-...Coo? - zapytałam ogłupiale.
Sara posłała mi rozbawione spojrzenie.
-Znowu Cię uratowałam ,złotko.
-Taak. Ostatnim razem ratowałaś mnie przed naleśnikiem spadającym z sufitu w kuchni Julie.
Uśmiechnęłam się lekko.
-Hej, dziewczyny, nie zapominajcie ,że też miałem w tej historii swój udział. - powiedział Amadeusz obrażonym głosem, ale zaraz wszystko popsuł, puszczając mi oko.
Wyszczerzyłam się do niego.
Stanęłam na nogach i zaraz tego pożałowałam.
Kolana miałam jak z waty.
-Może przejdziemy się gdzieś?
-Która godzina?
-Prawie północ, złotko.
Ziewnęłam głośno i popatrzyłam na Sarę.
Zrozumiała mój przekaz.
-Najbliżej mieszka Viola. Ale dzisiaj chyba zrobiła piżama party.
-Life.
Przewróciła oczami.
-Zawsze tak mówisz.
Skręciłyśmy w następną uliczkę i bezczelnie wparowałyśmy do domu Violki.
Z dwóch kolumn wydobywała się głośna muzyka.
W środku znajdowała się tylko nasza paczka, która przywitała nas głośnym "Skąd się tu wzięliście?"
Niestety, zostali zignorowani.
Gdy tylko przedostaliśmy się przez zbiorowisko smoczyc, ruszyliśmy do łazienki.
Oczywiście niewtajemniczony Adamadeusz opierał się przed wejściem razem z nami, ale wciągnęłyśmy go siłą.
Przeszłyśmy przez całą długość pokoju i weszłyśmy przez następne drzwi.
Znaleźliśmy się w małym pomieszczeniu z sześcioma łóżkami i ogromną sofą.
-Wybacz, Ami - zaczęła Sara - Będziesz musiał spać na sofie.
Blondyn był wyraźnie zdezorientowany tą całą sytuacją i tylko kiwnął głową.
Jego kot, oczywiście odnalazł się o wiele lepiej i położył na kanapie.
-Sara? Mer? -zaczęła postać z drugiego kąta - To wy?
-Julie?
-Cześć.
Z ciemności wyłoniła się Czarownica.
-Widzę ,że przyprowadziłyście gościa.- spojrzała w jego stronę -Och! Przecież to kotek! Jak się nazywa?
-Stefan - odpowiedział zdziwiony ponad wszelką miarę Ami.
-Och! Musi być głodny. Tak koteczku? Chyba cię tam głodzili. Zaraz dam Ci jeść.
Jul pogłaskała kota, a ten miauknął przymilnie.
Moja przyjaciółka karmiła rudego a ja padłam bezmyślnie na łóżko.
Ten dzień był zdecydowanie zbyt długi.
<cd. Amadeusz>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz