- Maya, proszę cię. Nie rób tego -powiedziałam po raz setny. Przeczesałam dłonią włosy. Nadal się nie przyzwyczaiłam, że są takie krótkie i jasne.
- Mówię ci. Trochę ją nastraszę i wyśpiewa wszystko. Odrobina mrocznej mocy...
- Nie -przerwałam jej.- Karen już sobie poszedł. Gdy będę chciała ją przepytać, nikt mi nie przeszkodzi.
- Pff.. Ale nudy. No błagam cię, Elen -Popatrzyła na mnie wielkimi, duchowymi oczami. Jak na martwą 13-latkę była zbyt mroczna. Mieszkała 300 lat temu w małej wiosce. Była czarownicą. Jednak śmierć matki zmieniła ją dogłębnie. Chciała zemsty. Chciała śmierci. Zaczęła parać się nekromancją, chodziła z Grabarzami. Z powodu jej chochlikowego, zniszczonego charakteru idealnie pasowała do złych mocy. Jednak świętobliwi ludzie dowiedzieli się o tym i postanowili spalić ją na stosie. Ostatnimi siłami, gdy języki ognia lizały jej szaty, zdążyła wypowiedzieć zaklęcie Życia. Lecz coś jej nie wyszło. Na zawsze przemieniła się w poltegreista.
- Na razie nie -zakończyłam dyskusję.
- Na razie -dodała z przebiegłym uśmieszkiem. Zaśmiała się szaleńczo i wyleciała przez zamknięte drzwi. Westchnęłam. Gdyby Maya zrobiłaby to co chciała, to Belle padła by martwa ze strachu. Ktoś zapukał.
- Wejść.
Do pokoju weszła Is. Miała podgrążone oczy i roztrzepane włosy. Cóż, była 4 rano.
- Elen... Chcę ci wytłumaczyć czemu mnie ścigają. Myślę, że zasługujesz na prawdę.
<cd. Isabelle>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz