Sądziłem, że odpocznę, Yassel mnie zostawiła samego, w ciszy i mogłem porozmyślać, ale tak nie było. Gdy minęła godzina to książka mi obrzydła, zacząłem martwić się o dziewczynę i muszę przyznać sie bez bicia, że było mi nudno i smutno samemu. Kiedyś miałem tak codziennie, byłem tylko ja i moja pustka, ale po tym jak pojawiła się Yassel przywiązałem się do niej i nie mogłem wytrzymać bez niej dłuższej chwili.
Chodziłem powoli po domu by zająć czymś umysł, nie ważne, że plecy mi pękały i potykałem się co chwila o coś, wypaliłem do tego swój cały zapas tytoniu. Yas pewnie nie będzie zadowolona gdy wróci, ale smutno mi bez niej.
W końcu po jakimś czasie usłyszałem szczęk zamka i odgłos otwierających drzwi, od razu ruszyłem w amtym kierunku.
- Yassel?- spytałem przytrzymując się ściany.- Gdzieś ty była tak długo?
- Po kakao, spotkałam kolegę po drodze.- usłyszałem jej lekkie kroczki.- Dlaczego tu tyle dymu?!
Kolegę? Jakiego kolegę? Mam nadzieję, że jej nic nie zrobił, albo się nie narzucał jej. A może ona woli tego chłopaka, pewnie jest normalny i może jej dać to czego ja nie mogę.
- Paliłem i zapomniałem otworzyć okno.- przyznałem się.
- Tsugaru! Nie możesz palić! Dlaczego w ogóle ty w łóżku nie siedzisz?
- Aa... Było mi nudno...- przełknąłem ślinę.- Kupiłaś to kakao?
- Tak, a teraz wracaj do wyrka.- podeszła do mnie i pchnęła lekko.- Zaraz do ciebie przyjdę blondasku.
[Yas?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz