Przeszukiwaliśmy z Oksaną centrum handlowe, gdy nagle gwałtownie pociągnęła mnie za rękaw.
- Współpracownik słyszał? - zaczęła węszyć w powietrzu. Paru ludzi popatrzyło na nas dziwnie.
- A miałem coś słyszeć? - spytałem zaskoczony. Po prawdzie nic nie przyciągnęło mojej uwagi.
- Krzyk. - rzekła i chwyciła mnie za rękę. - Cel w tamtą stronę. - rzuciła się do biegu, o mały włos nie przywracając mnie i jakieś staruszki, która nieopatrznie znalazła się nam na drodze. Na szczęście Oksana ją wyminęła.
Zatrzymaliśmy się dopiero przy męskiej łazience.
- Czwarta kabina, dużo krwi. Ofiara żyje i jest niezadowolona. Boi się. Zdycha. Czuć już lekki zapach trupa. Przypilnuj, potem wyciągnij. - poleciła i usiadła pod ścianą
- Ty nie idziesz? - spytałem.
- Byłoby to wbrew etycznym normom, ustalonym przez społeczeństwo. - spojrzała na mnie - To męska łazienka.
<William? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz