Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

12 lipca 2015

(Wielka powódź) Od Amadeusza c.d. Williama

No to pięknie. Jak zawsze chce dobrze, a w zamian dostaję kopa w dupę od życia.
-Oj Stefan, i co ja teraz pocznę? - Westchnąłem i podrapałem mojego rudego kota za uchem. Ale cóż, muszę tam iść. Ten gość nie wydawał się jakiś specjalnie groźny. Może mnie nie zabije za stłuczenie okna? Miejmy nadzieję. Wszedłem na schody. Trochę się denerwowałem. W głowie grzmiały mi słowa matki: "Jeśli poznajesz kogoś nowego, pamiętaj,żeby przedstawić się pełnym imieniem i nazwiskiem,a nie żadną ksywą!" Zawsze mi to wbijała do głowy. Ale teraz jej tu nie ma! Przedstawię się, jako John. Nie żaden idiotyczny Amadeusz, tylko prosto i zwyczajnie John. Podszedłem do drzwi i zapukałem. Po chwili otworzył mi trochę niższy ode mnie mężczyzna o czerwonych oczach. Genialnie- czerwone oczy kojarzą mi się jedynie z jakimś krwiopijcą, albo innym stworem.
-Jak się pan nazywa?- Spytał mnie, patrząc podejrzliwie na Stefana,który kołysał się w tył i w przód na moim ramieniu.
-Amadeusz Jonathan Johnson. - Wywaliłem, jak z karabinu. I czemu? I po co mu to wiedzieć? Eh...
-Aha. William.- Podał mi rękę.- Co zamierzasz zrobić z tym oknem? Dajesz pieniądze,czy umiesz je naprawić sam? Bo wiesz, nie mam zamiaru tu marznąć, od tej głupiej wody nieźle wieje chłodem.
-Cóż...- Zacząłem niepewnie. Kasa nie wchodziła w grę, bo jej nie miałem.- Postaram się naprawić je sam.
-Jesteś pewien? Umiesz?- William powątpiewająco uniósł brew. - Nie wyglądasz na złotą rączkę... Zresztą, jak to się stało,że w ogóle wybiłeś to okno?
-Zauważyłem syrenę i ją zaatakowałem, jednak jeden z moich pocisków odbił się od czegoś rykoszetem i trafił w to okno. - Odparłem prawie zgodnie z prawdą, bez najmniejszego zająknięcia.
-Rozumiem.- Pokiwał niepewnie głową i wskazał ręką jeden z pokoi.- Tam znajduje się to okno do naprawy.
-Dobrze.- Ruszyłem tam i dostrzegłem,że zniszczenia nie były aż tak spore. Jeszcze trochę nadtłuczonego szkła i resztki drewnianej okiennicy trzymały się framugi. Przypomniałem sobie zaklęcie naprawiające.
-Fixum!- Wycelowałem w okno i niebieska kula energii poleciała w kierunku zniszczonego elementu mieszkania. Jednak zamiast, tak jak przewidywałem, naprawić szkody, kula wybiła resztkę szkła i całe okno zostało przysłonięte drewnianymi deskami.
-Ups,chyba coś nie wyszło...- Spojrzałem lekko przerażony na Williama.
[William?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz