Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

18 marca 2015

Od Phantom'a c.d. Williama

Nie powstrzymałem go już - zniknął i przepadł gdzieś w tej kolorowej dżungli. Serce biło mi jak oszalałe: w końcu igraliśmy z ogniem. Nie byłem pewny czy William rozumie z kim mamy do czynienia, ale przecież z drugiej strony, skoro nie może powstrzymać głodu, to przecież.. eh. Życie jest pełnie niespodzianek.
- Witaj, Phantom Amarette. - nagle, jakby spod ziemi, pojawiła się przede mną kobieta w czarnych, kręconych włosach i w stroju pokojówki - Moi przełożeni radzi są, że cię widzę.
- Niech to, jeszcze ciebie mi tu trzeba.. - fuknąłem. Oksana była nauczycielką śpiewu, ostatnim razem spotkałem ją w trakcie eksterminowania potworów w starej cerkwi. Wtedy zasłabłem i przetransportowano mnie do szpitala, gdzie spotkałem Willa. Zapewne szukała mnie, by dowiedzieć się, co było powodem złego samopoczucia. Mimo, że nie okazywała uczuć (czy też w ogóle była ich pozbawiona) jakiś instynkt zawsze kazał jej badać otoczenie. Nie dowiem się nigdy czy to samozachowawczość, czy czysta ciekawość - tak czy siak jej obecność mogła być kłopotliwa. - Źle się wtedy poczułem.. ot tak. Człowiek może mieć gorszy dzień.
- Potwierdzam. - zamrugała oczami - Ale nie to jest celem mego przybycia. - uniosłem brew - Mój pan prosi byś stawił się u niego na audiencji.
- Mówisz tak, jakby był jakąś królewską mością.. - spojrzałem na nią kpiąco. Jej dosłowny właściciel był naukowcem. Bruno, o ile się nie mylę. - Czemu miałbym chcieć go odwiedzić?
- Ponieważ ma do przedstawienia interesującą ofertę. - rzekła poważnie, jak zwykle. - Poza tym jesteś ścigany przez swoją przeszłość i w zamian za odwiedziny, pomogę ci ją zażegnać.
- Nie znasz moich problemów, więc się nie wtrącaj.. - fuknąłem i zbyłem ją spojrzeniem - ..nie chcę niczego od tego twojego zasranego dupka w fartuchu. Mam kilka rzeczy do załatwienia. - minąłem ją i ruszyłem na poszukiwania Willa.
- Tak, ściga cię sekta, a twój chłopak, przebrany za kobietę, właśnie odczuł niemiłosierny głód, czy tak..? - serce na moment mi stanęło: skąd ta menda to wiedziała? Odwróciłem się i przybrałem obojętny wyraz twarzy, jakby to co przed chwilą powiedziała nie miało żadnego znaczenia.
- A panienka to skąd tyle wie...? - uśmiechnąłem się i zapytałem uprzejmie.
- Każdy porządny obserwator to zauważy. - rzekła spokojnie - Naprawdę sądzisz, że jak pozwolisz sobie ogolić czuprynę, to od razu jesteś incognito? - zmarszczyłem czoło; czułem, że to kiepski kamuflaż. - Tak myślałam. Więc jak będzie..? - spojrzała na mnie chłodno - Odpowiedź pozytywna, bądź negatywna dla przebiegu misji?
- Pomożesz mi ukryć posilanie się Williama i bezpiecznie odprowadzisz nas do labo.. ? - nie żebym w nią wątpił, wiedziałem co potrafi. Jednak miałem złe przeczucia. Co było warte całego tego zachodu? Jaką sprawę ma ten facet?
- Nie tylko. - dodała - Jeśli zechcesz: wyeliminuję prześladowców i wszelkich światków, a potem zatuszuję dowody. - westchnąłem. Czy miałem w obecnej sytuacji jakieś wyjście? Raczej nie.
- Prowadź.

<William?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz