Westchnęłam. Niczego nie udało mi się na ten temat dowiedzieć, a tymczasem Axel'owi zaczęło się dziać coś dziwnego. Zaczął drapać swoją brew, aż do krwi. Chciałam go zatrzymać, ale najwyraźniej działo się coś, czego nie potrafiłam zrozumieć, bo tylko mnie odepchnął. Ludzie zatrzymywali się na ulicy i wlepiali w nas zaciekawione spojrzenia, jakaś pani nawet podeszła do nas i spytała, czy coś się stało i czy może jakoś pomóc. Aż zdziwiłam się gdy usłyszałam te słowa, ale gdy odwróciłam się w jej stronę i zobaczyłam parę ponurych skrzydeł, wyłaniających się zza pleców, od razu rozpoznałam, że nie mamy do czynienia z człowiekiem. A jeśli nie mamy, to już jest większe prawdopodobieństwo, że naprawdę może nam pomóc. Mimo to do głowy nie przychodziło mi żadne logiczne wytłumaczenie tej sytuacji, więc wydałam z siebie tylko jakiś niezrozumiały bełkot.
- Wszystko dobrze.. - nagle Axel stanął przy mnie z rozdziobaną skronią i uśmiechnął się - Pani doktor mnie opatrzy, to nie było nic takiego, właśnie sobie idziemy.. - oparł ręce na moich ramionach i zaczął silnie popychać mnie w stronę bramy. Nie trzeba było mi mówić o co chodzi; zaraz wynieśliśmy się z tej dzielnicy i skierowaliśmy się w jakąś ciemniejszą uliczkę.
- Rany..- westchnęłam - Co ci się stało?
<Axel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz