- Zabić go? - spytałem z niedowierzaniem. No chyba se łeb klapą od kibla przytrzasnęła - O czym ty do mnie mówisz? Dlaczego miałbym go zabić? I o co chodzi z tymi zębami?
- Nie mam pojęcia dlaczego.. - rzekła wzruszając ramionami - ..ale twój miły zaczyna.. rozkwitać. - rzuciła z lekkim rozbawieniem, a widząc moją minę pośpieszyła z wyjaśnieniem - Wiesz co to rozwój złożony, nie? Jak motyl. Najpierw jest larwa, żywi się liśćmi sałaty albo innego zielska. Potem przeobraża się w poczwarkę, a na samym końcu rozpruwa ją i wychodzi motyl. Powiedzmy, że jest on obecnie we fazie rozpruwania poczwarki...
- Co? - spytałem zdziwiony - Będzie motylem? O czym ty chrzanisz?
- To ty chrzanisz. - walnęła mnie parasolem po łbie - I nie przerywaj damie gdy mówi.. na miłość boską, nic dziwnego, że musisz mieszkać z nim, żadna dziewczyna by cię nie chciała.. - już miałem jej odpyskować, ale w tej chwili ważyło się życie Willa. Później się odgryzę.
- To co z nim w końcu jest? - spytałem zniecierpliwiony, a chłopak zaczął gapić się na mnie maślanymi oczyma. I zaczął się... ślinić?
- Przecież mówię.. - rzekła zniecierpliwiona - ...przeistacza się we wampira.
- Wampira?! - wytrzeszczyłem oczy - Jakiego znowu wampira?!
- Nie mam pojęcia dlaczego, mówię co widzę. - westchnęła - Jeśli zaraz go nie nakarmisz, to sam to zrobi. I Muszę przyznać, że nie będzie to przyjemne doświadczenie.. - zmarszczyłem brwi, niechaj mi tu ona nie mówi co.. auuuuu!
W tej samej chwili i bez żadnego ostrzeżenia, William ugryzł mnie w dłoń. Puściłem go, w sumie nawet trochę rzuciłem, po czym wylądował na tej babie. Dobrze jej tak! Niechaj cierpi..
- Co ci odbiło..? - spytałem przyciskając dłoń do piersi - Użarłeś mnie!
- Fu! - krzyknął i zlazł z tej małpy - Pachniało tak uroczo! - złapał się na gardło i zwrócił obiad - Smakuje tak potwornie! Czuję się, jakby mi żołądek wrzody pokryły!
- Hę..? - spojrzałem na niego zdziwiony. Jakoś zawsze mi się kojarzyło, że wampiry jednak.. ten no.. lubiły ludzką krew. - Niebieska?! - chciałem spojrzeć na uszkodzenia, ale cała moja ręka lepiła się od niebieskiej mazi. W dodatku sączyła się ona z moich własnych żył.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz