W sumie jakoś przez pół dnia męczyłem Phantom'a macaniem, przytulniem, całowaniem i innymi tego typu rzeczami. Czułem jak jego humor pogarsza się z każdą chwilą, jeszcze trochę i w ogóle przestanie się do mnie zbliżać...
Do tego siedzieliśmy w domu, a sam bym gdzieś chętnie wyszedł.
- Will... Może już starczy?- westchnął gdy po raz kolejny zacząłem go macać i przytulać.
- Neee Phan... Mam chcicę~!- zachichotałem udając że jestem naprawdę wesoły.- Współpracuj~.
- Tylko że ja chciałbym chociaż na chwilę odzyskać swoją przestrzeń osobistą.- mruknął.- Pójdę się przejść.
- Mogę iść z tobą? Zaczyna zmierzchać i jeszcze cię kto na padnie albo komary pogryzą~...
- Sądzę że poradzę sobie sam.- westchnął i wstał zarzucając mnie z siebie.
Jęknąłem cicho i i usiadłem na podłodze po turecku. Mam nadzieję że nie zniknie na pół nocy podczas której będę się zwijał z bólu.
- Jak wrócisz to pobawimy się trochę~?- zachichotałem i podniosłem się.
- Może, nie wiem.- mruknął i po prostu skierował się do wyjścia. Na prawdę musiał mnie mieć dość, w sumie to nie dziwię mu się skoro nie lubi uczuć. Chociaż z drugiej strony to trochę przykre że osoba którą kochasz po jakimś czasie po prostu nie może z tobą wytrzymać.
- To miłego spaceru~.
Przytaknął i wyszedł a ja od razu odwróciłem się i kopnąłem jakiś wazon by się wyładować. Czeka mnue ciężki wieczór...
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz