Zatrzymaliśmy się przed biurem. Nie był to jakiś specjalny budynek: w sumie zwykła część kamienicy, tylko szyld był duży i zauważalny. Od razu można było poznać jakie dofinansowanie ma ten oddział od burmistrza. Mimo naturalnej nienawiści mieszkańców do istot nadprzyrodzonych, większość funduszy nie było przeznaczane na ich tępienie, ale na rozrywkę dla klasy wyższej.
Weszliśmy do środka i powitało nas podrzędne biuro: rząd stolików, komputerów i ludzi. W najdalszym rogu, za czarnym biurem, drzemała sobie ,na stosie papierów, niebiesko włosa kobieta. Przywitaliśmy się grzecznie z resztą pracowników i ruszyliśmy w stronę Genowefy, jednak jeden z pracowników powstrzymał nas od tego.
- Nie radzę.. - rzekł chwytając mnie za rękaw - ..pani przełożona miała ciężką nockę.. - kobieta potwierdziła to głośniejszym chrapnięciem - Będzie zła jak ją obudzicie.
- Trudno! - rzekła Viellene - Jest na służbie, tak? Więc ją obudźcie, mamy sprawę większej wagi niż sen jakieś śmiertelnicy.. - rzekła władczo i z wyższością.
Niestety wiedziałem, że jej przemowa nie przekona pracowników. Wręcz przeciwnie: każdy darzył tu Gefę szacunkiem i podziwem, więc bezczelność dziewczynki tylko zwróciła ku nam nieusatysfakcjonowane spojrzenia jej współpracowników. Postanowiłem więc przejąć pałeczkę.
- Wybaczcie za to dziecko.. - zaśmiałem się zakłopotany - Jest bardzo zdesperowana i stąd jej zdenerwowanie.. pani przełożona jest nam obecnie bardzo potrzebna.
- Przyjdźcie później. - rzekł funkcjonariusz - Obudzenie jej byłoby nierozsądne. Nie dość, że wam nie pomoże, to jeszcze opieprzy i wyrzuci. I tyle będzie.
- Nie mam zamiaru czekać! - wrzasnęła Viellene. Chyba jej klątwa dawała się jej we znaki - Jakiem dziedziczka szlachetnego rodu Tokage.. - serce mi stanęło - ..żądam dyspozycji waszych usług do mojej woli!
Zbladłem. O ile ja nie słyszałem wcześniej o, podobno, najsłynniejszym smoczym rodzie wszech czasów, to policja ds istot ponad naturalnych na pewno coś o nich wie. To tak jakby członek terrorystycznej mafii przyszedł na policję i zażądał ich tajnych akt, w dodatku powołując się na nazwisko ich szefa. Nie miałem pojęcia czy Viellene wiedziała co robi, w każdym razie nie wróżyło to dobrze.
<Viellene?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz