Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

28 listopada 2014

Od Tsugaru c.d Yassel

Nie to że nie chciałem leżeć i tak się zajmować Yassel, ja bardzo chciałem, jak już zacząłem to chciałem to robić dopuki jej się nie znudzi lub nie zaśnie ale przerwała nam szyba.
Podniósłem się i powoli ruszyłem do okna, nie wyczuwałem obecności człowieka ale mogłem się mylić, coś przecież musiało rozbić tą szybę.
- Tsu... Uważaj...
- Nic się nie stanie, spokojnie.- uśmiechnąłem się i dotknąłem ramy z której wystawały kawałki szkła, było też ich pełno na podłodze.
Wychyliłem się lekko przez okno by nasłuchać czy ktoś tu jest, wiosenny wiatr tak bliski mojemu sercu podpowiedział mi że ktoś czai się przy domku. Przyniósł mi też wieść o tym że w ten ktoś, facet ma broń.
Szybko cofnąłem się do domu gdy usłyszałem kliknięcie spustu, kula przeleciała tuż przed moim czołem.
- Tsugaru!- usłyszałem krzyk Yassel która dobiegła do mnie. Złapała mnie za ramiona i zaczęła mną trząść.- Ty głupku! Nie rób tak więcej! Masz żyć!
- Przecież żyje.- przytuliłem ją i pocałowałem w czoło.- A teraz tu zaczekaj, ktoś jest za domem.- złapałem jakąś swoją koszulkę i włożyłem na siebie, a  potem złapałem swoją katanę.

[Yassel?]

28 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Cóż za cudowny zapach czułem~? To było nie do opisania! Musiałem tam być jak najszybciej, spróbować tej cudownej krwi, zatopić zęby w tym ciepłym ciele!
- William! Nie idź tam!- słyszałem jak Phantom sapał próbując mnie dogonić.
- O nie Phan!- zacząłem biec tyłem, omijałem każde drzewo mimo że go nie widziałem, jakoś mi tak instynkt kazał.- Jestem głodny!
- Dobrze ale zabiją cię!
- Nie przesadzaj~!- zachichotałem i znów zacząłem normalnie biec. Ten las teraz wydawał się tak wielki, to nie fair, wszystko mi przeszkadza w zjedzeniu czegoś.
Wskoczyłem na jakieś drzewo by urozmaicić sobie bieg, zacząłem skakać z gałęzi na gałąź, czułem się jak spiderman w Nowym Yorku, czułem się kompletnie wolny aż w końcu wyskoczyłem na kraniec lasu. Niedaleko była brama miasta i stamtąd uderzył we mnie zapach tych wszystkich ludzi, tych chodzących składzików krwi.
Dostałem dreszczy i ślina napłynęła do ust, spiąłem się i ruszyłem przed siebie. Nie ważne że sam byłem we krwi, postaram się działać cicho a jak coś to ucieknę i tak jestem dla nich za szybki i zbyt cudowny~!
Nie przejmując się niczym wbiegłem do miasta i wciągnąłem mocno powietrze by odszukać jakiś dobry kąsek. Znalazł się, tak niedaleko, ten człowiek był przy sklepie.
Szybko się tam znalazłem, to nie był żaden problem, przy budynku w którym były delikatesy stała dziewczyna rozmawiająca przez telefon, wyglądała na studentkę i aż się chciało w nią wgryźć. Oblizałem usta i poszedłem do niej, do tego zrobiłem przerażoną minę.
- Przepraszam Panią..- prawie łkałem.- Mój kolega leży nieprzytomny tam.- wskazałem na ciemną uliczkę.- Napadli nas... Niech mi Pani pomoże.
- Ale to... Jakim cudem?- schowała pośpiesznie telefon i ruszyła w stronę którą jej pokazałem.- Chodźmy tam szybko!
Uśmiechnąłem się i ruszyłem za nią szybko, gdy tylko się tam znaleźliśmy to złapałem ją za włosy i przyparłem do ściany.
- Jedzonko~...- oblizałem się po czym nke słuchając jej krzaków i błagań wbiłem mocno swoje ostre kły w jej szyję. Krew trysnęła a ona krzyknęła głośno, z każdym moim zachłannym łykiem słabła, po chwili nie miała siły już się nawet szarpać.
Czułem dokładnie ten bukiet smaków jaki koił mój język, żołądek i gardło, chciałem więcej, dużo więcej. Mocno ją objąłem i oderwałem kawałek mięsa jej szyi by więcej leciało krwi, robiłem to trochę nieostrożnie i niechlujnie ale nie obchodziło mnie to, następnym razem będę się martwił o to by zrobić to w miarę czysto.
Gdy dziewczyna zmarła a jej ciało stało się puste jak paczka czipsów w gimnazjum to puściłem ją i odetchnąłrm z przyjemności. Byłem pewnie cały we krwi ale to potem się umyję, teraz zajmę się czym innym.
- Mniam~.- zacząłem oblizywać palce.

[Phantom?]

28 listopada 2014

Od Agis'a

Jak zwykle w wielkim pośpiechu opuściłem swego dotychczasowego opiekuna. Był bardzo miły i ufundował mi całkiem fajne rzeczy. W tym kilka fajnych ciuszków, trochę smakołyków z czego najlepsze były niewielkie ciasteczka które w woreczku przypasałem sobie do boku i podjadałem po drodze. Udało mi się zdobyć też trochę funduszy na podróż. Na szczęście pogoda była dość ładna choć zbierało się na deszcz. Musiałem znaleźć jakieś schronienie przed ulewą. Udało mi się dotrzeć do miasta jednak ludzie patrzyli na mnie mało przyjaźnie i szeptali między sobą choć ja uśmiechałem się do nich. Nie zauważyłem też nikogo kto nie wyglądałby jak człowiek. Niektóre psy warczały i szczekały gdy przechodziłem niedaleko nich co akurat nie było dziwne.
-Jakieś dziwne to miasto.-powiedziałem pod nosem rozglądając się i włożyłem do ust jedno z ciasteczek.
Ruszyłem dalej ulicą. Stalowoszare chmury zasłoniły w końcu słońce rzucając na miasto cień. Szybko po tym poczułem krople deszczu na skórze. Poczułem gęsią skórkę na przedramionach i spojrzałem w niebo.
-Chyba muszę się pośpieszyć.-stwierdziłem.
Jednak nie dane mi było dotrzeć do celu. Z ciemnej alejki, jednej z wielu wysunęła się dłoń i łapiąc mój nadgarstek wciągnęła mnie w mrok. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na to co się stało. Może dlatego iż po prostu stało się to zbyt szybko, a może było to codziennością? W każdym razie pewnym było iż miałem pecha. Słodki, mdły zapach przystawionej do moich ust i nosa szmatki przyćmił zmysły i sprawił iż poczułem się senny. Ostatnim co poczułem to to iż się osuwam na zimną ziemię. Później była już tylko ciemność.

                                                                                           ***

Gdy się ocknąłem byłem związany jak szynka. W ustach czułem suchość i gorzki smak skóry. Otworzyłem oczy które od razu mnie zapiekły więc musiałem je przymrużyć. Z zapachów, dźwięków i z tego co widziałem wywnioskowałem iż znajduję się w namiocie, a konkretnie to w klatce która znajdowała się w namiocie. Jakby wiedząc iż się obudziłem jakiś mężczyzna wszedł do namiotu i otworzył klatkę. Rozwiązał pęta którymi zostałem związany, ale w zamian nałożył mi ciężkie kajdany na kostki i nadgarstki po czym zmusił mnie do podniesienia się i wyjścia z klatki. Nie wiedziałem co się dzieje jednak musiałem iść za nim. Przymrużyłem oczy gdy zaatakowało mnie światło lamp. Była już noc jednak przez tą ilość lamp było jasno jak w dzień. Szedłem popychany przez mężczyznę wydeptaną ścieżką aż do sporej sceny przypominającej tą na której wiesza się przestępców. Jednak dla mnie okazało się iż to scena do sprzedaży niewolników. Ja...stałem się z wolnego pasożyta...znaczy się Kitsune towarem. Żywym towarem. To było gorsze od śmierci, przynajmniej dla mnie.
-Pomocy...-wyszeptałem załamany.

<ktoś?>

28 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

- Mam ci poszukać ofiary..? - mruknąłem z niedowierzaniem - Heeeee...?
- No. - uśmiechnął się zaskakująco pogodnie, jakby myśl o jedzeniu przesłoniła całe racjonalne myślenie. W pewnej chwili nie było już dla niego tamtego bólu, nie było strachu, nie było pytań. Liczyła się tylko każda kropla organicznego napoju - No więc~! - przysiągłbym, że gdyby był teraz w formie tego szczurkowatego psa, to zacząłby machać ogonem z podnieceniem - Chodźmy Phtatuś, oh, chodźmy! - zaczął podskakiwać - No, ruszaj się z miejsca, stary dziadzie!
- Co ci tak wesoło.. - warknąłem - ..jak już zabijałeś to był problem, a teraz masz zamiar wpieprzać te zwłoki..?!
- Mniaaam~! - w ogóle mnie nie słuchał, ja tu się produkuję, a on zaczął gryźć jakiś konar drzewa. Chyba do niego nie trafiam. - Fuu.. - mruknął - ..niedobre.
- Czy on zgłupiał..? - mruknąłem lekko zawiedziony tą zmianą. Mimo wszystko lubiłem, gdy słuchał moich wywodów.
- Nie, nie zgłupiał. - staruszka zaczęła się zbierać z ziemi - Jest trochę otumaniony przez głód, ale gdy coś zje, to powinien dojść do siebie. - otrzepała swoją godność z pyłu - Ale ty... - spojrzała na mnie z wściekłością - ..zdzielę cię tak mocno, że tyłka przez miesiąc nie poczujesz! - oj, chyba coś się szykowało.
Rzuciłem się przerażony przed siebie, a ta baba leciała za mną. Willuś przysiadł na poprzednio molestowanym przez siebie korzeniu i zaczął przyklaskiwać ze śmiechem.
- Phatuś, Phatuś, Phatuś..! Uuuu! Biegnij~! - spojrzałem na niego wściekły, powinien mi pomóc, a nie. - Ooo. - zaczął węszyć - Czuję coś cudownego. O wiele lepszego, niż czekolada i truskawki.. jedzonko~! - rzucił się w stronę miasta jak oszalały.
- Zwariowałeś?! - krzyknąłem blady - Zabiją cię!

<Wiiliam?>

28 listopada 2014

Od Yassel c.d. Tsugaru

Wiedziałam.. wiedziałam, że gdzieś w całym musi być haczyk.
- Heee..? - mruknęłam - Jak to? - wzruszył ramionami - No wiesz co.. - mruknęłam, chociaż to i tak miło z jego strony, że postanowił się mną zająć - Wiesz.. jeśli moje słowa potraktowałeś zbyt dosłownie.. w sensie, że wątpię w twoją miłość, to.. - spuściłam wzrok. W końcu to ja w tym związku jestem ta gorsza, nie? Nie zrzucajmy winy na biednego Tsu, który i tak jest bardzo dzielny. To rzadkość gdy ktoś ze mną wytrzymuje taki okres czasu.- No, w każdym razie, jeśli leżenie tutaj ze mną naprawdę koli w twoje zasady, na których też bardzo ci zależy, to.. - nagle szyba wyleciała z futryny i uderzyła o przeciwległą ścianę. - Hę..? - mruknęłam przerażona, a Tsu obrócił głowę w tamtą stronę.
- Co się stało? - spytał.
- Szyba.. uciekła od okna.. - mruknęłam nadal z niedowierzaniem gapiąc się w tamtą stronę.
Tsugaru zszedł ze mnie (no też sobie ci ktosie znaleźli moment na wyważanie okiennic) i oboje przycupnęliśmy na łóżku, nie robiąc dużo hałasu. Ciekawe o co chodzi.

<Tsugaru? Trzeba przedsięwziąć jakąś akcję xd>

28 listopada 2014

Od Tsugaru c.d Yassel

Zaczynam mieć wrażenie, że dla Yassel seks to dowód miłości, coś w stylu "jeśli mnie kochasz to mnie przeleć". Nie jestem pewien czy to właśnie na tym miłość polega i nie jestem pewnien czy poprawnym jest to co chcę teraz zrobić.
Pociągnąłem ją do pokoju i pchnąłem na łóżko, chyba nie wiedziała co się dzieje, bardzo rzadko bywam tak stanowczy i niedelikatny, ale ta sytuacja mnie naprawdę poruszyła. To przykre, że Yassel nie wierzy w moje uczucia, bo ja ją naprawdę szczerze kocham i jestem gotów zrobić dla niej wszystko.
- Tsu... Co ty?
Żałowałem, że nie mogę jej zobaczyć, jej twarzy, jej ciała i jej emocji, naokoło siebie miałem tylko pustkę, to nie było ani trochę przyjemne.
Dotknąłem jej ramion i pchnąłem tak, że leżała pode mną. Nie miałem zbytnio pomysłu jak zacząć więc po prostu złączyłem nasz usta w namiętnym pocałunku i wsunąłem język do środka, czułem jak dziewczyna objęła moją szyję i trochę się podciągnęła by być bliżej mnie. Moja jedna ręka powędrowała pod jej sukienkę, zadarłem ją do góry bym mógł dotykać jej brzucha, jestem pewien że wyglądała przesłodko.
- Mówiłeś, że ze mną tego nie zrobisz...- jęknęła cicho gdy ja przeniosłem się z pocałunkami na jej szyję.
- Bo nie zrobię, nie wejdę w ciebie, po prostu cię dopieszczę skoro ma to udowodnić że cię kocham.- odpowiedziałem szybko i zająłem się robieniem jej malinki.- Poza tym i tak nie mamy prezerwatyw.

[Yassel?]

28 listopada 2014

Od Yassel c.d. Tsugaru

No nie mogę, dopiero co wróciłam z wędrówki po mieście, a ten znowu mnie tam ciągnie. Czy naszą jedyną rozrywką będzie ciągłe chodzenie gdzieś i głupawe uśmiechanie się? Nagle rozległ się huk i dostrzegłam, że mój ukochany wpadł na kredens.
- Nic więcej nie spadło, prawa..? - uśmiechnął się z nadzieją.
Omiotłam szafę czujnym spojrzeniem, ale nic nie wydawało się mieć zamiaru podróży na podłogę. 
- Nie. - rzekłam i podeszłam do niego - Zrobiłeś sobie coś?
- Nie, nie.. - uśmiechnął się - ..wszystko gra.
- Jakby pomyśleć tak logicznie o tym o czym rozmawialiśmy przed chwilą.. - ciągnęłam dalej odbierając mu miskę i kładąc na szafie - To rocznikowo rzecz biorąc jestem pełnoletnia.. więc? - uśmiechnęłam się, ale on tylko się roześmiał, chyba muszę sobie odpuścić. - Czy to nie jest przyjemne uczucie? - spytałam w końcu, a on odwrócił się w moją stronę zaskoczony. -No wiesz, gdy jakaś inna osoba cię pragnie? - spochmurniałam - Bo jak na razie mam tylko wrażenie, że w istocie rzeczy po prostu ci się nie podobam, ale nie chcesz być nieuprzejmy i wymyślasz tabun wymówek.
- Mówiłaś, że możesz nie rozmawiać o tym.. - rzekł chłodno - ..dotrzymaj swojej obietnicy. - spojrzałam na niego zaszklonymi oczyma, ale niech mu będzie. Odpuszczę mu, co tam..a może.. on faktycznie woli chłopców?! - Chodźmy. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi.

<Tsugaru?>

27 listopada 2014

Od Tsugaru c.d Yassel

- Nie jestem zbyt rozrywkowym człowiekiem.- westchnąłem przytulając się do niej. Po głowie chodziło jej tylko jedno a mnie w środku skręcało od tego że nie mogę jej tego dać.
- Oj przesadzasz Tsuś.- zachichotała.- zaczęła mi czochrać włosy.- To co zwykle porabiałeś gdy mnue nie było?
- Wędrowałem, a w wolnych chwilach czytałem lub grałem na flecie, ewentualnie pracowałem.
- To naprawdę zero rozrywki.- mogę przysiąc że się skrzywiła.- Ale nie wiedziałam że umiesz grać na flecie! Zagrasz mi coś?
- Może nie teraz...- uśmiechnąłem się.
- To co będziemy robić?- jeknęła pochylając się nade mną tak że poczułem dokładnie zapach jej perfum.
- Jak chcesz możemy iść do miasta, przejść się, może będzie jakiś festyn?
- Ale ty miałeś odpoczywać...
- Potem odpocznę.- pogłaskałem ją po talii i dałem do zrozumienia by zeszła mi z kolan. Gdy to zrobiła to sam też wstałem.
- Sądzę że powinniśmy się przebrać, co ty na to?
- Idź do sypialni, zaraz do ciebie przyjdę blondasku.
Uśmiechnąłem się i odwróciłem by iść w stronę sypialni ale widocznie mi się kierunki albo moje położenie pomyliło bo wlazłem na jakiś kredens o który uderzyłem głową. Nic by się nie stało ale usłyszałem jak coś na jego szczycie się chybocze, po chwili wpadło mi to wręcz w ręce cudem omijając głowę. Złapałem to pewniej żeby mieć pewność że rzecz która po dotyku przypominała porcelanową misę jest bezpieczna.
- Nic więcej nie spadło prawda?- zapytałem Yas chociaż kompletnie nie wiedziałem czy jeszcze tu jest.

[Yassel?]

27 listopada 2014

Od Yassel c.d. Tsugaru

- Co się stało..? - spytałam patrząc na niego zatroskana - Mam wrażenie, że coś gnębi twoje serduszko..
- Skąd. - uśmiechnął się niemrawo - Po prostu nudno mi tu było bez ciebie i trochę się wyciszyłem - szepnął - To wszystko.
- Hmmm.. - zastanowiłam się - ..kłamczuszek! - puściłam mu pstryczka w nos - No ale skoro nie chcesz się tym podzielić ze swoją kobietą, to chyba nic nie zrobię, co? - westchnęłam - Eh.. trudno. Przypominasz mi taką nieśmiałą dziewczynkę, co zgrywa niedostępną.. na pewno jest jakiś sposób, żeby przełamać tą lodową barierę..~. - rzekłam rozbawiona.
- Czy.. czy dla ciebie wszystko musi sprowadzać się do seksu? - wychrypiał z lekkim niedowierzaniem.
- Hę? - spytałam zaskoczona - Nie! Po prostu jesteś bardzo przystojny i jakoś się tak napaliłam.. - poczułam jak mi się policzki czerwienią - Ohoho.. - zrobiłam rozmarzoną minę, dobrze, że Tsu nie może jej zobaczyć. Pewnie zdzieliłby mnie czymś twardym po łbie. - A to dobre.. - zachichotałam.
- Co za niecności chodzą ci po głowie? - spytał zaniepokojony.
- Zaczęłam się zastanawiać, jaką minę ma dochodzący mężczyzna.. - naprawdę w pewnym momencie mnie to pochłonęło. - Trudna sprawa..
- Yass... - mruknął trochę zniesmaczony - ..błagam..
- Ah, jeśli tak bardzo nie chcesz, to oczywiście możemy zrobić coś innego. - jego mina wskazywała na to, że nie wyobrażał sobie mnie nie myślącą o takich rzeczach - Co właściwie lubisz robić?

<Tsugaru?>

27 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

A więc jednak Phantom nie jest taki dobry jak czuć, ale mi się strasznie chce jeść... Tego starego próchnem nie będę jadł bo wygląda obleśnie, ale może jednak pomęczę się z Phantom'em? Tak w sumie to z nim też się chyba coś działo, on chyba nie miał niebieskiej krwi...
- O i ty też.- prychnęła stara i uderzyła mnie parasolką w tyłek by spojrzał na Phantom'a.- Żeście się dobrali..
- A w co on się zmienia?- jęknąłem pocierając sobie tyłek, czułem, że mam dłuższe zęby i jakieś takie... mocniejsze.
- Niebieska krew... To nie jest przypadkiem kitsune?
- Phantuś będzie miał ogonki? Będzie co gryźć!- uśmiechnąłem się szeroko i zaraz znalazłem się obok niego, trochę chyba mi się szybkość zwiększyła..
- No chyba cię pojebało!- spojrzał na mnie i zaraz znów na swoją rękę.- To nie chce przestać lecieć.
- Pomogę ci~!- zachichotałem i zgarnałem palcem troszkę krwi na spróbowanie, pachniała tak słodko, że ślinka ciekła ale po włożeniu do ust była jak kwas. Splunąłem na ziemię i odwróciłem się by zadowolić się tą wiedźmą ale jej już tu nie było.
Gardło paliło i miałem strasznie suchy język, myślałem, że zaraz zwariuję.
- Phantom! Jestem głodny!- krzyknąłem łapiąc się za brzuch.
- A ja krwawię!
- Pomógłbym ci gdybyś nie był taki ble!
Niebieska krew ubrudziła mu już rękę do łokcia, westchnąłem i oderwałem swój jeden rękaw koszuli, cierpliwie. trzęsącymi się dłońmi zawiązałem mu ranę, a zaraz potem pod napływem chwili i głodu złapałem go za gardło. Spojrzał na mnie zaskoczony, a ja warknąłem z groźną miną:
- Jestem głodny, rozumiesz?!- syknąłem i mocniej ścisnąłem jego szyję.- Skoro nie nadajesz się do zjedzenia to idziesz mi pomóc złapać jakiegoś naiwniaka.- oblizałem usta.

[Phantom?]

27 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

- Zabić go? - spytałem z niedowierzaniem. No chyba se łeb klapą od kibla przytrzasnęła - O czym ty do mnie mówisz? Dlaczego miałbym go zabić? I o co chodzi z tymi zębami?
- Nie mam pojęcia dlaczego.. - rzekła wzruszając ramionami - ..ale twój miły zaczyna.. rozkwitać. - rzuciła z lekkim rozbawieniem, a widząc moją minę pośpieszyła z wyjaśnieniem - Wiesz co to rozwój złożony, nie? Jak motyl. Najpierw jest larwa, żywi się liśćmi sałaty albo innego zielska. Potem przeobraża się w poczwarkę, a na samym końcu rozpruwa ją i wychodzi motyl. Powiedzmy, że jest on obecnie we fazie rozpruwania poczwarki...
- Co? - spytałem zdziwiony - Będzie motylem? O czym ty chrzanisz?
- To ty chrzanisz. - walnęła mnie parasolem po łbie - I nie przerywaj damie gdy mówi.. na miłość boską, nic dziwnego, że musisz mieszkać z nim, żadna dziewczyna by cię nie chciała.. - już miałem jej odpyskować, ale w tej chwili ważyło się życie Willa. Później się odgryzę.
- To co z nim w końcu jest? - spytałem zniecierpliwiony, a chłopak zaczął gapić się na mnie maślanymi oczyma. I zaczął się... ślinić?
- Przecież mówię.. - rzekła zniecierpliwiona - ...przeistacza się we wampira.
- Wampira?! - wytrzeszczyłem oczy - Jakiego znowu wampira?!
- Nie mam pojęcia dlaczego, mówię co widzę. - westchnęła - Jeśli zaraz go nie nakarmisz, to sam to zrobi. I Muszę przyznać, że nie będzie to przyjemne doświadczenie.. - zmarszczyłem brwi, niechaj mi tu ona nie mówi co.. auuuuu!
W tej samej chwili i bez żadnego ostrzeżenia, William ugryzł mnie w dłoń. Puściłem go, w sumie nawet trochę rzuciłem, po czym wylądował na tej babie. Dobrze jej tak! Niechaj cierpi..
- Co ci odbiło..? - spytałem przyciskając dłoń do piersi - Użarłeś mnie!
- Fu! - krzyknął i zlazł z tej małpy - Pachniało tak uroczo! - złapał się na gardło i zwrócił obiad - Smakuje tak potwornie! Czuję się, jakby mi żołądek wrzody pokryły!
- Hę..? - spojrzałem na niego zdziwiony. Jakoś zawsze mi się kojarzyło, że wampiry jednak.. ten no.. lubiły ludzką krew. - Niebieska?! - chciałem spojrzeć na uszkodzenia, ale cała moja ręka lepiła się od niebieskiej mazi. W dodatku  sączyła się ona z moich własnych żył.

<William?>

27 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Czułem dokładnie wszystko co się ze mną działo, miałem przymknięte oczy ale kompletnie nie mogłem się ruszyć, byłem wręcz sparaliżowany. Do tego nadal czułem ból jednak już o wiele mniejszy co mnie bardzo cieszyło, a może ja już nie żyję?
- Zaraz będziemy Will, wytrzymaj jeszcze.
Chłopak przytulił mnie do siebie podczas marszu, poczułem jak coś w nim pulsuje i do cudownie pachnie, tak słodko i przyjemnie, aż mi ślina napłynęła do ust.
- Phan...- szepnąłem i trochę bardziej się skuliłem.- Bolą mnie zęby...
- Co? Zaraz przestanie cię boleć, obiecuje ci.
Czułem w ustach metaliczny aromat z nutką słodyczy i kompletnie nie mogłem odgadnąć co to było, przynosiło lekkie ukojenie.
- Babo!- Phantom krzyknął nagle co spowodowało że wzdrygnąłem się. Tak bardzo zamyśliłem się nad tym cudownym smakiem, że nie zwróciłem uwagi, że spotkaliśmy tą staruszkę.- Coś ty mu zrobiła?! Zdejmij to zaklęcie! Rozumiem, że chciałaś dać mu nauczkę ale bez przesady!
- Ale to nie ja.- odkryła mnie trochę i zaraz znów zasłoniła.- Nie było żadnego zaklęcia, to był udany blef.- zaśmiała się.- To powoduje co innego i będzie jeszcze gorzej?
- Co masz na myśli?- chłopak mocniej mnie przytulił przez co wręcz wtulałem nos w jego szyję. Miałem wrażenie, że zaraz oszaleję, tak bardzo zachciało mi się go, ugryźć...?
Zaraz jednak babcia złapała mnie za włosy odciągając moją głowę od skóry mojego kochanka i otworzyła mi usta.
- Widzisz? Nie miał chyba takich zębów, hm?- puściła mnie.- Radzę ci go zabić lub gdzieś zamknąć z kimś kogo chcesz zabić. No chyba że sam chcesz umrzeć.

[Phantom?]

27 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Gdy padł na ziemię, poczułem, jak całe moje ciało zastyga, jakby ktoś nagle złapał mnie za gardło lodowatą dłonią, a ja nie miałem siły walczyć. Tak nagle po prostu uderzył w dechy..
- William. - rzekłem nie do końca go wołając, co po prostu je wymówiłem. Dopiero gdy pierwsza chwila zaskoczenia minęła, byłem w stanie poczynić jakieś środki - William? William! - dopadłem do niego i lekko uniosłem jego głowę, miał lekko przymknięte oczy i bardzo możliwe, że stracił przytomność. Albo po prostu nie ma już siły - Noż cholera.. - mruknąłem - ..z tym ma związek na pewno ta pieprzona wiedźma! - nie byłem źle nastawiony do czarownic, ale ta baba.. - Tylko ona byłaby do tego zdolna! - pobiegłem po płaszcz, ubrałem bezwładnego Willa i ruszyłem, razem w nim na rękach. - Jeszcze ją znajdę!

<William?>

26 listopada 2014

Od Tsugaru c.d Yassel

Odłożyłem kubek na stół i podparłem głowę, więc to o to jej chodzi... chce seksu... chciałbym go jej dać ale niestety mam zasady i zamierzam się ich trzymać.
- Tsu bo ci wystygnie.
A może ona na serio woli tego chłopaka? Niby mówiła że mnue kocha i że mnie nue zostawi ale to może powiedziała tylko po to bym się nie smucił i załamywał?
Jejku... a może ona woli teraz iść do kogoś albo iść gdzieś z kimś a nie siedzieć tu ze mną?
- Przepraszam Yassel... Nie mam już ochoty na kakao.- szepnąłem.
- Coś się stało? Źle się czujesz kochanie?- dotknęła mojego czoła chcąc sprawdzić czy mam gorączkę.
- Nie... Jest dobrze, dziękuję za troskę.
- A jak plecy?
- Trochę jeszcze bolą, ale da się wytrzymać. Usłyszałem szuranie krzesła i zaraz poczułem jak dziewczyna siada mi okrakiem na kolanach. Dotknąłem jej twarzy i drugą reka talii, nadal miała na sobie strój pielęgniarki.
- Yassel się tobą zajmie.- pocałowała mnie delikatnie.
Uśmiechnąłem się lekko pogłaskałem po policzku.

[Yass?]

26 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- Will!- Phantom złapał mnie bym się nie ruszał.
- Phantom.. Ja już nie mogę...!- krzyknąłem drżąc i wbijając palce w podłogę. Jeśli nie umrę od bólu to z wykrwawienia.
- Możesz, damy radę, zobaczysz.- złapał mnie i położył sobie na kolanach.
- Nie damy.- wyplułem kolejną porcję krwi.- To tak boli..- jeknąłem i ścisnąłem jego rękę. Łzy leciały mi bez przerwy po policzkach i cały drżałem, nie umiałem się opanować i już nawet ruszyć. Straciłem całe siły.
- Wytrzymaj jeszcze troszkę.- czułem jak zaczyna mnie głaskać.
- Nie chcę...- jęknąłem.- Przepraszam cię za dzisiejszy dzień.
- Nie przepraszaj, nie przepraszaj.- zaczął się kiwać a z jego oczu popłynęły łzy.
Złapałem się za serce gdy zaczęło cholernie boleć. Miałem wrażenie że ktoś mi je rozrywa na dwie części. Wygiąłem się w łuk otwierając usta w niemym krzyku i wytrzeszczyłem oczy z przerażenia.
Potem opadłem bezwładnie i przymknąłem oczy.

[Phantom?]

25 listopada 2014

Od Yassel c.d. Tsugaru

Nucąc coś pod nosem weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać kakao. Tsu okazał się bardziej buntowniczy niż kiedykolwiek, bo zamiast iść posłusznie do łóżka, przydreptał za mną.
- Kogo spotkałaś? - spytał.
- A takiego jednego.. - zalałam kakao wrzątkiem - ...ojoj, parzy..! - szybko przeniosłam oba kubki na stół i usiadłam naprzeciwko blondyna - To kiedy się ze mną prześpisz..~? - zapytałam trochę bardziej dla żartu niż na serio, ale nie byłam pewna czy Tsu zrozumiał.
- Jak będziesz pełnoletnia. - rzekł i zaczął dmuchać w kakałko.
- Neee... - spojrzałam na niego ze skwaszoną miną - Wiesz kiedy to będzie? Skąd mam wiedzieć, czy wtedy nie będziesz już stary i niedyspozycyjny, hm?
- Spokojnie, to rok. Zapewniam cię, że zamierzam być dyspozycyjny jeszcze znacznie dłużej.. - westchnął.

<Tsu?>

25 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

- Co..? - nagle obraz mi się zamglił i znalazłem się w moim własnym domu, a na kolanach miałem zakrwawionego i dygoczącego Williama - Co się stało? - spytałem zaskoczony.
- Więc jednak zapomniałeś..? - szepnął bardziej do siebie niż do mnie i dalej mnie obejmował. - No cóż..
- Nigdy o tobie nie zapomnę, Williamie.. - uśmiechnąłem się i zaraz dostrzegłem krew na jego palcach - Co ci się stało?
- Bardzo cierpię.. a to, co wcześniej pomagało.. - zakleszczył się wokół mojej talii, aż poczułem jak mi szkielet trzeszczy - ..teraz nie działa! - oderwał się ode mnie z furią - Ta baba mówiła, że to mi pomoże! Więc czemu tak nie jest! - zwinął się - Ja nadal czuje! - spojrzałem na niego zszokowany, dlaczego cierpiał?
- William! Przestań się tak rzucać na boki, może ci się coś stać!
- Już mi się coś dzieje.. - złapał się za brzuch i wykrzywił- ..au...!

<William?>

25 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Gdy Phantom wyszedł wszystko powoli zaczęło się pogarszać, na początku dało się wytrzymać, ale w końcu ból stał sie tak okropny, że nie mogłem usiedzieć na miejscu. Chodziłem w te i we wte, tarzałem się po podłodze lub waliłem głową w ścianę by w końcu przestało boleć.
- Phantom...!- jęczałem leżąc na podłodze mając nadzieję, że mnie usłyszy, ale nie usłyszał.
Oddałbym wszystko by tego nie czuć, mogliby mi nawet rękę odrąbać!
Wczołgałem się na fotel i spocony złapałem poręcz fotela, chciałem czymś zająć ręce, do tego zaczynałem czuć w ustach metaliczny posmak krwi który teraz wydawał się być taki słodki. Z oczu zaczęły lecieć mi łzy, miałem wrażenie, że lada chwila umrę, po prostu moje serce pęknie i koniec bajki. Dlaczego ta klątwa jest taka okrutna? Do tego obrzydłem Phantomowi! Pewnie teraz się mnie brzydzi.
Usłyszałem wtedy skrzypnięcie deski za sobą, stało się bardzo wyraźne, odwróciłem się od razu i poczułem że jest nadzieja.
- Phantom...- jęknąłem zapłakany nie zwracając uwagi na moje palce które były całe rozdrapane i we krwi.- Pomóż mi...
- Co się stało? Will! Co ty robisz?!- doskoczył do mnie i delikatnie odjął moje dłonie od rozdrapanego podramiennika fotela.
- To ta klątwa...- wydukałem opadając na niego, chociaż trochę oddam mu uczucia i to może pomoże.- Boli strasznie...!- scisnąłem jego dłonie mocno.
- Jaka klątwa? Co się z tobą dzieje?
- To ta baba... Jak nie będę okazywać ci uczuć to zginę...!
- Co?!- nie stracił pamięci? To powinno ułatwić sprawę, ale jak na razie przytulanie nie pomaga, wcale.
Zsunąłem się na podłogę, a chłopak uklękł obok. Złapałem się w okolicach serca i wyplułem krew.
- Phantom...- jęknąłem cicho drżąc i zwijając się w kłębek.- Nie chcę umierać jeszcze...

[Phantom?]

25 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Wyszedłem szybko na dwór. O tej porze roku noce są ciepłe, ale akurat wiał zimny wiatr. Nie zabrałem ze sobą płaszcza, więc musiałem się lekko skulic i szczękając zębami ruszyłem nad jezioro. Westchnąłem myśląc o Williamie; w tym związku jest zero porozumienia, każdy robi co chce i nie obchodzi go to, jak się ta druga osoba czuje. Nie powiem, sam nie byłem święty. Gdy kilka tygodni temu po raz pierwszy się kochaliśmy, mężczyzna na pewno chciał później spędzić ze mną trochę czasu, ale ja wolałem pognać do Miasta, aby pozałatwiać swoje sprawy. Mimo to jego zemsta wykraczała poza granice dobrego smaku - lubiłem go, nawet kochałem, ale ta sytuacja mnie przerastała. Nie znosiłem gdy się tak do mnie lepiono przez chwilę, a co dopiero przez cały dzień.
Stanąłem nad jeziorem i nagle zapragnąłem zmienić się w wilka i pobiegać trochę po okolicznym lasku i górach. Rzadko używałem tej formy: była dość niewygodna i tyle. Mimo wszystko czasem przydawała mi się, aby się wyładować. Skupiłem się zatem i zarządziłem w swym umyśle przemianę, ale nie stało się nic. Zdziwiłem się i stwierdziłem, że to na pewno efekt długotrwałego nieużywania. Ale tym bardziej się starałem i mocowałem z moją zmiennokształtnością, tym chłodniej robiło mi się na sercu. Coś mi podpowiadało, że z jakiegoś powodu po prostu nie potrafię tego zrobić. Nie żebym cierpiał i latanie po lasach jako zawszony pies było moją pasją, ale mimo wszystko ta forma była nieodzowną częścią mnie i jej utrata była dla mnie bolesna. Nie rozumiałem też dlaczego tak się stało.
Wróciłem do domu przygnębiony, ale to co zobaczyłem, zaraz przywołało mnie do porządku. Na kanapie siedział William odwrócony w stronę okna i coś robił rękami z drewnianą poręczą fotela. Gdy podszedłem bliżej zobaczyłem, że ją masakruje: wbijał paznokcie w drewno i zrywał je płatami, a gdy po czasie palce zaczęły mu krwawić, dalej usiłował kontynuować swoje dzieło. Zastygłem wstrząśnięty; to chyba nie dlatego, że sobie poszedłem, co?
- Phatuś..? - odwrócił się i spojrzał na mnie załzawionymi oczami - Pomóż mi..

<William?>

25 listopada 2014

Od Tsugaru

Sądziłem, że odpocznę, Yassel mnie zostawiła samego, w ciszy i mogłem porozmyślać, ale tak nie było. Gdy minęła godzina to książka mi obrzydła, zacząłem martwić się o dziewczynę i muszę przyznać sie bez bicia, że było mi nudno i smutno samemu. Kiedyś miałem tak codziennie, byłem tylko ja i moja pustka, ale po tym jak pojawiła się Yassel przywiązałem się do niej i nie mogłem wytrzymać bez niej dłuższej chwili.
Chodziłem powoli po domu by zająć czymś umysł, nie ważne, że plecy mi pękały i potykałem się co chwila o coś, wypaliłem do tego swój cały zapas tytoniu. Yas pewnie nie będzie zadowolona gdy wróci, ale smutno mi bez niej.
W końcu po jakimś czasie usłyszałem szczęk zamka i odgłos otwierających drzwi, od razu ruszyłem w amtym kierunku.
- Yassel?- spytałem przytrzymując się ściany.- Gdzieś ty była tak długo?
- Po kakao, spotkałam kolegę po drodze.- usłyszałem jej lekkie kroczki.- Dlaczego tu tyle dymu?!
Kolegę? Jakiego kolegę? Mam nadzieję, że jej nic nie zrobił, albo się nie narzucał jej. A może ona woli tego chłopaka, pewnie jest normalny i może jej dać to czego ja nie mogę.
- Paliłem i zapomniałem otworzyć okno.- przyznałem się.
- Tsugaru! Nie możesz palić! Dlaczego w ogóle ty w łóżku nie siedzisz?
- Aa... Było mi nudno...- przełknąłem ślinę.- Kupiłaś to kakao?
- Tak, a teraz wracaj do wyrka.- podeszła do mnie i pchnęła lekko.- Zaraz do ciebie przyjdę blondasku.

[Yas?]

24 listopada 2014

Nowe rasy grywalne

Wiem, że w tym tygodniu mamy taki mały zastój, ale byłam chora i w sumie nie było jak czegoś napisać. Źli ludzie pokuli mnie igłami tak nieporadnie, że teraz mam przez nich siwą łapę. Przeklinam cię polska służbo zdrowia!

A teraz przejdźmy do sedna: w sumie myślałam nad dodaniem jeszcze kilku(nastu) nowych ras dostępnych dla postaci, ale oczywiście nasz drogi formularz się nie zapisał i nie mogę go edytować. Tak więc wygląda to tak, że musiałabym go napisać od początku (why...? ;-;) i dodać te rasy. Jak mi się znowu nie zapisze, to się wkurzę i to poważnie (do tego stopnia, że wrócimy do formularzy tradycyjnych, albo zostawię wam wolną rękę i karty postaci będziecie sobie budować sami) więc chcę zrobić z jedną edycją jak najwięcej.
Otóż proponowane rasy to: wampir, istota nieumarła, bożek, elf, nimfa, harpia i android (w sumie nie jestem do końca przekonana, ale podoba mi się ten pomysł). A wy macie jakieś pomysły? Napiszcie mi proszę pod tym postem własne propozycje ras. Nie zapomnijcie się podpisać - autorów najlepszych pomysłów czeka nagroda :)
Edit: jak na razie wprowadzone zostały:
- wg. mojego pomysłu -elfy i anthropoidy, androidy, świetliści, wampiry, dżiny.
- wg. pomysłu Kage - żywiołaki, Kitsune, Homunkulusy, smoki, ghoule.
Myślę, że tyle chyba wystarczy.. czyż nie? c:
Kage otrzymuje tytuł "Tańczący z Wróżkami" i 1000 talarów do kompletu.

Niedługo zaktualizuje formularz. Kibicujcie xd

19 listopada 2014

Od Kage c.d. Koro



Zarumieniłem się lekko. Pierwszy raz słyszałem tak miłe słowa od kogokolwiek.
-D-dzięki.-powiedziałem i lekko się uśmiechnąłem.
Koro był bardzo miły, no i nie wyglądało na to by miał coś przeciwko mnie, albo moim uszom. Coraz bardziej pałałem sympatiom do tego chłopaka.
-Więc gdzie pójdziemy?-zapytał mnie miętosząc cały czas jedno z moich uszu.
-Może do wodospadu?-zaproponowałem.
-Więc chodźmy.
To powiedziawszy złapał mnie za rękę i pociągnął o dziwo w dobrym kierunku. Miałem wrażenie, ze chłopak wie gdzie co sie znajduje, albo to, albo ma doskonałą orientacje w terenie. Ruszyłem za chłopakiem i po kilku, a może kilkunastu minutach znaleźliśmy się przy wielkim wodospadzie. Woda rozbijając się o kamienie powodowała niesamowity ryk i hałas. Mimo to widok był niesamowity i warty nawet bólu głowy.
-Piękny widok, prawda?-powiedziałem do Koro z uśmiechem.

<Koro?>

18 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

W sumie jakoś przez pół dnia męczyłem Phantom'a macaniem, przytulniem, całowaniem i innymi tego typu rzeczami. Czułem jak jego humor pogarsza się z każdą chwilą, jeszcze trochę i w ogóle przestanie się do mnie zbliżać...
Do tego siedzieliśmy w domu, a sam bym gdzieś chętnie wyszedł.
- Will... Może już starczy?- westchnął gdy po raz kolejny zacząłem go macać i przytulać.
- Neee Phan... Mam chcicę~!- zachichotałem udając że jestem naprawdę wesoły.- Współpracuj~.
- Tylko że ja chciałbym chociaż na chwilę odzyskać swoją przestrzeń osobistą.- mruknął.- Pójdę się przejść.
- Mogę iść z tobą? Zaczyna zmierzchać i jeszcze cię kto na padnie albo komary pogryzą~...
- Sądzę że poradzę sobie sam.- westchnął i wstał zarzucając mnie z siebie.
Jęknąłem cicho i i usiadłem na podłodze po turecku.  Mam nadzieję że nie zniknie na pół nocy podczas której będę się zwijał z bólu.
- Jak wrócisz to pobawimy się trochę~?- zachichotałem i podniosłem się.
- Może, nie wiem.- mruknął i po prostu skierował się do wyjścia. Na prawdę musiał mnie mieć dość, w sumie to nie dziwię mu się skoro nie lubi uczuć. Chociaż z drugiej strony to trochę przykre że osoba którą kochasz po jakimś czasie po prostu nie może z tobą wytrzymać.
- To miłego spaceru~.
Przytaknął i wyszedł a ja od razu odwróciłem się i kopnąłem jakiś wazon by się wyładować. Czeka mnue ciężki wieczór...

[Phantom?]

18 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

- Tak, miasto. - zaśmiałem się - Wiesz: budynki, ludzie, sklepy, kawiarnie.. może jakiś festyn albo coś..
- Tak, tak. - westchnął - Pamiętam co to jest miasto. Nie wiedziałem po prostu, że w pobliżu jakieś się znajduje.
- Gdy jechałem pociągiem, to widziałem jedno przez okno. I nie wyglądało to tak, jakby było bardzo daleko.. - uśmiechnąłem się - ..więc możemy się w każdej chwili tam przejść. Co powiesz na kino, albo coś w tym rodzaju?
- Normalnie byłbym baardzo chętny... - spoglądał na boki i zaczerwienił się lekko -..ale rozumiesz, dziś mam jakiś taki dzień... w mieście raczej się nie pocałujemy, no nie?
- Nie. - rzekłem stanowczo i szybko. Nie to, że wstydziłem się Williama. Ja po prostu nie znosiłem tych dziwacznych spojrzeń innych ludzi; zawsze wwiercali we mnie te swoje wielkie gałki, a ja wtedy nie wiedziałem jak się zachować. - Ale chce ci się cały czas siedzieć w domu?
- Mówiłeś, że jesteś do mojej dyspozycji.. - przylgnął do mnie - ..a ja chcę ciebie tutaj~!
- No dobrze, jeśli tak bardzo chcesz, to tu zostaniemy.. - miałem ochotę na wyjście, ale jeśli chciał.. to zostanę. Miałem jednak nadzieję, że nie będzie mnie tak molestował cały dzień.

<William?>

18 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

No on mi tu z takimi tekastami wyjeżdża gdy ja się staram przeżyć!
- Nie uważam cię za idiotę, po prostu mam ochotę na czułości.- uśmiechnąłem się lekko i przytuliłem się do niego mocno.
Ból trochę zelżał ale nadal czułem coś dziwnego.
- Nie mogłeś tak od razu a nie wymyślasz jakieś bajki?
- Po prostu libido mi skacze.- pocałowałem go i położyłem jego dłonie sobie na biodrach.- I coś czuję że tak szybko nie odpuści~..- westchnąłem i usiadłem na nim okrakiem.
- Will nie szykuj mi się tu do jakiś ekscesów.- zaśmiał się i pogłaskał mnie po głowie.
- Ale patrz! Jestem w samych bokserkach i od razu możesz wejść~!- uśmiechnąłem się, seks chyba trochę złagodzi to zaklęcie...
- Przecież wczoraj robiliśmy.- westchnął i objął mnie mocniej.
- No dobra, z tym mogę zaczekać do wieczora... ale teraz buzi~!- coś chciał powiedzieć ale zatkałem mu usta swoimi i od razu wsunąłem język do środka. Phan chyba był trochę zaskoczony ale na razie nie protestował a ból mijał jakby igła się cofała.
- Dziękuję~!- zachichotałem i jeszcze pocałowałem go w nos.
- Proszę...- miał trochę zachrypły głos.- Co dzisiaj porobimy? Może wybierzemy się do miasta, hm?
- Eee... Do miasta...?- no to mogiła, tam Phan mnie nawet za rękę ni złapie.

[Phantom?]

18 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

- Do widzenia. - uśmiechnąłem się i życzliwie jej pomachałem - Widzisz, jednak nie jest taka zła jak myśleliśmy. - usiadłem obok Willa na kanapie i zacząłem siorbać herbatę.
- Phannn.. - rzekł odstawiając własną filiżankę i nakazując mi, bym uczynił to samo -  Przykro mi, że muszę to zrobić. - dorwał się do mnie i zaczął mnie obmacywać i obcałowywać.
- A tobie czego się zachciało? - spytałem lekko rozbawiony, w sumie poprawił mi się humor. Sądziłem, że ta baba ześle na nas plagi egipskie, a tymczasem powiedziała, że możemy sobie tu mieszkać. - Ejże.. co ty taki przylepny?
- Po prostu muszę. - rzekł poważnie - Z pewnego powodu muszę okazywać ci ogromną czułość, inaczej stanie się coś złego. - zmarszczyłem czoło, jak to coś złego?
- O czym ty mówisz? - spytałem zdziwiony - Dlaczego miałoby się stać coś złego? Dzień jest młody, słoneczko świeci.. możemy dzisiaj iść popływać - zaśmiałem się na widok jego miny - ..chyba, że masz w planach coś innego.
- Nie mogę ci powiedzieć o czym mówię. - westchnął - Po prostu muszę się z tobą często przytulać. - wybuchnąłem śmiechem.
- Eh... - poczochrałem jego włosy - ..ty to kombinujesz, co? - już chciał zaprzeczać, ale mu nie pozwoliłem - Myślisz, że uwierzę że parę buziaków odwróci losy świata? Musisz wymyślić coś lepszego, chyba, że uważasz mnie za idiotę..

<William?>

18 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Zbladłem przyglądając się Phantom'owi. Czy on mówi serio...? Chyba czwarty raz mu powtórzyłem że mogę umrzeć jak nie będę okazywał mu czułości a on za każdym razem patrzy się na mnie jakbym miał zwidy.
- Will chcesz też herbaty?- spojrzał na mnie.
- Poproszę.- szepnąłem i spojrzałem na babę gdy chłopak wszedł do kuchni.- Wymazałaś mu pamięć...
- Ona za każdym razem będzie się wymazywać jeśli powiesz mu o zaklęciu, więc to nie ma najmniejszego sensu.- zaśmiała się i usiadła na kanapie zakładając nogę na nogę.
Usiadłem obok niej i wpatrzyłem się w stolik przed sobą, w sumie nie  czułem żadnego bólu, może to zaklęcie to tylko taka bajeczka by mnie nastraszyć i dać nauczkę?
To milczenie przerwał Phantom który wszedł do salonu z tacą na której stały trzy filiżanki. Spojrzałem na niego ze smutną miną i westchnąłem, Phantom nie lubi czułości, zwłaszcza gdy ja mu ją okazuje przy kimś, a raczej ja nie chcę jeszcze umierać.
Podał mi jedną filiżankę i wtedy poczułem nieprzyjemny ucisk w miejscu gdzie mnue dźgnęła ta baba. Dało się jednak wytrzymać. Kobieta to chyba zauważyła bo spojrzała się na mnie z wymowną miną i zaczęła rozmowę z Phantusiem. Ja milczałem, piłem czasem herbatę i skupiałem się na bólu, co jakieś 10 minut stawał się trochę większy i ciężko mi było usiedzieć w jednym miejscu, po jakiejś godzinie czułem dość wyraźne kłucie i to mi już naprawdę przeszkadzało, nie chciałem by to się stało mocniejsze...
- Phan... boli mnie głowa bo się uderzyłem...- nagle przypomniałem sobie o wazonie który rozbił się na mojej skroni.- Opatrzysz mi to? Proszę...- musiałem jakoś go przytulić albo pocałować i pozbyć się stąd tej kobity.
- No to ja uciekam dzieciaki.- wiedźma odstawiła filiżankę na stolik.- Na razie sobie tu mieszkacjcie, życzę miłych wrażeń i zabawy.- uśmiechnęła się i wstała.

[Phantom?]

17 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Chyba w przeciwieństwie do Willa miałem resztki jakieś wstydliwości. Chociaż ta baba była pomarszczona, zatęchła i zamierzchła, to jednak była kobietą i szczerze powiedziawszy, to głupio mi się zrobiło gdy tak z zaskoczenia weszła nam do łazienki.
Gdy William wyszedł, szybko dokończyłem mycie głowy, wdziałem bokserki i spodnie, a długie i mokre włosy ukryłem pod ręcznikiem. Chwyciłem też jakąś czarną koszulę i zacząłem ją ubierać w drodze do salonu. Mój chłopak i starsza pani walczyli właśnie na spojrzenia, gdy przerwałem im tą pasjonującą czynność. Chłopak odwrócił się do mnie przestraszony, podbiegł i chwycił za kołnierz niezapiętej jeszcze bluzki.
- Phatuś! - rzekł z miną dość zdesperowaną - Ta baba rzuciła na mnie urok! Jeśli nie będę okazywał ci najwięcej czułości ile tylko potrafię, to igła dojdzie mi do serca!
- Hm..? - uniosłem brew i spojrzałem na staruszkę, która to potwierdziła - I co chce tym osiągnąć? Przecież to oczywiste, że pozwolę mu okazywać mi czułość, jeśli od tego zależy jego życie.. - coś tu było nie tak. Uśmiech nadal nie schodził z oczu tej babki, a zaniepokojony chłopak wtulił się we mnie.
Nagle zakręciło mi się w głowie i nieobecnie rozejrzałem się po pokoju.
- Will, co ty wyprawiasz? - rzekłem zdziwiony - Przy gościu mógłbyś się doprawdy pohamować.. - oderwał twarz od mojej piersi i wytrzeszczył oczy - ..naprawdę. - odepchnąłem go i westchnąłem.
- O czym ty mówisz? - spytał - Chcesz żebym umarł?
- Umarł, o czym ty mówisz? - zamrugałem oczami.
- No przecież ta baba rzuciła na mnie urok! - krzyknął zniecierpliwiony - Że jak ci nie będę okazywał dużo czułości, to umrę. - przytulił się do mnie - Więc mi pomóż.
W tym momencie poczułem się dziwnie senny i rozejrzałem się zadziwiony po pomieszczeniu. Już tutaj doszedłem?
- Will, co ty wyprawiasz...? - spytałem zdziwiony - Wiesz, że nie lubię przy gościach... - oderwał się ode mnie i odsunął na kilka kroków, jakby nie mógł w coś uwierzyć. - Coś się stało? - te jego spojrzenie wcale nie było za optymistyczne.
- Niemożliwe... - rzekł i zbladł - Klątwa!! - krzyknął w końcu - Pamiętasz?! Mogę umrzeć! - zmrużyłem oczy i ponownie poczułem senność.
- Ah, więc sobie rozmawiacie. - uśmiechnąłem się - Może herbaty..? - staruszka bardzo potulnie kiwnęła głową, a Will trwał w jakieś dziwnej pozycji - Czy coś się stało?

<Will?>

17 listopada 2014

Od Yassel c.d. Axel'a

Westchnęłam. Niczego nie udało mi się na ten temat dowiedzieć, a tymczasem Axel'owi zaczęło się dziać coś dziwnego. Zaczął drapać swoją brew, aż do krwi. Chciałam go zatrzymać, ale najwyraźniej działo się coś, czego nie potrafiłam zrozumieć, bo tylko mnie odepchnął. Ludzie zatrzymywali się na ulicy i wlepiali w nas zaciekawione spojrzenia, jakaś pani nawet podeszła do nas i spytała, czy coś się stało i czy może jakoś pomóc. Aż zdziwiłam się gdy usłyszałam te słowa, ale gdy odwróciłam się w jej stronę i zobaczyłam parę ponurych skrzydeł, wyłaniających się zza pleców, od razu rozpoznałam, że nie mamy do czynienia z człowiekiem. A jeśli nie mamy, to już jest większe prawdopodobieństwo, że naprawdę może nam pomóc. Mimo to do głowy nie przychodziło mi żadne logiczne wytłumaczenie tej sytuacji, więc wydałam z siebie tylko jakiś niezrozumiały bełkot.
- Wszystko dobrze.. - nagle Axel stanął przy mnie z rozdziobaną skronią i uśmiechnął się - Pani doktor mnie opatrzy, to nie było nic takiego, właśnie sobie idziemy.. - oparł ręce na moich ramionach i zaczął silnie popychać mnie w stronę bramy. Nie trzeba było mi mówić o co chodzi; zaraz wynieśliśmy się z tej dzielnicy i skierowaliśmy się w jakąś ciemniejszą uliczkę.
- Rany..- westchnęłam - Co ci się stało?

<Axel?>

17 listopada 2014

Od Kurumi c.d Clarissy

Zostawiłam tego bachora pod opieką Kage, mam nadzieje że biedak da sobie z nim radę. Koro to zawsze było nieznośne szczenię, a basior wygląda czasami na nieporadnego i łatwo na niego wpłynąć. Może nie widać ale mój braciszek umie manipulować ludźmi.
Zaszłam sobie powolnym krokiem do księgarni, musiałam przeczytać jakąś nową książkę. Gdy zakupiłam parę tomów, zajrzałam jeszcze do cukierni by w domu zrobić sobie herbatę i w miłej, spokojnej atmosferze przeczytać dobry tytuł. Jak zwykle powolnym krokiem wróciłam do domu, wiele osób podziwiało mnie za moje opanowanie i spokój. Ale i tak zawsze z natury byłam powolna w wszystkim co robię. Spojrzałam w górę, chmury zbierały się a niebo szarzało. To oznaczało że za chwilę ma zacząć padać. Na całe szczęście zdążyłam, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Od razu poszłam do kuchni i odłożyłam słodkości, a potem w głównym pokoju odłożyłam książki do biblioteczki. Jednak w pewnej chwili usłyszałam hałas, obróciłam się i dostrzegłam na kanapie śpiącą dziewczynę. Czujnie podeszłam do niej i szturchnęłam ją, tak że ona się obudziła.
-Wybacz, ale czy przypadkiem nie pomyliłaś domów?- moje spojrzenie było ostre.

<Clariss?>

17 listopada 2014

Od Koro c.d Kage

-Lubię spacery! Siostrzyczko pójdziesz z nami?- spojrzałem na nią radośnie, jednak ona pomachała przecząco głową.
-Mam wiele innych spraw, i nie chce się niepotrzebnie denerwować. Kage jeśli zrobi coś co ci się nie spodoba nie martw się i go uderz albo nakrzycz.- mruknęła i pomachała nam na pożegnanie a potem odeszła.
-Ona zawsze taka poważna ale pięknie wtedy wygląda.- zachwyciłem się a potem spojrzałem zadowolony na chłopaka.
-A więc jesteśmy sami, prowadź mnie Kage.- uśmiechnąłem się szarmancko do niego i chwyciłem za uszko.
-Uroczo z nimi wyglądasz, niby tak poważnie ale jednak słodko.- zachichotałem.

<Kage?>

16 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Zastygłem w bezruchu gdy do łazienki weszła ta baba... to znaczy że ona tu mieszka? To dlaczego wcześniej jej tu nie było, tylko przyszła tu teraz... Akurat wtedy gdy się kąpaliśmy.
- Możecie mi powiedzieć co tu robicie?- wymruczała nagle wlepiając w nas zły wzrok.
- Myju, myju~!- zachichotałem i kontynuowałem mycie głowy.
- Za 10 minut chcę was widzieć w salonie...- wychrypiała i wyszła.
Spojrzałem na Phantom'a który zrobił się cały czerwony i zdrętwiał.
- Wyglądasz tak uroczo~!- zachichotałem płukając sobie głowę.
- Wiedziałeś że ona tu mieszka...?- zapytał ostrożnie.
- Ne-e. Skąd niby? Myj się i wyłaź, ja pójdę z nią pogadać.- ziewnąłem.
Szybko dokończyłem spłukiwanie piany ze swoich włosów i wyszedłem z wanny. Wytarłem się puchatym, niebieskim ręcznikiem i wsunąłem na siebie bokserki, nie obchodziło mnie jak pokażę się tej babie, wyszedłem do salonu zamykając za sobą drzwi od łazienki i nawet nie zdążyłem się odwrócić i na cokolwiek spojrzeć gdy na mojej głowie rostrzaskał się wazon który nadleciał ze strony kanapy.
- Ała!- jęknąłem głośno łapiąc się za miejsce które rozrywał ból.- Za co to? Dopiero umyłem włosy!- oderwałem na chwilę rękę, było trochę krwi, widocznie skóra musiała mi pęc.
- To za to że przywłaszczyliście sobie mój domek letniskowy.- mruknęła staruszka siedząc spokojnie na kanapie.
- Nawet nie było zamknięte...- jęknąłem próbując rozmasować skroń.
- Było! I tu panuje kompletny burdel!- warknęła i wstała.- Pożałujecie tego.- podreptała do mnie i dźgnęła mnie palcami między żebra.- Phantom nie będzie mógł z tobą wytrzymać, zobaczysz.
- A to niby groźba?
- Zaklęcie.- uśmiechnęła się szeroko i poprawiła swoje siwe włosy.- Jeśli nie będziesz okazywał czułości tamtemu drugiemu najwięcej jak się da to igła między twoimi rzebrami dojdzie do serca i puffff! A chyba nikt nie lubi dużo czułości,  tym bardziej Phantom, prawda?- zaśmiała się.
- Skąd mam mieć pewność że nie kłamiesz?- zmarszczyłem brwi.
- Niedługo uwierzysz...- klepnęła mnie w klatę.- A teraz zrób mi herbaty.

[Phantom?]

16 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

- Nie wiem. - przyznałem i powąchałem własne włosy, które zapachem nie sytuowały się lepiej od zdechłego szczura - W sumie chciałem tutaj wyjechać ze względu na spędzenie z tobą miłego czasu, tak więc jestem do twojej dyspozycji. Nie planowałem niczego, żeby nie kłóciło się to z twoimi własnymi marzeniami.
- Oooo. . - zaśmiał się i kichnął, gdy piana wleciała mu do nosa - ..pomyślałeś o moich potrzebach.
- No widzisz, staram się. - uśmiechnąłem się i odwróciłem do półki z kosmetykami.
Jako, że był to domek letni, na półce zostały tylko te preparaty, które jako tako nie miały terminu przydatności i nie ma potrzeby ich szybko zużywać. Było to mydło, szampon i żel pod prysznic, którego używaliśmy zamiennie do płynu do kąpieli. W dodatku osoba, która zwykła tutaj wypoczywać, najwidoczniej była kobietą, ponieważ na butelce którą właśnie używał Will pisało, że jest przeznaczony dla pań. No, chyba że kupił go facet, który gdzieś miał co pakuje do koszyka, albo po prostu lubił takie delikatnie zapachy.
- Podasz mi szampon? - spytałem - Muszę umyć te włosy i to w tej chwili - spojrzał na mnie i pokiwał głową, po czym wcisnął butelkę w moje dłonie - O, dziękuję. - uśmiechnąłem się i w tej samej chwili drzwi się otworzyły.
W trójkę zamarliśmy: ja, Will i wiedźma od sernika.

<Will? xD>

16 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Cóż... Można się było spodziewać takiej odpowiedzi i w sumie wiedziałem że taka będzie, Phantoma nie stać na więcej i chyba czas się do tego przyzwyczaić.
Podniosłem się i ruszyłem za nim, czy naprawdę jestem taki brzydki że go nie pociągam? Zawsze miałem bardzo dobre powodzenie nie tylko wśród kobiet ale też mężczyzn... Czyżby coś się u mnie zmieniło? Chyba raczej nie, to Phantom jest na tyle spaczony że nie umie dojrzeć moich zalet, jego pewnie pociągają dziewczyny, a ja dziewczyną nie jestem chodźbym nie wiem jak chciał to raczej nie uda mi się nią zostać. Martwi mnie też to że zaczynam się czuć jak małżeństwie z 30 letnim stażem, tam też nie ma uczuć i mąż raczej ogląda się za młodszymi dupami...
Chyba że to teraz jakieś moje chore paranoje, po prostu nie jestem pociągający dla Phantoma. Przykre ale prawdziwe i tyle.
- Will? Znowu się fochnąłeś?- usłyszałem westchnięcie chłopaka.
- Hm? Nieee~.- uśmiechnąłem się i zacząłem odpinać guziki koszuli.- Zamyśliłem się po prostu.
- Nad czym?
- A myślałem ile kurzu się w domu nazbierało i nad tym czy nie wrócić do starej fuchy.- zaśmiałem się i włączyłem wodę by wanna się napełniła.
- Po co?- spojrzał na mnie zdziwiony i zdjął bokserki.
- By się nie nudzić w domu i mieć pieniądze na wydatki.- wzruszyłem ramionami i wlazłem di ciepłej wody.
Mężczyzna zaraz potem dołączył do mnie, wziąłem żel do ręki i wylałem sobie na klatkę piersiową, potem zacząłem się myć, w sumie Phan miał rację kąpiel dobrze mi zrobi.
- Podasz mi szampon~? Muszę sobie umyć głowę, bo moje włosy są w okropnym stanie.- skrzywiłem się łapiąc palcami dłuższy kosmyk moich czarnych włosów. Trzeba by było je podciąć bo są trochę za długie i jeszcze trochę i zaczną się krecic...- Co chcesz dzisiaj robić?- spojrzałem na Phantoma myjąc sobie włosy truskawkowym szamponem który mi podał.

[Phantom?]

16 listopada 2014

Od Axel'a Cd. Yassel

- Ech.. to jest trudne pytanie... Szczerze chciałbym Ci pomóc, ale nie znam tego „gbura”. Poza tym on może nie lubi tego samego co ja.
- A ty co lubisz? - spytała.
Wzruszyłem ramionami. Nagle rana na brwi zaczęła mnie szczypać.
- Wszystko dobrze? - zaniepokoiła się.
- Nie, wszystko dobrze. - próbowałem się uśmiechnąć, ale za specjalnie mi to nie wychodziło.

Yassel? I'm so sorry lack of inspiration ;-;

16 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Spojrzałem na niego zaskoczony; czyżby po raz kolejny czuł się niezaspokojony?
- Przyzwyczaiłem się. - rzekłem - Nie pociągasz mnie zanadto w sensie erotycznym. Wiesz o tym doskonale. - trochę mina mu zrzedła, ale po obojętnym wyrazie twarzy nie mogłem odczytać dokładniejszych odczuć - Jednakże.. - uśmiechnąłem się - ...powiedźmy, że kocham ciebie jako osobę, a twoje ciało traktuję jako taki dodatek. Mimo twoich paskudnych, częstych fochów o byle co, to jesteś pocieszny i dobrze mi się z tobą żyje. - zastanowiłem się jeszcze - Nie wiem co mam jeszcze od siebie dodać. Nie jestem romantykiem. - usiadłem i poczochrałem go po włosach - Ale jesteś dla mnie ważny. Taka odpowiedź cię satysfakcjonuje?
- Yhm... - mruknął bez przekonania, ale nie protestował gdy zanurzyłem palce w jego czarnej czuprynie.
- Nie smutaj mi tutaj. - zrymowałem i przytuliłem go do siebie - Bo nie ma ku temu powodu. A teraz chodź. - dotknąłem nogami ziemi po czym wstałem i ruszyłem do łazienki - Od razu ci się humor poprawi jak się oczyścisz.


<William?>

14 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Co za gnida i prostak! Nie dość że nie daje mi śpiewać to jeszcze mnie podpuszcza! No ale nie zaprzeczę że chciałbym się umyć bo nadal jestem w koszuli Phantoma i wczoraj poszliśmy spać mokrzy.
Spojrzałem zły na chłopaka po czym zerwałem się z miejsca i rzuciłem się na niego. Ni to go łaskotałem, ni to go okładałem czy przytulałem się.
Tarzałuśmy się jak dzieci po tym łóżku ale było zabawnie.
- Will! Co cię wzięło?- chłopak wydyszał łapiąc mnie za nadgarstki.
- Wczoraj chciałeś mnie utopić!
- Chciałem nauczyć cię pływać, to co innego.- przytulił mnie a ja westchnąłem ciężko.
- Chodźmy się umyć, śmierdzisz glonami.- oderwałem się od niego i zatkałem nos teatralnie.- Rusz się bo łóżko też zaśmierdnie.
- A ty to czysty jak łza jesteś?- parsknął i zaczął wygrzebywać się z pościeli.
- No jasne~.- usiadłem mu na kolanach, seksownie pociągając nogę.- Powiedz mi~... Podobam ci się czy po prostu się do mnie przyzwyczaiłeś? Bo jakoś nigdy nie zauważyłem że podniecasz się na mój widok albo że wlepiasz we mnie wzrok...- cały czas patrzyłem mu w oczy. Pewnie nic bym nie zrobił gdyby powiedział że jest mu wszystko obojętnie, ale chyba zrobiłoby mi się trochę...

[Phantom? XD]

13 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Uśmiechnąłem się i również się położyłem. Co z tego, że byliśmy mokrzy? Już prawie lato, ciepło jest.
Rano obudził mnie huk otwieranego okna. Otwarłem oczy i dojrzałem, że William wychyla swoją czarną czuprynę ku świtowi i nabiera oddechu. Chciałem znowu zasnąć, ale wtedy się zaczęło.
- Oooo! - rzekł trochę wyższym głosem niż zwykle - Ależ piękny świt wstał, odrzucił pozorną chmurną kołdrę i pojawił się oczekiwany, acz tajemniczy! Słońce wzleciało ponad szczyty pradawnych, ośnieżonych i zarośniętych gór..! - otworzyłem oko jeszcze raz i przyjrzałem mu się z niedowierzaniem. Czy on się w tej chwili próbuje na mnie mścić? Jeśli tak, to trafił w mój czuły punkt: William wiedział, że nade wszystkie roboty, jakie człowiek jest w stanie wykonać, to spanie było moją ulubioną. A teraz się wydziera pod oknem jak kot w czasie chcicy. - Ooooo! - zachrypił znowu.
- Zamknij się, William... - mruknąłem i wtuliłem się w poduszkę. - Przecież już przepraszałem.
- Czy ja coś robię~? - odwrócił się w moją stronę z lekceważącym wyrazem twarzy - Phatuś, zaśpiewać ci?
- Nie! - co prawda cieszyłem się, że mu się humor poprawił, ale nie mógł robić tego trochę później? Tak po południu.
- Phhhh! - wywalił język na całą długość - Ty ignorancie! Jak śmiesz ograniczać mój talent muzyczny do minimum i nie pozwalać mi na realizowanie się hobbystycznie?
- Od kiedy twoim hobby jest śpiew..? - odjąłem głowę od poduszki i spojrzałem na niego zaspany - Bo nie pamiętam, abyś mi kiedyś coś o tym wspominał.
- Jest moim hobby od tej chwili, gdy dzięki niemu będę mógł cię obudzić. - uśmiechnął się i właśnie wziął oddech by zaczęła wybrzmiewać pierwsza strofa jego mściwej symfonii, gdy dostał w ryj poduszką. Nie moja wina. Ja musiałem się jakoś bronić. - Co to miało być?! - krzyknął zdenerwowany - Jam ci tutaj chciał wyśpiewać chwalne dzieło, a ty na mnie zamachy robisz.. chciałem się pogodzić, a tu.. - pokręcił głową i usiadł na krześle. - Jestem oburzony... oburzony.
- Pamiętasz, że wczoraj powiedziałeś, że już nie ruszysz ze mną do wody? - spytałem i oparłem głowę o rękę - Skoro mnie już obudziłeś to warto byłoby iść się wykąpać... co myślisz..? - udawał, że nie słyszy - Co to? William nie ma ochoty na wspólne mycie plecków?

<William? xD>

13 listopada 2014

Od Yassel c.d. Axel'a

- Pewnie, wyruszamy~! - złapałam go za rękę i pociągnęłam we właściwą stronę. To może być naprawdę ciekawe doświadczenie.
Całą drogę trajkotałam o jakiś pierdołach, w sumie to w chwili, gdy wreszcie dostrzegłam bramy miasta, to zapomniałam o czym tak naprawdę mówiłam. Postanowiłam więc do tego nie wracać tylko pewnie przekroczyłam średniowieczne mury, jakimi było od zawsze otoczone, i skierowałam się do jakiegoś marketu. Ale zanim zdołałam tam wejść, Axel złapał mnie za kaptur.
- O nie! - powiedział z uśmiechem - Mówiłem, że nie pozwolę ci kupić kakao gdzie tylko po padnie. - zrobiłam trochę zawiedzioną minę, w sumie to miałam ochotę jak najszybciej wrócić do Tsu. To nie tak, że nie podobała mi się podróż z nowym kolegą, wręcz przeciwnie, był całkiem zabawnym i ciekawym czł... mutantem, ale jednak miałam ochotę wrócić do domku. Wiosenna pogoda sprzyja katarowi, którego nie znoszę.
- Axel.. - nagle przyszło mi coś do głowy - ..ty jesteś facetem, prawda?
- Masz co do tego wątpliwości?! - spytał nie tyle oburzony, co zaskoczony tym nagłym pytaniem.
- Nie, nie, nie... - zaśmiałam się - Po prostu to było takie "wprowadzeniowe pytanie retoryczne". Moje rzeczywiste brzmi: co tak właściwie lubią robić faceci? Bo widzisz.. - zrobiłam nieusatysfakcjonowaną minę i wzdęłam policzki - Mam takiego gbura w domu i zastanawiam się co zrobić, aby na jego mordce zawitała taka ładna, krzywa kreska.. - zobrazowałam uśmiech.

<Axel? Wybacz, że tak długo to trwało.>

13 listopada 2014

Od Clarissy


Siedziałam w kafejce znajdującej się na obrzeżach miasta. Jest to jedno z mich ulubionych miejsc do przesiadywania chłodniejszych południ. Popijałam kawę i patrzyłam na ludzi przechodzących ulicą.
- Ale tu nudno... - mruknęłam do samej siebie.
Szare chmury leniwie płynęły po niebie. Słońca nie było widać. Wiatr hulał ulicami miasta przyprawiając o dreszczyk przechodniów. Mgła, która rano spowiła okolicę niemal całkowicie opadła.
Dopiłam resztkę teraz już ledwie ciepłego napoju, założyłam płaszcz i wyszłam na dwór. Wiatr rozwiał moje płomienne włosy w dość nienaturalnym dla ludzi kolorze. Czemu się dziwię? Przecież nie jestem człowiekiem... Jestem ciekawa ilu z przechodniów zdaje sobie z tego sprawę. Pewnie nie wiele. Ludzie zwykle interesują się tylko swoją nędzną osobą...
W tym momencie coś powiedziało mi, żebym się odwróciła. Za mną ktoś przechodził.
~ To na pewno nie człowiek.- stwierdziłam po krótkiej chwili - może by go pośledzić? Nie mam w sumie nic lepszego do roboty.
Podążałam więc za obcym mężczyzną wykluczając możliwości. Może to morthewia? Albo hybryda? Zaraz pewnie się dowiem.
Chłopak kierował się w stronę przedmieścia. Nie zatrzymał się na granicy miasta. Wszedł w las. Zwiększyłam dzielący nas dystans. Nie wiem ile szłam. Było to tak monotonne, że straciłam poczucie czasu. W każdym razie wreszcie znalazłam to co mogłoby być moim celem. Jakby osada lub miasteczko w lesie.
~ Niektóre z tych budowli przypominają elfickie domy...- zauważyłam.
Z nudów postanowiłam wejść do pierwszego lepszego mieszkania, które było puste, ale wyglądało na zamieszkane.
- Czas narobić sobie kłopotów!- powiedziałam z entuzjazmem oraz przekonaniem, że to co zamierzam zrobić może nie być do końca bezpieczne. Trudno, zawsze doświadczenia wzbogacają mnie o większą wiedzę. A poza tym to najciekawszy sposób, by dowiedzieć się kto tą chatynkę zamieszkuje. Przeciągnęłam się i rozłożyłam na wygodnej kanapie w dużym pokoju. Zasnęłam dość szybko.

< Ktosiu? Odwagi! Na twojej kanapie śpi sobie czarownica! >

12 listopada 2014

Od Kage c.d. Koro



Chłopak był przesłodki.
-Jasne.-powiedziałem z uśmiechem.-I mów mi po prostu Kage.
-Okej. Ka-ge.-powiedział radośnie.
Kurumi westchnęła cicho kręcąc głową. Była piękna kobietą i waderą, ale zupełnie nie w moim typie.
-Poza tym, Kurumi - san, nie jestem aż taki starszy żeby zwracać się do mnie z szacunkiem. Nie mam też jakiejś zaszczytnej pozycji.
-Ile masz lat?-zapytał mnie nagle Koro.
-Koro!-skarciła chłopaka siostra.
-Eh, to nic.-powiedziałem z uśmiechem.-Mam 3 wilcze i 19 ludzkich.
-Ja mam 2 wilcze i 16 ludzkich.-jakby się chwalił.
Uśmiechnąłem się do niego zamykając oczy. Nie był ode mnie wiele młodszy, a ja od niego starszy. Dzielił nas tylko wilczy rok i 2 ludzkie.
-Może się przejdziemy?-zaproponowałem poruszając lekko uszami.
Nigdy nie potrafiłem zmienić się do końca i zawsze pozostawały mi wilcze dodatki - ogon i uszy. To było czasem kłopotliwe bo ludzie uważając mnie za odmieńca często ciskali we mnie kamieniami, albo czym popadnie, a nieraz próbowali mnie ustrzelić.

<Koro?>

12 listopada 2014

Od Koro c.d Kage

-Ooo Kurumi jest ważna że inni jej się kłaniają.- zaśmiałem się jednak niestety od razu dostałem pięścią w łeb.
-Masz coś jeszcze mądrego do powiedzenia?- spojrzała na mnie ostro.
-Naprawdę mi wybacz za jego bezczelne zachowanie, i nie musisz się kłaniać Kage.- uśmiechnęła się do niego ciepło. Przytuliłem się do siostry.
-Wybacz mi, Kage uśmiechnij się bo wyglądasz tak pochmurnie.- podszedłem do niego i zacząłem się bawić jego policzkami by ustawić jego usta w szeroki uśmiech.
-K-A-G-E~ Zostańmy przyjaciółmi..- zaśmiał się. Jednak po chwili dostałem znów w głowę.
-Koro! Mam ci przypomnieć zasady dobrego wychowania? Nie robi się tak innym! A szczególnie osobą starszym trochę szacunku szczeniaku!- Kurumi była taka urocza gdy się denerwowała i na mnie krzyczała.
-Dobrze, a więc Kage-senpai zostaniemy przyjaciółmi?

<Kage? Gomene że tak długo>

10 listopada 2014

Od Axel'a Cd. Yassel

- A użyjesz do tego psich chrupek? - zakpiłem.
Dziewczyna westchnęła.
- Ty jeszcze dajesz radę z tego żartować? - spytała zdziwiona.
Wzruszyłem ramionami.
- Gdzie chcesz iść po kakałko?
- Do sklepu. - odparła krótko.
- O nie, nie! Nie pozwolę Ci kupić kakałka byle gdzie!
- Chcesz zejść ze mną całe miasto w poszukiwaniu jednego kakaa?
- Jeśli będzie trzeba, to tak. - odpowiedziałem.
Dziewczyna pokręciła chwilę głową.
- Jesteś pewien że dasz radę? - spytała zatroskana.
- Jasne. Idziemy?

Yassel?

8 listopada 2014

Od Kage c.d. Koro



Na moich policzkach pojawiły sie lekkie rumieńce. Chłopak był nieco ode mnie wyższy, ale tym nie byłem raczej zaskoczony. Bardziej zszokowała mnie jego otwartość i to, że mnie przytulił. Nikt nigdy mi czegoś takiego nie zrobił wiec nieco zbiło mnie to z tropu.
-Ah, nic nie szkodzi Wyrocznio.-powiedziałem z lekkim uśmiechem i podrapałem się palcem po czerwonym policzku.
Oboje przyglądali mi się uważnie i trochę dziwnie się poczułem. Musiałem wybrnąć jakoś z tej sytuacji bo zaczynało mi być gorąco, a serce waliło mi jak oszalałe.
-N-nie wiedziałem, że Wyrocznia ma młodszego brata.-powiedziałem.
Właściwie to chyba nikt nie wiedział, ale czy to było takie istotne? Jak dla mnie nie. Byli rodzeństwem, byli więc było w porządku.
-Może i tak jednak to mój młodszy brat.-powiedziała Kurumi.-Nieposłuszny, młodszy brat.
-Nie jestem nieposłuszny.-stwierdził z uśmiechem.
Jego ucho zrobiło się równie czerwone jak moje policzki, a nawet bardziej. Nawet jego aura wesołości i radości była niezwykle silna. Jego osobowość również dziwnie mnie przyciągała. Był niezwykły i charyzmatyczny nawet pomimo jego niecodziennego zachowania.
-W każdym razie cieszę się, że mogłem pomóc.-powiedziałem lekko się kłaniając.
Doskonale znałem swoją pozycję i miejsce więc szanowałem Wyrocznię i jej brata. W sumie to chłopak całkiem mi się spodobał. Nawet za bardzo...

<Koro?>

8 listopada 2014

Od Koro c.d Kage

Zostałem uratowany przez jakiegoś osobnika, widać że się znają Kurumi od razu się przy nim uspokoiła. To dość podejrzane! Wstałem i porządnie się przypatrzyłem się mężczyźnie.
-Siostrzyczko czy coś was łączy? Zdradzasz mnie!- przytuliłem się do niej.
-Masz nowego braciszka i mnie nie kochasz...- załkałem. Ona jedynie spojrzała na mnie ostro i uderzyła.
-Koro ogarnij się wreszcie! Mam cię wytresować?- warknęła a ja od razu się do niej odsunąłem.
-Spokojnie, ja tylko żartuje.- zaśmiałem się, nie chciałem jej podpadać bo wiem że jest bezlitosna dla swych ofiar.
-Pfff, to masz banalne poczucie humoru.- mruknęła i podeszła do mężczyzny.
-Wybacz mi za to, to jest mój młodszy brat Koro...- wskazała na mnie.
-Miło mi, a ty kim jesteś?- podszedłem do niego trochę bliżej.
-Jestem Kage.- wydukał, wyglądał trochę jak by się mnie bał. Przytuliłem się do niego.
-Yey, cieszę się że ciebie poznałem i dziękuje za ratunek...- powiedziałem.
-Wybacz mi ale on nie zna pojęcia "przestrzeń osobista".- Kurumi chwyciła mnie za ucho i zaczęła odciągać od chłopaka.

<Kage? Dziękuje za odpisanie *O* >

6 listopada 2014

Od Kage c.d. Koro

Dziś była piękna i przyjemna pogoda. Wiał delikatny wiaterek poruszając liśćmi drzew. Uwielbiałem czuć miękkie szeleszczące liście pod stopami, lekki i delikatny zapach mchu, wilgoci i kwiatów, który nie drażnił mnie w przeciwieństwie do zapachu ludzi, którzy często używali mocnych i nieprzyjemnych perfum. Nie to żebym coś do nich miał, ale często zachowują się jak by byli bogami. Zresztą co mnie to. Uwielbiałem las, kwieciste łąki, jeziora, rzeki, wodospady i ogólnie naturę. Nagle usłyszałem, że ktoś krzyczy. Nie żeby to był jakiś przeraźliwy, czy wystraszony krzyk, ale zainteresowało mnie to więc ruszyłem w stronę skąd dochodził. Gdy już byłem bliziutko usłyszałem strzępek rozmowy.
-...jak się denerwujesz.- powiedział męski głos.
-Zabije!!!- krzyknęła wadera i jak poznałem byłą to Kurumi. Wyrocznia naszej watahy.
Powaliła swojego rozmówcę na ziemię. Nie przypominałem sobie go. Więc może to...wróg? Nie, raczej nie...jego wygląd był raczej przyjazny, ale to nigdy nic nie wiadomo.
-Pomocy! Ona mnie bije!- nagle zaczął krzyczeć.
Podskoczyłem lekko zaskoczony bo rozumiałem, że to było do mnie. Nie wiem co mną powodowało, ale od razu zdecydowałem zareagować i szybko do nich podbiegłem i rozdzieliłem ich. Nie wiedziałem, czy mi się czasem nie oberwie, ale nie mogłem stać bezczynnie i się przyglądać.
-W-wyrocznio nie powinnaś walczyć.-powiedziałem do niej z lekkim uśmiechem.
Spojrzała na mnie i dziękować niebiosom nie było gniewu w jej oczach. Skinęła lekko głową i spojrzała na swoją niedoszłą ofiarę.
-Masz rację.-rzekła spokojnie.
Ja również spojrzałem na chłopaka i przyjrzałem mu się. Był niczego sobie i całkiem ładnie pachniał. Był to bardzo delikatny zapach i z pewnością całkowicie naturalny.
-W-wszystko porządku?-zapytałem go niepewnie i spojrzałem mimowolnie w jego oczy...

<Koro?>

4 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Ja tu przechodzę szok psychiczny, a on mi coś pierdoli o swoich włosach...
- Skróć je trochę.- mruknąłem patrząc na niego, Phan był przystojny i nie można mu było tego zarzucić.
Znów się odwróciłem od niego. Nie chciało mi się już dzisiaj na niego patrzeć, przykryłem się po samą głowę kołdrą i zamknąłem oczy, jeszcze znów mnie zaciągnąnie do tego jeziora.
- Na pewno? A może zmienię kolor?
- Nie zmieniaj.- mruknąłem i zignorowałem to że mnie przytula.
- To podobam ci się?
- Tak..- zaczął mnie już męczyć, ja wiem że mnie chcę odciągnąć od wody.- Możesz przestać? Nie wychodzi ci.
- Ale Will... Przecież nic się takiego nie stało, byłem tam z tobą i żyjesz.- wygrzebał moją dłoń spod kołdry i pocałował.
- Ale naraziłeś mnie na traumę, lęk, śmierć i spotkanie z rybą z którą się spotkałem!- zabrałem rękę.- Nigdy więcej nie idę z tobą do wody!
Mężczyzna przytulił mnie mocno do siebie i pomasował po biodrze.
- Kocham cię, wiesz?- szepnął mi do ucha i pocałował.
- Ide spać.- mruknąłem, aczkolwiek mi się trochę milej zrobiło.

[Phantom?]

4 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Westchnąłem. Przecież się unosił i to dzięki mnie! Gdyby nie zaczął się rzucać jak złowiona ryba, to by nie podszedł na dno.
- Starczy na dzisiaj. - rzekłem i pociągnąłem go w stronę brzegu. - Ale kiedyś i tak cię nauczę. - dopadł ziemi zdyszany i zaraz pognał wgłąb lądu - A ty gdzie?
- Daleko od wody. - wpadł do domku i zatrzasnął za sobą drzwi.
Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem wolno w stronę chałupki. Na szczęście chłopak nie zabarykadował się w środku, więc mogłem spokojnie wejść do środka. Zastałem go w łóżku, schowanego pod stosem poduszek.
- Nadal cię widzę. - usiadłem na brzegu i uśmiechnąłem się - Musisz poćwiczyć nad kamuflażem.
- Zostaw mnie. - uderzył mnie poduszką - Chciałeś mnie zamordować i nie wybaczę ci tego.
- Ojojojo.. - wsunąłem się pod kołdrę i znalazłem się obok niego - Mogę sobie tutaj poleżeć?
- Jak musisz. - burknął i odwrócił się do mnie plecami.
Przysunąłem się do niego i przytuliłem. Wiedziałem, że panicznie boi się wody, ale bez przesady. Gdyby okazałby mi trochę więcej zaufania, to osiągnęlibyśmy więcej niż tylko bezwładne unoszenie się na wodzie.
- Will.. - mruknąłem i spojrzałem na niego -...mam pytanie. - mruknął coś. - Czy powinienem ściąć włosy..? - aż odwrócił się do mnie zdziwiony pytaniem. Pewnie myślał, że będę próbował go pocieszać, czy coś. - Bo mam takie wrażenie, że są za długie.. przeszkadza ci one?
- To twoje kłaki. - mruknął i położył głowę na poduszce.
- Ja się pytam, czy bardziej bym ci się podobał w krótkich czy w długich.. - zmarszczyłem czoło - ..taka ankieta, udziel mi odpowiedzi. W szpitalu Nizmi mi powiedziała, że wyglądam dziwnie. - pewnie teraz myśli coś w stylu "Phatuś, ty to zawsze przejmujesz się tylko sobą!" ale może jak go czymś zajmę, to mu trauma z dzisiaj szybciej minie.

<William?>

4 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- Sam powiedziałeś że musimy się w końcu przespać!- jeknąłem, dlaczego on mi to robi?- Dlaczego ty mnie chcesz utopić?!
- Nie chcę cię utopić.- pogłaskał mnie po głowie.- Będę cały czas przy tobie i będę cię trzymał.
- Ale ja się boję...- wtuliłem się w niego.- A jak spróbuję i się nie uda to możemy iść na ląd?
- Może.- odczepił moje palce ze swoich ramion i przerażony runąłem w wodę.
Nie mogłem dosięgnąć dna i chciałem spróbować wypłynąć by zaczerpnąć powietrza ale się nie udało. Szedłem znów na dno. Na szczęście Phantom dotrzymał swojej obietnicy, złapał mnie za ramiona i wyciągnął nad wodę.
- Will żyjesz?!- patrzył na mnie zatroskany.
Wyplułem mu na twarz, oczywiście specjalnie, wodę której się nałykałem.
- Mówiłem ci że nie umiem pływać!- krzyknąłem na niego.- Chcę na ląd!
- Jeszcze nie, nie umiesz jeszcze pływać. Za bardzo panikujesz w wodzie.
- Bo się boję!- próbowałem mu przyłożyć ale nic z tego nie wyszło.
- Teraz będę cię trzymał. Obiecuję.- uśmiechnął się i mnie pocałował.
- Nie, nie, nie!
Za późno znów zostałem zanurzy w wodze po szyję, nie podobało mi się to, miałem ochotę uciekać.
- Spróbuj płynąć... ruszaj nogami.
Spróbowałem i to też nie wyszło najlepiej, mimo że byłem lekki to w wodzie chyba zmieniłem wagę i szedłem na dno jak 100 kilo cementu.
- Nie wychodzi...- mruknąłem zrezygnowany trzymając się jego rąk.- Mogę sobie stąd iść...?
- Spróbujmy jeszcze unoszenia na wodzie.- uśmiechnął się.
- Czyli że mam się położyć? Chyba cię dupa boli!
- No boli.- skrzywił się.- Musisz się rozluźnić.
Westchnąłem wkurzony i postarałem się położyć, przy pomocy Phantom'a łatwo poszło, bałem się jednak że on mnie zaraz puści i się utopie.
- Phan, nie puszczaj!
- Nie bój się, rozluźnij i pomyśl o czymś miłym.- zamknąłem oczy.- Wyobraź sobie że jest lato, jest gorąco i idziemy razem trzymając się za rękę do miasta. Idziemy na miłą kolację...
On gadał dalej a ja to sobie wyobrażałem, po jakimś czasie poczułem się całkiem bezpiecznie i byłem luźny jak gumka od pomarańczowych bokserek długowłosego. Fajnie by było gdyby ta cała jego gadanina się kiedyś wydarzyła.
- Will...?- Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego, pokazał mi swoje ręce na znak że ma je raczej przy sobie.- Sam pływasz.
Od razu się spiąłem i zacząłem panikować, znów szedłem na dno do tego pod wodą, próbując wypłynąć poczułem jak otarła się o mnie jakaś ryba. Zacząłem jeszcze bardziej się rzucać i nabierać wody zamiast powietrza. Płuca zaczęły mnie boleć gdy Phantom mnie złapał i wyciągnął na powierzchnię.
Zacząłem kasłać i pluć wodą, gardło i nos mnie bolały.
- Nic ci nie jest?
- Ty debilu!- warknąłem pomiędzy kaszlnięciami.- Nie powiedziałeś że mnie puszczasz!
- Ale unosiłeś się! Sam!
- Jak tak bardzo lubisz tą wodę to dzisiaj możesz tu sobie spać!

[Phantom?]

4 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Spojrzałem na niego zatroskany i pogłaskałem po głowie.
- Williamku... jesteś zimnokrwistym zabójcą, a boisz się odrobiny wody..? - pokiwał głową, więc chyba ten argument nie przeszedł - Puść się, będę cię trzymał... - zacząłem rozplątywać jego palce - ..puść!
- Zostaw! - krzyknął przerażony i tylko jeszcze bardziej mnie ścisnął - Postaw mnie na ziemi, postaw mnie na ziemi, postaw mnie na ziemi, postaw mnie na ziemi.. - zaczął w kółko powtarzać to samo.
- Will. - rzekłem przypatrując mu się krytycznie - Takie rzeczy nie powinny cię ruszać. Zobaczysz, pływanie to fajna sprawa.
- Możliwe. - spojrzał na mnie swoimi wielkimi gałami  - Ale to pływanie jest fajne. Nie topienie się.
- Nie utopisz się.. - westchnąłem - ..będę cię trzymał..
- A co jak chcesz się odegrać za swój tyłek. - przytulił się do mnie jeszcze mocnej - Nie, nie ze mną te numery, ja się nie dam oszukać, nie..! - zacząłem iść dalej, w stronę głębiny - Phan, zatrzymaj się, zatrzymaj!
- Teraz jedyną opcją jest puszczenie mnie i podążenie samodzielnie do brzegu.. - zaśmiałem się - ..albo zaraz będziesz po głowę zanurzony.
- Phaaaan! - William jęknął - Czemu mi to robisz, ty podły sadysto! - uderzył mnie lekko pięścią w pierś.
- Bo chcę abyś się wyzbył tego głupiego lęku i zobaczył, że woda nie jest taka straszna. - uśmiechnąłem się - Widzisz? Masz ją do piersi i nic się nie dzieje..
- Bo cię nie puszczam! - przytulił się jeszcze mocniej i z lękiem popatrzył na głębinę. - A co jak tam pływają rekiny..? - spytał cicho, a ja wybuchnąłem śmiechem - No co?! Ja się poważnie pytam.. one są ludożercze! Odgryzą mi tyłek i już nie będziesz miał w co wkładać! Phatuś... - chyba się załamał, bo dalej się śmiałem-  Ja wiem, że rekiny nie żyją w słodkich wodach... ale naturalnie! A co jak ten clown i ta baba i Mihawik go tu przenieśli specjalnie?! Co? Zastanowiłeś się nad tym? Słuchasz mnie?
- Tak, tak.. - pokiwałem głową - ..zaraz mi powiesz, że w tych głębinach stacjonuje UFO i sam osobiście widziałeś, jak tutaj wlatuje. I dlatego absolutnie nie możemy iść pływać.
- Auuauau. - wydał z siebie dziwaczny dźwięk, który ni to przypominał jęk, ni to miauczenie kota. - Ale ja nie chcę..
- Bądź dzielny. - uśmiechnąłem się - Ja się z tobą przespałem, to ty możesz popływać w jeziorze.

<William? xD>

4 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- Nie Phan.- mruknąłem pijąc dalej herbatkę, naleśniki wyszły mi naprawdę dobre.
- Ze mną nie pójdziesz?- spojrzał na mnie wręcz błagalnie.
Po plecach przeszedł mi dreszcz na samą myśl o pływaniu. Szedłem na dno jak kamień, kiedyś próbowałem się nauczyć chociaż unosić na wodzie, ale to nigdy nie wychodziło i zaczynałem się topić.
- Nie chcę, usiądę na molo, a ty popływasz.
- Ale to nie to samo Willuś.- uśmiechnął się i wstał.
Spojrzałem na niego poważnie, ale on nawet nie zwrócił uwagi na mój wzrok, rzucił się na mnie i złapał krępując ręce.
- Phan ja nie chcę! Zamoczysz swoją koszulę!- próbowałem dać mu jakiś argument.
- Wyschnie.- zaśmiał się i wyszedł z domu.
Nic nie pomagało by odwieźć go od tego chorego pomysłu, kompletnie nic. Słyszałem plusk wody gdy zaczął do niej wchodzić, krople moczyły też mnie i jedynym plusem tej całej sytuacji było to że woda była całkiem ciepła.
- I jest tak źle?- zatrzymał się, przylegałem do niego z całych sił, nogami obejmowałem go w pasie a rękami jak najmocniej trzymałem się jego ramion.
- Tak!- mruknąłem.
Phantom'owi woda sięgała jakoś do brzucha, czyli ja swoje nogi i tyłek też miałem zanurzone, a gdybym się teraz puścił i stanął na dnie to wodę bym mial jakoś na klatce piersiowej.
- Żeby się nauczyć musisz się puścić.
- Nie...- odrzekłem szybko i spojrzałem na tafle ciemnej wody. Tam jest pewnie pełno ryb, glonów i szczątków kaczek na dnie.- Phan... Boję się...

[Phantom? XD]

4 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

- Wiem, wiem.. - uśmiechnąłem się i rozmasowałem obolały łeb - ..to taki żarcik.
- Tak, jasne. - wziął talerz z naleśnikami i ruszył do salonu - Chodź, bo wystygną.
Zajęliśmy miejsce przy stole i ze smakiem zaczęliśmy delektować się daniem. Co jak co, ale William robił lepsze naleśniki (chyba każdy robił lepsze naleśniki ode mnie, ale jego były po prostu dobre). Popiłem właśnie kolejny łyczek ziołowej herbaty, gdy ujrzałem jezioro przez okno.
- Ej, William.. - rzekłem z uśmiechem - ..idziemy się kąpać? - jadł właśnie ostatni kawałek krążka i prawie się zadławił, gdy to usłyszał - Może być fajnie.
- Eeeee.. - z niechęcią spojrzał na okno - ..możesz się kąpać, a ja przyjrzę ci się z daleka.
- Oj weź.. - uśmiechnąłem się do niego - ...nauczę cię pływać. - spojrzał na mnie tak, jakby chciał go przynajmniej utopić, wyłowić i spalić jego zwłoki - Serio cię nauczę.
- Nie to, że nie wierzę w twoje umiejętności edukacyjne.. - westchnął - ..ale ja nie znoszę wody i nie mam zamiaru do niej wchodzić.
- Oj tam, oj tam.. chodź. - wlepiłem w niego błagalne spojrzenie - Proszę...~!

<William?>

4 listopada 2014

Od Yassel c.d. Axel'a

Jestem jedyną osobą, która wie..~! Jestem taka dobra i godna zaufania~!
- I jak rozumiem, źle się czujesz, kiedy wokół nie ma drzew, czy jak? - spytałam.
- Tak jakby... kiedy jestem daleko od natury, zaczyna mi się robić dziwnie. Możliwe, że to przez obecność wilczej formy:  czuję zaniepokojenie, gdy nie mam się gdzie skryć, lub coś w tym rodzaju. Taki przejaw zwierzęcego instynktu samozachowawczego. - kiwnęłam głową.
- Rozumiem. - rzekłam spokojnie - Czyli nie chcesz iść ze mną dalej do miasta?
- Chcę! - rzekł pewnie - Muszę się nauczyć przebywać z ludźmi. - westchnął - W końcu sam nim jestem, nie?
- W sumie... - w gruncie rzeczy nie można było o nim powiedzieć, że nie był człowiekiem. Z drugiej strony powiedzenie, że nim jest, nie było do końca trafne. Aż mi się go szkoda trochę zrobiło, ale postanowiłam nie drążyć po prostu tematu. - No to chodź. - wstałam i wyciągnęłam z uśmiechem rękę w jego stronę - Jakby się coś działo, to mi powiedz. - rozpromieniłam się - W miarę moich możliwości ci pomogę się oswoić ze światem.

<Axel?>

4 listopada 2014

Od Axel'a Cd. Yassel

- To jest...
Dziewczyna patrzyła na mnie wyczekująco.
Szczerze nie wiedziałem, jak wytłumaczyć jej to delikatnie, sam nie wiele pamiętam.
- Powiesz mi wreszcie?!
- Mogę Ci powiedzieć tyle co sam wiem. - stwierdziłem.- Jestem jak by to ująć? Jestem mutantem. Sam dokładnie nie wiem jak i dlaczego.
Yassel coraz bardziej zagłębiała się w moich słowach.
- Nic nie pamiętasz? - spytała.
- Są to nic nie mówiące urywki. - odpowiedziałem.
- Mów dalej. - powiedziała.
Westchnąłem.
- Gdy udało mi się jakoś uciec, nie wiedziałem o sobie nic. To tak jakbym nie istniał.
W oczach dziewczyny dostrzegłem współczucie.
- A skąd wiedziałeś jak masz na imię? - zapytała zaciekawiona.
- Nie wiem czy jestem jedyną „ofiarą”, ale na szyi miałem zawieszony nieśmiertelnik z prawdo podobnie swoimi danymi. - wytłumaczyłem. - To jedyny dowód mojego istnienia. Nawet nie wiesz jak to jest nic nie wiedzieć o sobie, kim się było i kim się jest.
- To musi być straszne. - stwierdziła.
- Uwierz mi że jest. Nie zdajesz sobie sprawy, ile razy chciałem z tym skończyć. Dając sobie w żyłę, zapijając się do nieprzytomności czy łykając najróżniejsze tabletki. Jednak zawsze się wybudziłem.
- Nadal jednak nie wiem, dlaczego.. - wskazała na moje ręce.
- Moje geny najprawdopodobniej zmieszano z genami wilka, można powiedzieć że jestem wilkokrwisty.
- Ile osób jeszcze to wie?
- Tylko ty. -odparłem.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.

Yassel?

4 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- Większego dziwadła nie było?- spojrzałem na kota który raczej przypominał szmacianą zabawkę.
- Ty też jesteś dziwadło i żyję z tobą.
- W sumie swój urok ma~.- zachichotałem i zacząłem smażyć naleśniki.- Bitej śmietany nie ma, ale jest cukier, dżem i czekolada.- uśmiechnąłem się szeroko.
- Może być.- dalej głaskał kota który słodko zaczął mruczeć. Tylko jak nazwać tego kociaka? I czy Puchaty go zaakceptuje?
- Co jutro porobimy?- nalałem kolejnego naleśnika na patelnie.
- Coś się wymyśli, gdzie zjemy, tu czy w salonie?
- W salonie~.- uśmiechnąłem się, i spojrzałem na Phantom'a.- Zrobisz herbaty?
- Jasne.- wstał z ciężkim bólem i podszedł do kuchenki. Oj taki się zamordowany i biedny wydawał, coś czuję że niedługo odegra się na moim tyłku.
- A może po kolacji wspólna kąpiel~?- zachichotałem i szturchnąłem go biodrem.
- Kusząca propozycja, widzę że nie możesz się ode mnie odpędzić.
- W końcu jesteś moim chłopakiem~.- nadąłem policzki i wyłożyłem ostatniego naleśnika na talerz.- A ty kochasz swojego koteczka~?
Mężczyzna powoli zerknął na kota siedzącego na stole.
- Mówiłem o sobie głupku!- jebłem go drewnianą łyżką po głowie.

[Phantom?]

4 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

No tak, ta jego logika... jak stała pusta, to oczywiście można ją sobie zaadoptować, czyż nie? No bo po co ma się marnować.
Delikatnie wciągnąłem na siebie bokserki i spodnie, a potem pokuśtykałem do kuchni. Oczywiście gdy tylko do niej wszedłem przybrałem normalny chód, bo już widziałem ten rozweselony wzrok wstrętnego sadysty. Z lekkim lękiem usiadłem na krześle i oparłem się o blat. Tymczasem mój kochanek krzątał się po pomieszczeniu.
- Może naleśniki..? - mruknąłem i zamyśliłem się - Z bitą śmietaną.
- Nie wiem czy mam tutaj bitą śmietanę, ale coś słodkiego się znajdzie.. - spojrzał na mnie - ..oj nie bądź taki umierający! - stanął przede mną i pokręcił głową - Ja ci tutaj naleśniczki robię, a jak ty byłeś na górze to jedyne co umiałeś zrobić, to wypaść z domu i popędzić do miasta. - uśmiechnąłem się lekko z miną "jjaaa? no co ty, Willuś..", ale mężczyzna wrócił już do szafek.
- Zastanawiam się po prostu, co u Yassel i Tsugaru.. - oparłem głowę o złączone palce - ..pewnie lata za nim i za wszelką cenę stara się go przelecieć.. - William zachichotał - Biedak.. nie to, żebym mu współczuł... ale biedak z niego.
- A ja współczuję Yassel.. - postawił miskę na stole i zaczął mieszać jakieś składniki ze sobą - ..taka napalona, taka pewna siebie.. ale Tsu tak łatwo jej się nie da. Będzie nieźle rozczarowana.
- Myślę, że ona nie wie, co to znaczy. - uśmiechnąłem się - Zawsze walczy do końca, bez względu na możliwe straty. - zacząłem się bawić listkiem, który wleciał tu przez otwarte okno - Dlatego jest taka okrutna. Nie potrafi przyswoić myśli, że coś może zakończyć się niepowodzeniem i nie umie przyznać się do własnych błędów.
- Cała twoja rodzina taka jest..? - na mojej twarzy pojawił się grymas, wspomnienie mojej rodziny.. uh. - Nie lubisz ich? Ile w sumie masz rodzeństwa?
- Jest ich dwadzieścioro siedmioro... czy jak to się tam wymawia.. - machnąłem ręką - ..z tym tylko troje jest spokrewnionych ze mną w pierwszej linii.
- Wiem. Yassel i ty macie inne matki, tak? - spojrzał na mnie i dolał do masy trochę wody gazowanej - Wspominaliście je.
- Tak. - spochmurniałem - Matka Yassel to wstrętna jędza.. - przeszedł mnie dreszcz - ..kiedyś wrzuciła mnie do studni. - William wybuchnął śmiechem - No co? Miałem pięć lat, człowieku.. - westchnąłem - ..od tamtej pory panicznie boję się dziur w ziemi.
- Pięć lat? - spojrzał na mnie zdziwiony - Czemu cię tam wrzuciła?
- Bo była jędzą, nie wspominałem o tym..? - w sumie to nie pytałem się jej o to, czemu to zrobiła. Jej zawsze coś nie pasowało: a jak jej coś nie pasowało, to pozbywała się tego szybko i skutecznie. - Ooo, cześć mały - na moje kolana wskoczył pluszowy kotek. - Widzisz William? - podniosłem małego kolegę - To nasz drugi kotek, prawda, że ma swój urok?

<William?>

4 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- Ale z ciebie smutas.- parsknąłem i położyłem się z nim na łóżku. Seks to jednak wykańcza człowieka.- Ale jak nie chcesz to nie.- cmoknąłem go w nos.
- Po prostu nie kręcą mnie takie zabawy.
- Twoje ciało mówiło co innego~!- zacząłem chichotać.- Co porobimy?
- Nie wiem.- przytulił mnie do siebie.- Możesz zrobić coś do jedzenia.
- Ja? A dlaczego to ja?- spojrzałem na niego zaskoczony.- Chociaż... Ty nie umiesz gotować. Jak ty będziesz nasze dzieci wychowywać?
- Ty będziesz za matkę robił, a poza tym jakoś nie planuje mieć jeszcze dzieci, z tobą będzie trochę ciężko o nie.- spojrzał na mnie kpiącym wzrokiem.
- Zawsze możemy adoptować~.- uśmiechnąłem się i zszedłem z łóżka. Założyłem swoje różowe bokserki i koszulę Phantom'a która była na mnie za duża i dzięki temu sprawiałem wrażenie słodziaka.
- Zobaczymy.- też się podniósł i stęknął.
- Oho, ból dupy nadchodzi.- zachichotałem.
- Zamorduję cię...- mruknął.- Nie mogłeś delikatniej?
- Sorka... Tak jakoś wyszło, nic ci nie będzie.- rzuciłem mu bokserki.- Chodź do salonu, ja zrobię coś do żarcia.
- A jak zdobyłeś tą chatkę?- zapytał się jeszcze gdy byłem już przy wyjściu z małej sypialni.
- Stała pusta~.- puściłem mu oczko i wyszedłem do salonu.- Na co wielmożny Phan ma ochotę~?

[Phantom?]

4 listopada 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

To co zrobił, było czymś tak spodziewanym i niespodziewanym za razem, że aż serce mi stanęło. Po jego niecnych oczkach można było poznać, że facet coś knuje, ale nie sądziłem, że czai się w nim taki masochista. I nie, żebym był przeciwny, a skąd... dobra, byłem przeciwny.
- Williamie! Natychmiast przestań..! - chciałem go od siebie odciągnąć, ale zamiast tego po plecach przeszedł mi ten najprzyjemniejszy rodzaj dreszczu i wygiąłem się do tyłu - Przestań.. - warknąłem. - Mówię do ciebie.. - szepnąłem cicho.
- Chyba cię nie słyszę.. - odsunął się lekko i polizał raz jeszcze moje przyrodzenie - ..ale skoro aż tak się bronisz..
- Nie rób tak nigdy więcej. - odwróciłem wzrok cały czerwony - Bo chyba mam wstręt do tego rodzaju za..
- Ty do wszystkiego masz wstręt..! - wskoczył na łóżko i zaczął się do mnie łasić - Niech cię... - przewróciłem oczami. - Kiedyś cię walnę.
- A wal mnie.. - burknąłem i zdałem sobie sprawę, że to odrobinę dziwnie brzmi, bo William się zaśmiał - ..cicho. - usiadłem i pogłaskałem go po głowie.

<Williamie, ty zła mendo ty.. xD>

4 listopada 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Eh ten Phantuś, zamiast napawać się tą cudowną chwilą to odlatuje mi tu z myślami i robi się coraz bardziej ciasny. Ale chyba nie mogę go obwiniać, to był jego pierwszy raz na dole i chyba nie będzie tego miło wspominał, ja już wiele razy byłem na jego miejscu i przyzwyczaiłem się, a nawet nauczyłem się z tego cieszyć i odczuwać przyjemność.
Mimo że mój kochanek był nieobecny duchem to ciałem jak najbardziej więc spokojnie poruszałem się w nim, to że mężczyzna był raczej ode mnie większy utrudniał mi trochę sprawę ale źle nie było.
Po jakimś czasie czułem że niedługo dojdę, przyspieszyłem nieznacznie i zacząłem puścić członka Phantom'a by chociaż trochę sprawić mu przyjemności.
- Jak ci?- szepnąłem i złączyłem nasze usta w pocałunku.
- Nie jest źle.- uśmiechniął się.
Sapnąłem i pocałowałem go jeszcze raz.
- Zaraz...- sapnąłem i nawet nie dokończyłem zdania gdy w nim doszedłem.- Ajć.... sory...- uśmiechnąłem się niewinnie i wyszedłem z niego. Phantom wyglądał komicznie z taką miną.- Weź usiądź...- spojrzałem mu w oczy.
- A co chcesz zrobić...?- odetchnął i usiadł spokojnie.
Złapałem jego członka w dłonie i nachyliłem się.
- Chcę żebyś ty też doszedł~!- zachichotałem i wziąłem jego członka do ust.

[Phantom? XD]