Uśmiechnęłam się kpiąco. Ten chłopak, przemoczony kurczak, chciał mi się odwdzięczyć? Ludzie nie przestają mnie zadziwiać.
- Niby jak chcesz mi się odwdzięczyć? -prychnęłam. Wzruszył ramionami. Drżał z zimna. Ja też powinnam, ale jakoś nie czułam chłodu. Wycisnęłam wodę z włosów. Zaszczękał zębami. Przewróciłam oczami. Zdjęłam z siebie bluzę i podałam mu. Spojrzał na mnie zdziwiony. Pod spodem miałam tylko czarną podkoszulkę i rękawiczki bez palców na motor.
- No bierz -zirytowałam się. Niepewnie założył ją na siebie. Po raz pierwszy cieszyłam się, że kupiłam nieprzemakalne ciuchy.
- Nie bedzie ci zimno? -spytał się mnie. Jego troska była taka wzruuuszająca.
,, Co ja tu w ogóle robię?" pomyślałam, karcąc się w myślach. Byłam mordercą i dilirem. A pomagam glinie.
- Chodźmy -warknęłam. Wyskoczyłam z łodzi i przeskoczyłam na dach jednego z budynków po martwych ciałach Syren. Obróciłam się i popędziłam Joe'go. Patrzył na mnie zdziwiony. Westchnęłam.
- Możesz tam zostać i poczekać na twoje krwiożercze przyjaciółki, które tylko czekają by zrobić z twojego mózgu warzywko. Albo pójść ze mną w miarę bezpieczne miejsce -powiedziałam. Facet miał chyba ze sobą jakiś problem. Chwiejnie przeskoczył do mnie.
- Gdzie idziemy?
- Tam gdzie powinno być bezpiecznie.
Wspięłam się na wyższe poziomy miasta. Joe, niechętnie to przyznaję, nadążał za mną. Jak na glinę radził sobie całkiem nieźle. Cóż, koni by się z nie kradło, ale na razie dawał sobie radę. Minęliśmy Główny Plac i zmierzyliśmy w stronę Aleji Orzeszkowej.
- Jak masz w końcu na imię? -zagaił Joe.- Elise czy Elena?
- Czy to ważne?
- Dla mnie tak.
- I co? Będziesz mnie pytał o każdy aspekt mojego życia, w którym cię okłamałam? -Rzucam mu krzywe spojrzenie.
- Tak.
- Supeeer...
- Czemu mnie okłamałaś? -zapytał.
- Nie będę odpowiadać na twoje pytania. Poczekaj tutaj.
Użyłam mocy antygrawitacji, by wskoczyć na mój statek powietrzny. Wprawiłam balon w ruch. Odcięłam linę i zniżyłam go na poziom Joe'go.
- Wskakuj.
<cd. Joe'go>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz