Złapałem zawiniątko które mi rzucił w locie i powąchałem je. Zapach był bardzo ładny co mnie ucieszyło. Lubiłem ładne zapachy.
-Idź już się wykąp, co?-mruknął ghul.
Szybko pokiwałem głową i rozglądając się ruszyłem w stronę drzwi które wskazywał chłopak. Po chwili byłem już w łazience i zamknąłem za sobą drzwi. Z ulgą zacząłem ściągać z siebie zakrwawione ubranie, oczywiście uprzednio zabierając ze skrytek w nim różnych rzeczy. Monety, medaliki, sznureczki, jakieś drobne łakocie. Ułożyłem je w jedną kupkę na umywalce i szybko się umyłem. Oczywiście moje mycie było szybkie i dokładne dlatego, że robiłem tak dość często. Kochałem czuć się świeżo. Już suchy ubrałem rzeczy od ghula. Były troszkę przy duże więc podwinąłem rękawy i nogawki i ukryłem w kieszeniach spodni swoje skarby. Gdy wyszedłem, chłopak już na mnie czekał i od razu na mnie spojrzał. Poruszyłem delikatnie uszami przyglądając się mu czujnie. Ta istota zaczęła mnie fascynować, ale też jednocześnie mnie przerażała. Mimo to moja ciekawość, o zgrozo, była silniejsza niż rozsądek którego chyba nawet nie posiadałem.
-Jak się nazywasz?-zapytałem go przechylając głowę na bok.
<Kaneki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz