- Nie wiem. - przyznałem i powąchałem własne włosy, które zapachem nie sytuowały się lepiej od zdechłego szczura - W sumie chciałem tutaj wyjechać ze względu na spędzenie z tobą miłego czasu, tak więc jestem do twojej dyspozycji. Nie planowałem niczego, żeby nie kłóciło się to z twoimi własnymi marzeniami.
- Oooo. . - zaśmiał się i kichnął, gdy piana wleciała mu do nosa - ..pomyślałeś o moich potrzebach.
- No widzisz, staram się. - uśmiechnąłem się i odwróciłem do półki z kosmetykami.
Jako, że był to domek letni, na półce zostały tylko te preparaty, które jako tako nie miały terminu przydatności i nie ma potrzeby ich szybko zużywać. Było to mydło, szampon i żel pod prysznic, którego używaliśmy zamiennie do płynu do kąpieli. W dodatku osoba, która zwykła tutaj wypoczywać, najwidoczniej była kobietą, ponieważ na butelce którą właśnie używał Will pisało, że jest przeznaczony dla pań. No, chyba że kupił go facet, który gdzieś miał co pakuje do koszyka, albo po prostu lubił takie delikatnie zapachy.
- Podasz mi szampon? - spytałem - Muszę umyć te włosy i to w tej chwili - spojrzał na mnie i pokiwał głową, po czym wcisnął butelkę w moje dłonie - O, dziękuję. - uśmiechnąłem się i w tej samej chwili drzwi się otworzyły.
W trójkę zamarliśmy: ja, Will i wiedźma od sernika.
<Will? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz