Czułem dokładnie wszystko co się ze mną działo, miałem przymknięte oczy ale kompletnie nie mogłem się ruszyć, byłem wręcz sparaliżowany. Do tego nadal czułem ból jednak już o wiele mniejszy co mnie bardzo cieszyło, a może ja już nie żyję?
- Zaraz będziemy Will, wytrzymaj jeszcze.
Chłopak przytulił mnie do siebie podczas marszu, poczułem jak coś w nim pulsuje i do cudownie pachnie, tak słodko i przyjemnie, aż mi ślina napłynęła do ust.
- Phan...- szepnąłem i trochę bardziej się skuliłem.- Bolą mnie zęby...
- Co? Zaraz przestanie cię boleć, obiecuje ci.
Czułem w ustach metaliczny aromat z nutką słodyczy i kompletnie nie mogłem odgadnąć co to było, przynosiło lekkie ukojenie.
- Babo!- Phantom krzyknął nagle co spowodowało że wzdrygnąłem się. Tak bardzo zamyśliłem się nad tym cudownym smakiem, że nie zwróciłem uwagi, że spotkaliśmy tą staruszkę.- Coś ty mu zrobiła?! Zdejmij to zaklęcie! Rozumiem, że chciałaś dać mu nauczkę ale bez przesady!
- Ale to nie ja.- odkryła mnie trochę i zaraz znów zasłoniła.- Nie było żadnego zaklęcia, to był udany blef.- zaśmiała się.- To powoduje co innego i będzie jeszcze gorzej?
- Co masz na myśli?- chłopak mocniej mnie przytulił przez co wręcz wtulałem nos w jego szyję. Miałem wrażenie, że zaraz oszaleję, tak bardzo zachciało mi się go, ugryźć...?
Zaraz jednak babcia złapała mnie za włosy odciągając moją głowę od skóry mojego kochanka i otworzyła mi usta.
- Widzisz? Nie miał chyba takich zębów, hm?- puściła mnie.- Radzę ci go zabić lub gdzieś zamknąć z kimś kogo chcesz zabić. No chyba że sam chcesz umrzeć.
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz