Nie wiedziałam co ma zrobić.
Chciałam się rozpłakać. Zwinąć się w kłębek.
Czułam jednak,że skoro już to powiedziałam, muszę ponieść tego konsekwencje.
Wstałam i ruszyłam za Eleną. Zbiegłam po schodach.
Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale zamknęłam je, bo tuż obok mojej głowy uderzył talerz.
-Jak... mogłaś... chcieć... być... zabójcą!-po każdym słowie następowało uderzenie naczyń.
-Elen... ja nadal chcę. - powiedziałam ostrożnie.
-Co!?
Kolejne, coraz lepiej wymierzane naczynia, wystrzeliły w powietrze.
Oczy mojej towarzyszki zmieniały co chwilę kolor.
Zdziwienie, wściekłość, przerażenie, zakłopotanie, furia.
-Elena...
-Co!? Co znowu!?
-Słuchaj, proszę cię...
Elena zrobiła minę nadąsanego dziecka i zaczęła ssać palec.
-O co?! O Elciu! Elciu! Naucz mnie zabijać!Proszę! Proszę, Gugu cie prosi! Chcę być taka jak Tyyy!- Jej oczy były teraz idealnie krwistoczerwone. - Nie! Nie! Nie! Opamiętaj się i ogarnij! Mam cię dosyć! Idź sobie!
Trzasnęła drzwiami i wyszła z dworku.
Tym razem za nią nie poszłam. Musiałam dać szansę jej się uspokoić.
Co wcale nie oznacza ,że mam zamiar się poddać. Nie spocznę dopóki nie zobaczę tych mięczaków z labo w postaci gnijących trupów.
<cd. Elcia Tak, wiem jest genialne ;-P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz