- Co..? - nagle obraz mi się zamglił i znalazłem się w moim własnym domu, a na kolanach miałem zakrwawionego i dygoczącego Williama - Co się stało? - spytałem zaskoczony.
- Więc jednak zapomniałeś..? - szepnął bardziej do siebie niż do mnie i dalej mnie obejmował. - No cóż..
- Nigdy o tobie nie zapomnę, Williamie.. - uśmiechnąłem się i zaraz dostrzegłem krew na jego palcach - Co ci się stało?
- Bardzo cierpię.. a to, co wcześniej pomagało.. - zakleszczył się wokół mojej talii, aż poczułem jak mi szkielet trzeszczy - ..teraz nie działa! - oderwał się ode mnie z furią - Ta baba mówiła, że to mi pomoże! Więc czemu tak nie jest! - zwinął się - Ja nadal czuje! - spojrzałem na niego zszokowany, dlaczego cierpiał?
- William! Przestań się tak rzucać na boki, może ci się coś stać!
- Już mi się coś dzieje.. - złapał się za brzuch i wykrzywił- ..au...!
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz