-Ech, przepraszam za...- usłyszałam głos białowłosej nieznajomej, nie ona powinna mnie przepraszać tylko ci idioci. Obróciłam się i dostrzegłam, że dziewczyna znowu leży na kamiennej posadzce.
-Cholera- mruknęłam. Do budynku wrócili dwaj mężczyźni z kolejnym meblem. Stanęli w drzwiach i zaczęli się gapić na podłogę, gdzie leżała białowłosa.
-No co się tak gapicie.-warknęłam- Pomóżcie mi wnieść ją do mieszkania.
-Ale po co?- miałam ochotę strzelić im w te puste łby, miałam nawet pistolet w torbie, ale nie będę zabijać ich w miejscu publiczny. Posłusznie podniósł poszkodowaną, drugi niósł szafkę. Wtarabanili się na czwarte, ostatnie, piętro, a ja za nimi. Otworzyłam drzwi. Podeszłam do kanapy i ściągnęłam z niej folię. Gość z ekipy położył na niej nieznajomą. Po jakiejś godzinie moje nowe mieszkanko było całkowicie gotowe i śliczne. Najważniejsze, że nie wywoływało u mnie klaustrofobii. Na ścianach była złoto biała tapeta w paski. Wszędzie porozstawiałam rośliny. Byłam zadowolona z efektu, a najbardziej podobał mi się salon z aneksem kuchennym. Siedziałam na czerwonym fotelu i czytałam jaką książkę, którą udało mi się wypożyczyć z pobliskiej biblioteki. Po jakimś czasie mój gość oprzytomniał. Dziewczyna usiadła i rozejrzała się po mieszkaniu.
-Co się stało? Gdzie ja jestem?- spytała nie wyraźnie.
-Straciłaś przytomność, a teraz znajdujesz się w moim mieszkaniu. Pamiętasz coś?
-Mhm-wstałam i ruszyłam do części kuchennej. Zaczęłam się krzątać i robić herbatę ziołową, słyszałam, że to pomaga. Gdy skończyłam wróciłam do niej i podałam jej filiżankę.
-Co to jest?- spojrzała na mnie
-Herbata, powinnaś się po niej poczuć lepiej.
-Em, jestem Caliette Aarethomys.
-Eris Alessandre Tenebris, ale mów mi Lessandre.- uśmiechnęłam się serdecznie
<Caliette?>
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz