- Będziesz miał okazje.. - zaśmiałem się trochę niezręcznie - ..gospodarz imprezy prosi, abyśmy zabrali swój sprzęt i skierowali się już do pociągu. Musimy dojechać na czas.
- Juuuż..? - spytał wynędzniały i zaczął powoli znowu odlatywać - Jest chyba środek nocy..
- Jest ósma rano, Williamie. Czas się ubierać. - westchnąłem i ruszyłem do łazienki - Ale najpierw trzeba trochę się odświeżyć.
- Yhym, tak.. zaraz do ciebie dołączę.. - przytulił się do leżącej na ziemi podłogi i zasnął. Spojrzałem na niego z politowaniem, ale zaraz przyszedł mi do głowy diaboliczny pomysł. Podszedłem do niego i wziąłem go w ramiona, zaniosłem do łazienki i położyłem w prysznicu. Potem odkręciłem wodę i dopasowałem jej temperaturę tak, żeby nie dostał szoku termicznego. Po tym wszystkim odkręciłem słuchawkę na największy strumień wody i skierowałem na uśpionego Willa.
- Aaaa! - krzyknął i zakrył się rękami i nogami -Powódź, atakują!
- Pobudka, mała syrenko..~! - zaśmiałem się.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz