To co się działo w MOIM domu to był jakiś obłęd! Rano obudził nas dźwięk buszowania w kuchni. Jak się okazało to nie były koty tylko jedna wielka kobieta ryba! A jakby tego było mało to mała kałuża którą odkryłem w nocy teraz zmieniła się w jeziorko do kostek!
Phantom próbował wygonić to rybsko, ale ona nabrała ochoty na nas, do tego ja wydałem się jej smaczniejszy bo próbowała mi oderwać rękę. Ja oczywiście nie byłem zdolny do obrony bo nienawidzę i wręcz boję się wody i ryb! Dlaczego wszystko się na mnie zwala? Ostatnio byłem grzeczny...
Phan próbował mnie ratować, ale nie radził sobie, dopiero poradziła sobie jakaś dziewczyna która wtargnęła do naszego mieszkania (czy te drzwi są zawsze otwarte?) i zamroziła rybkę.
- Nic się nikomu nie stało?- zapytała ostrożnie wysuwając się z lodowych łap syreny.
- Zabierzcie mnie stąd!- jęknąłem i zeskoczyłem z Phantoma na łóżko.- Dlaczego to mnie musi prześladować?!- kiwałem się w przód i w tył.
- Potrzeba lekarza?- przybyszka wstała i otrzepała się.- Coś mu jest?
- Nie.- westchnął Phantom i otarł twarz ze śluzu syreny, pluła nim na lewo i prawo.- On ma lęk przed wodą i rybami.
- To wszystko nam tu zgnije...- złapałem się za głowę po czym spojrzałem na Phana.- Teraz mam pretekst do wyprowadzki!
- Will damy radę. A Pani?- spojrzał się na dziewczynę.- Dziękujemy za pomoc, może herbaty? Albo kawy?
- Ej....- wstałem nagle i spojrzałem na dziewczynę.- Mówiłaś coś o ewakuacji... O co chodzi?
[Airis?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz