Zakrztusiłam się gorącym płynem. Czekolada wpadła mi do nieodpowiedniej dziurki i zaczęłam kasłać. Belle od razu pospieszyła do mnie i poklepała mnie mocno po plecach. Gdy w końcu odzyskałam oddech, wydusiłam:
- Chcesz zabijać?
- Tak. Pomyślałam sobie, że jeśli ty jesteś mordercą to...
- To co? Nauczę cię uśmiercać innych? -przerwałam jej. Jakoś nie potrafiłam sobie uświadomić, że Is chce zostać taka jak ja. To po prostu nie mieściło mi się w głowie.
- Ja tylko...
- Tylko co?! -Wstałam gwałtownie, przy okazji przewracając krzesło.- Isabelle... Nie chcesz tego. Nie chcesz czuć przemożnego uczucia władzy nad czyimś życiem. To przekleństwo. Nie chcę byś się taka stała.
- Sama zabijasz! -wykrzyknęła.
- Ja to co innego! Jestem myślącą maszyną bez uczuć! Jestem jak android! -Wskazałam na moją rękę.- To jest metal! Wytworzone ramię z tytanu, które oblepione jest ciałopodobną substancją! Android! Ja nic nie czuję! Nic! Nie wiesz, jak to jest! Gdy przenosisz kogoś na drugą stronę i nawet nie potrafisz tej osobie współczuć! Zero. Nic. Żadnej reakcji.
- Ale..
- Ale co?! Pomyśl o kolejnych bezbarwnych dniach, które przemijają dzień za dniem. Obojętność i pustka! Jedyne uczucie, które we mnie siedzi to gniew! Gniew, który trawi miłość, przyjaźń i dobro! Zastanawiałaś się, jak to jest? Fakt, morduję. Bo nie mam uczuć -Ostatnie słowa wycedziłam. Wściekłość krążyła w moich żyłach, jak trucizna.- Jestem potworem! Nie pozwolę, by ty też się taka stała!
Prawie wybiegłam, trzaskając drzwiami.
<cd. Isabelle, cóż, wszystko się może zdarzyć ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz