Cóż za cudowny zapach czułem~? To było nie do opisania! Musiałem tam być jak najszybciej, spróbować tej cudownej krwi, zatopić zęby w tym ciepłym ciele!
- William! Nie idź tam!- słyszałem jak Phantom sapał próbując mnie dogonić.
- O nie Phan!- zacząłem biec tyłem, omijałem każde drzewo mimo że go nie widziałem, jakoś mi tak instynkt kazał.- Jestem głodny!
- Dobrze ale zabiją cię!
- Nie przesadzaj~!- zachichotałem i znów zacząłem normalnie biec. Ten las teraz wydawał się tak wielki, to nie fair, wszystko mi przeszkadza w zjedzeniu czegoś.
Wskoczyłem na jakieś drzewo by urozmaicić sobie bieg, zacząłem skakać z gałęzi na gałąź, czułem się jak spiderman w Nowym Yorku, czułem się kompletnie wolny aż w końcu wyskoczyłem na kraniec lasu. Niedaleko była brama miasta i stamtąd uderzył we mnie zapach tych wszystkich ludzi, tych chodzących składzików krwi.
Dostałem dreszczy i ślina napłynęła do ust, spiąłem się i ruszyłem przed siebie. Nie ważne że sam byłem we krwi, postaram się działać cicho a jak coś to ucieknę i tak jestem dla nich za szybki i zbyt cudowny~!
Nie przejmując się niczym wbiegłem do miasta i wciągnąłem mocno powietrze by odszukać jakiś dobry kąsek. Znalazł się, tak niedaleko, ten człowiek był przy sklepie.
Szybko się tam znalazłem, to nie był żaden problem, przy budynku w którym były delikatesy stała dziewczyna rozmawiająca przez telefon, wyglądała na studentkę i aż się chciało w nią wgryźć. Oblizałem usta i poszedłem do niej, do tego zrobiłem przerażoną minę.
- Przepraszam Panią..- prawie łkałem.- Mój kolega leży nieprzytomny tam.- wskazałem na ciemną uliczkę.- Napadli nas... Niech mi Pani pomoże.
- Ale to... Jakim cudem?- schowała pośpiesznie telefon i ruszyła w stronę którą jej pokazałem.- Chodźmy tam szybko!
Uśmiechnąłem się i ruszyłem za nią szybko, gdy tylko się tam znaleźliśmy to złapałem ją za włosy i przyparłem do ściany.
- Jedzonko~...- oblizałem się po czym nke słuchając jej krzaków i błagań wbiłem mocno swoje ostre kły w jej szyję. Krew trysnęła a ona krzyknęła głośno, z każdym moim zachłannym łykiem słabła, po chwili nie miała siły już się nawet szarpać.
Czułem dokładnie ten bukiet smaków jaki koił mój język, żołądek i gardło, chciałem więcej, dużo więcej. Mocno ją objąłem i oderwałem kawałek mięsa jej szyi by więcej leciało krwi, robiłem to trochę nieostrożnie i niechlujnie ale nie obchodziło mnie to, następnym razem będę się martwił o to by zrobić to w miarę czysto.
Gdy dziewczyna zmarła a jej ciało stało się puste jak paczka czipsów w gimnazjum to puściłem ją i odetchnąłrm z przyjemności. Byłem pewnie cały we krwi ale to potem się umyję, teraz zajmę się czym innym.
- Mniam~.- zacząłem oblizywać palce.
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz