W sumie nie wiem do końca, jak to się stało. Pociąg jakoś tak gwałtownie zahamował, wpadłem na tego na M, pyszczek mi się odsłonił, obydwoje mnie poznali. Wypadłem więc z przedziału i wyskoczyłem z pociągu, kierując się w stronę najbliższego lasu. Za mną słyszałem jedynie obelgi, krzyki i kroki, więc domyśliłem się, że wesoła gromadka ruszyła w ślad za mną. Nawet to, że tak szybko znalazłem Williama mnie nie zadowoliło.
- Uciekaj! - zerwałem się i jak oszalały zacząłem biec w losową stronę - Gonią mnie!
- Kto cię goni? - skierował swoją zdziwioną, puszystą mordkę w moją stronę.
- Ten na M, baba od kota i clown! - byłem już paręnaście metrów od niego, ale chyba zrozumiał o co mi chodzi, bo poderwał się i dołączył do mnie. - Nie wiem skąd się tutaj wzięli! - rzekłem uprzedzając jego pytanie - Po prostu jakoś tak się stało..
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz