Uśmiechnąłem się i również się położyłem. Co z tego, że byliśmy mokrzy? Już prawie lato, ciepło jest.
Rano obudził mnie huk otwieranego okna. Otwarłem oczy i dojrzałem, że William wychyla swoją czarną czuprynę ku świtowi i nabiera oddechu. Chciałem znowu zasnąć, ale wtedy się zaczęło.
- Oooo! - rzekł trochę wyższym głosem niż zwykle - Ależ piękny świt wstał, odrzucił pozorną chmurną kołdrę i pojawił się oczekiwany, acz tajemniczy! Słońce wzleciało ponad szczyty pradawnych, ośnieżonych i zarośniętych gór..! - otworzyłem oko jeszcze raz i przyjrzałem mu się z niedowierzaniem. Czy on się w tej chwili próbuje na mnie mścić? Jeśli tak, to trafił w mój czuły punkt: William wiedział, że nade wszystkie roboty, jakie człowiek jest w stanie wykonać, to spanie było moją ulubioną. A teraz się wydziera pod oknem jak kot w czasie chcicy. - Ooooo! - zachrypił znowu.
- Zamknij się, William... - mruknąłem i wtuliłem się w poduszkę. - Przecież już przepraszałem.
- Czy ja coś robię~? - odwrócił się w moją stronę z lekceważącym wyrazem twarzy - Phatuś, zaśpiewać ci?
- Nie! - co prawda cieszyłem się, że mu się humor poprawił, ale nie mógł robić tego trochę później? Tak po południu.
- Phhhh! - wywalił język na całą długość - Ty ignorancie! Jak śmiesz ograniczać mój talent muzyczny do minimum i nie pozwalać mi na realizowanie się hobbystycznie?
- Od kiedy twoim hobby jest śpiew..? - odjąłem głowę od poduszki i spojrzałem na niego zaspany - Bo nie pamiętam, abyś mi kiedyś coś o tym wspominał.
- Jest moim hobby od tej chwili, gdy dzięki niemu będę mógł cię obudzić. - uśmiechnął się i właśnie wziął oddech by zaczęła wybrzmiewać pierwsza strofa jego mściwej symfonii, gdy dostał w ryj poduszką. Nie moja wina. Ja musiałem się jakoś bronić. - Co to miało być?! - krzyknął zdenerwowany - Jam ci tutaj chciał wyśpiewać chwalne dzieło, a ty na mnie zamachy robisz.. chciałem się pogodzić, a tu.. - pokręcił głową i usiadł na krześle. - Jestem oburzony... oburzony.
- Pamiętasz, że wczoraj powiedziałeś, że już nie ruszysz ze mną do wody? - spytałem i oparłem głowę o rękę - Skoro mnie już obudziłeś to warto byłoby iść się wykąpać... co myślisz..? - udawał, że nie słyszy - Co to? William nie ma ochoty na wspólne mycie plecków?
<William? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz