To co zrobił, było czymś tak spodziewanym i niespodziewanym za razem, że aż serce mi stanęło. Po jego niecnych oczkach można było poznać, że facet coś knuje, ale nie sądziłem, że czai się w nim taki masochista. I nie, żebym był przeciwny, a skąd... dobra, byłem przeciwny.
- Williamie! Natychmiast przestań..! - chciałem go od siebie odciągnąć, ale zamiast tego po plecach przeszedł mi ten najprzyjemniejszy rodzaj dreszczu i wygiąłem się do tyłu - Przestań.. - warknąłem. - Mówię do ciebie.. - szepnąłem cicho.
- Chyba cię nie słyszę.. - odsunął się lekko i polizał raz jeszcze moje przyrodzenie - ..ale skoro aż tak się bronisz..
- Nie rób tak nigdy więcej. - odwróciłem wzrok cały czerwony - Bo chyba mam wstręt do tego rodzaju za..
- Ty do wszystkiego masz wstręt..! - wskoczył na łóżko i zaczął się do mnie łasić - Niech cię... - przewróciłem oczami. - Kiedyś cię walnę.
- A wal mnie.. - burknąłem i zdałem sobie sprawę, że to odrobinę dziwnie brzmi, bo William się zaśmiał - ..cicho. - usiadłem i pogłaskałem go po głowie.
<Williamie, ty zła mendo ty.. xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz