Słońce prażyło moje plecy, kiedy stałem pochylony nad stołem tyłem do okna. Drobinki kurzu wirowały w powietrzu, powodując atak kaszlu. Podkręciłem zawór z ogniem i czekałem, aż coś się stanie. Już od 6 miesięcy, tyle minęło od ,,tego" wypadku, próbowałem odzyskać wzrok. Testowałem Kamienie Duszy w starych, rozpadających się budynkach, by odkryć jak ich używać. Widać, jaki to przeniosło efekt. Nagle poczułem nasilający się zapach spalenizny. Rzuciłem się do pokrętła, ale było już za późno. Jeden z Kamieni wybuchł. Ogień zaczął trawić meble i podłogę. Właśnie spowodowałem pożar. No świetnie! Musiałem się stąd szybko wydostać. Użyłem odrobiny swoich Mocy, by dowiedzieć się gdzie co jest. Nie miałem czasu na obijanie się o ściany. Szczególnie wtedy, kiedy się palą. Moc podpowiedziała mi gdzie iść. Było to dziwne uczucie. Jakbym wyciągał przed siebie niewidzialne macki. Czułem się tak, jak gdyby ktoś przywiązywał mi sznurek do jelita, a teraz się nim bawił. Nie było to nieprzyjemne, ale miłe też nie. Dopadłem dębowe drzwi i nacisnąłem klamkę. Zamknięte. No tak, przecież sam się tu zabarykadowałem, żeby nikt mi nie przeszkadzał. Poczułem, jak języki ognia rozpoczynają ucztę złożoną z mojego ubrania. Przekręciłem klucz w zamku i wypadłem na ulicę. Ludzie zaczęli krzyczeć na mój widok. Zakaszlałem od klębiącego się w środku. Ktoś do mnie podszedł.
- Hej, wszystko okej? -Usłyszałem ładny, mocny głos. Było w nim jakieś delikatne piaskowe brzmienie. A, i należał dziewczyny. Odciągnęła mnie od płonącego budynku. Kawałki listwy opadły na kamienny bruk. Dziewczyna usadowiła mnie na chodniku i wlepiła we mnie ciekawskie spojrzenie. Zawsze potrafię je rozpoznać. Czuję wtedy mrowienie pod skórą. Teraz także.
- Czy coś się komuś stało? -zapytałem, wpatrując się w miejsce, gdzie powinna być jej twarz.
- Na szczęście nie. Ktoś już zadzwonił po straż pożarną -odpowiedziała i usiadła obok.- Będzie też policja. Pewnie będę musiała złożyć zeznania.
Powiedziała to takim tonem, że można było się spodziewać, że jest kryminalistką i nie chce się zadawać z policją.
- Miałaś jakieś ciekawsze rzeczy do robienia, rozumiem? -rzuciłem, patrząc się w przestrzeń.
- Tak. O 8 otwierają Waffl House. Pewnie zanim tak dotrę, będą już olbrzymie kolejki.
Uśmiechnąłem się. Unikatowe podejście. Usłyszałem odgłos alarmów, jeszcze zanim je ,,zobaczyłem".
- Już są -zawiadomiła mnie dziewczyna wstała.- Oby załatwili to szybko.
Już miala odejść, gdy złapałem ją za rękę.
- Ej, poczekaj! Powiedz chociaż, jak masz na imię!
- Nina.
Wyrwała się i podeszła do funkcjonariuszy. Przez chwilę siedziałem jeszcze bez ruchu, a potem sę zaczęło.
<cd. Niny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz