Ja po prostu nie wierzę że to się dzieje, miałem odejść, on miał mnie już więcej nie spotkać a tu proszę, zrobił to tak szybko...
A może to lepiej? Tak chciałem móc go znów przytulić i zobaczyć go, dobrze że mu chociaż nic nie jest.
Biegłem tuż przy nim nadal w wilczej formie, nie odzywałem się bo nie było nawet potrzeby i tak za kilka chcwil pewnie będę zbluzgany lub zbity. No żałuję tej decyzji, strasznie się stęskniłem za Phantom'em, ale jak znowu mu się coś przeze mnie stanie.
- Chodź.- złapałem go zębami za kurtkę i skierowałem w stronę mojej chatki, zaczął dychać jak po maratonie i pewnie był już nieźle zmęczony.
Zaufał mi i zaraz zobaczyliśmy jezioro i chatkę, w oka mgnieniu znaleźliśmy się przy drzwiach i wpadliśmy do środka. Phantom mi prawie ogon pczyciął zamykając drzwi, wtedy to on by oberwał.
Zmieniłem się w człowieka, zgasiłem świece i zakryłem okna prześcieradłem by nie było widać płomienia z kominka.
Z ulgą odetchnąłem i usiadłem na fotelu.
- To jak tam..?- zapytałem ostrożnie.- Może herbaty?
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz