Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

14 lipca 2015

(Wielka powódź) Od Amadeusza c.d. Williama

Facet nie wydawał się,jak na razie zbyt groźny. Jednak coś w nim było nie tak. Ale co ja tam wiem? Sam jestem nie taki. Najgorsze jest to,że nie mam pojęcia,jak zabrać się za naprawę tego cholernego okna. Spojrzałem znowu na deski. Eh... Dobre zaklęcie rzuciłem, więc dlaczego taki marny jest tego efekt? Moja matka, by tylko ciężko westchnęła i stwierdziła,że do niczego się nie nadaje. Jak dobrze,że jej tu nie ma. To był chyba jedyny plus tego, że musiałem opuścić dom.
- No to jak zamierzasz naprawić okno?- Do salonu wszedł William. Tego pytania obawiałem się najbardziej. Wlepiłem w niego wzrok. Cóż, nie wyglądał na złego... Raczej na... zaciekawionego? Chyba tak. Postanowiłem powiedzieć prawdę.
- Szczerze mówiąc, nie mam bladego pojęcia, jak się za to zabrać.- Wzruszyłem ramionami, a Stefan głośno miauknął na potwierdzenie.
-To co zamierzasz?- Mężczyzna usiadł w fotelu naprzeciwko mnie i wbił we mnie swoje spojrzenie. Patrzył mi prosto w oczy. Trochę mnie to speszyło,więc spuściłem wzrok i przyglądałem się intensywnie podłodze.
- Może za chwilę spróbuję jeszcze raz z zaklęciem...-Odarłem niepewnie.- Sama formuła była z pewnością dobra, ale coś spowodowało jakieś zaburzenie struktury magicznej i efekt jest, jaki jest.-Plotłem trzy po trzy,aby tylko brzmiało to w miarę inteligentnie. Modliłem się w duchu,by nie znał się na magii.
-No jasne. Błędy zdarzają się każdemu... Może prawie każdemu. - Uśmiechnął się pod nosem. Trochę dziwnie to zabrzmiało,ale nie będę wnikać. Teraz muszę jakoś go zająć rozmową, a potem może uda mi się ulotnić zanim się skapnie,że nie naprawiłem tego okna.
-Sam tu mieszkasz? - Zagadnąłem delikatnie rozglądając się po mieszkaniu.
-Nie. -Odparł krótko. Nadal przewiercał mnie wzrokiem na wylot. Moje spojrzenie znowu poleciało w inną stronę. Zapadło milczenie, które przerwał William.
-A ty jak rozumiem jesteś jakimś magiem?
-Tak. Pochodzę z dość starego rodu czarownic. - Pogłaskałem Stefana po pyszczku. Ten w zamian mnie drapnął w policzek. Miły kotek,jak zawsze.
-Czyli jesteś tak, jakby czarownicą-facetem? - William próbował ukryć śmiech,ale mu to nie wychodziło. Zawsze tak było,jak ktoś się o tym dowiadywał.
-Można tak powiedzieć.- Przytaknąłem. Wypiłem spory łyk herbaty, przy okazji parząc sobie język. Dobrze,że chociaż jej nie wylałem.- Przepraszam, czy mogę skorzystać z łazienki?
-Jasne. To tamte drzwi. - Wskazał drzwi w głębi korytarza. Podniosłem się i powoli zbliżyłem do łazienki. Mam nadzieję,że jest tam jakieś okno. Może uda mi się przez nie wyjść? Wszedłem do pomieszczenia i rozejrzałem się. Na górze znajdowało się niewielkie okienko. Chyba się zmieszczę. Podsunąłem sobie taboret i szarpnąłem za klamkę. Zamknięte... Cholera.
-Aperta!- Szepnąłem. Na szczęście okno się otworzyło. Odskoczyło gwałtownie od ramy i rąbnęło mnie prosto w czoło. Zachwiałem się na taborecie i upadłem,jak długi na kafelki. Stefan głośno zamiauczał,wbił mi boleśnie pazury w ramię, a potem zanim zderzyłem się z podłogą skoczył w bok. Po upadku rąbnąłem się mocno w głowę. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, ale zdążyłem zauważyć,że ktoś nade mną stoi. No to mam przechlapane.
[William?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz