- C-co ty... - nagle poczułem, że chce mi się wymiotować - ..coś ty narobił?!
- O co ci chodzi..? - spytał Will, otrzepując rękę od krwi dziewczynki - Taka była nasza misja. - spojrzał na Shooter - Ty bierzesz dzieciaka! - rozkazał władczo - Do niczego innego się nie przydajesz, więc chociaż to..
- Jak się nie przydaję?! - krzyknęła zdenerwowana - Przecież właśnie was tu doprowadziłam.
- Ale z jakim opóźnieniem, w każdej chwili mógł ktoś nas uprzedzić. Poza tym to było dawno. - wzruszył ramionami, chwycił bezwładne ciało dziecka i rzucił do kobiety - Więc łap!
- Fuu! - Merry odskoczyła, ale w ostatniej chwili złapała dziecko - Obrzydlistwo.. - chwyciła je za kołnierzyk i odjęła jak najdalej od siebie, a krew, sącząca się z rany po nożu, sączyła się z jego piersi i kapała na podłogę.
- Fuuu?! - spytałem wściekły - To było małe dziecko!
- Potwierdzam, zdecydowanie powinniśmy ten fakt wykorzystać: schować zwłoki i nie dać poznać, że to my je mamy. Proponuję położyć je na mój język, gdy będę smokiem.. - rzekła Seion, a Merry wyciągnęła truchło w jej stronę.
- Nawet ty? - zjeżyłem się.
- Co nawet ja? - spojrzała na mnie pytająco zimnymi oczyma.
- Zabiliśmy małe dziecko! Cholernego prawie noworodka! I nic cię to nie rusza? Dlaczego kazał zrobić nam coś takiego? Powiedział, że ma powody, że nie chce, by zginął ktoś przypadkowy. Więc czemu małe, bezbronne...
- Ktoś idzie! - spojrzeliśmy z lękiem w stronę drzwi - Aajajaja! - rzuciliśmy się wszyscy w stronę okna.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz