- Teraz ukryjemy ślady morderstwa. - rzekła Oksana i wyciągnęła nóż. Nie mam zielonego pojęcia skąd, bo przecież nie miała na sobie swojej sukienki. Najwyraźniej to nie tam kobieta trzyma broń.. - ..po prostu damy mu nóż i udamy, że to było samobójstwo. - włożyła trupowi ostrze w dłoń - I na tym zakończmy. Teraz - wyciągnęła sztylet. - ..muszę uszkodzić sukienkę.
- Nie...! - krzyknął William zrozpaczony - Jak uszkodzić?
- Odciąć jej kawałek, razem z częścią mojego ciała. - spojrzała na siebie i wybrała kawałek, gdzie było najwięcej krwi - O tutaj.
- Ja chciałem ją odzyskać.. - William skrzywił się nieszczęśliwy. - Lubiłem tą kieckę..
- Kondolencje. - mruknęła i zrobiła spore wycięcie. Z otwartej rany zaczęła sączyć się dziwna, maziowata posoka. Nie przypominała wyglądem zwykłej krwi, ale na szczęście wyciekała w małych ilościach, a suknia i tak była brudna. - Teraz Phantom musi mnie ponieść. - schowała sztylet.
- Co? - spytałem zdziwiony - Po co niby miałbym cię taszczyć?
- Czy to nie oczywiste? Gracie moich towarzyszy, a ja jestem ciężko ranna i się wykrwawiam. To będzie naturalnie wyglądać, że mnie niesiecie. Najlepiej by było, gdybym się trochę ubrudziła... - spojrzała na mnie z zastanowieniem i zanim zdążyłem zaprzeczyć, wysmarowała sobie ręce krwią trupa i wtarła w moje ubranie - Od razu piękniej. - uśmiechnęła się. Nie mam pojęcia czy z dobrze wykonanej roboty, czy dlatego, że byłem wściekły. - A teraz opa! - wyciągnęła ręce w moją stronę.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz