- Bardzo chętnie - uśmiechnęłam się delikatnie. - Do której kawiarni? - spytałam po chwili.
- Może do tej za rogiem? - zaproponował.
- Może być - znów się uśmiechnęłam. - A co z nim? - spytałam lekko przestraszonym głosem i ruchem głowy wskazałam przestępcę.
- A zaraz po niego przyjadą. - mruknął obojętnie.
- Ale musisz na nich czekać? - spytałam.
- No raczej go tu nie zostawię, bo ucieknie jeszcze. - mruknął. No tak, to było oczywiste.
- To usiądźmy. - powiedziałam i usiadłam na ławce. Joe usiadł obok mnie.
Po chwili przyjechał radiowóz i zabrał szarpiącego się nożownika.
- To idziemy? - spytał.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się lekko i ruszyliśmy w stronę kawiarni. Weszliśmy do budynku, zamówiliśmy po kawie i usiedliśmy przy stoliku.
<Joe?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz