-Dzień dobry, nazywam się Airis di Accardi i służę w miejskiej policji. Chciałabym przeprosić za wtargnięcie i... to.-powiedziałam wskazując na lodową taflę.-
-Może Pani przejść do tej ewakuacji?- ponaglił mnie czarnowłosy mężczyzna, aktualnie siedzący na fotelu. W jego czerwonych oczach można było dostrzec niepokój.
-Miasto rozpoczęło projekt, dzięki któremu ludzie z podmokłych okolic mogą, na czas powodzi mieszkać w miejscach położonych... wyżej.
-Phantom to jest dobry pomysł! Bez wody, ryb i... nie wiem jak to nazwać.
- Syren - podsunęłam.
- William, myślę, że to nie jest czas na takie dyskusje.- Fioletowo-włosy mężczyzna spojrzał na mnie.- Może napije się Pani herbaty?-powtórzył wcześniej zadane pytanie.
-Nie naprawdę nie chciałabym przeszkadzać... Myślę, że muszę panów o coś poprosić. Mogliby mi Panowie pomóc z wyniesieniu tego- wskazałam na syrenę.
-Nie ja tego nie dotknę- powiedział czarno-włosy. Drugi otworzył drzwi. Początkowo nie do końca wiedziałam co to oznacza, jednak po chwili zaczął odłupywać zamarznięte ciało od lodu. Wyjęłam nóż i pomogłam mu. Po jakimś czasie ,,figura" odeszła od lodu i mogliśmy wytoczyć ją przez drzwi wejściowe. Zaraz po tym musiałam dokonać przemiłej egzekucji. Najpierw przyłożyłam nóż do szyi, po czym wykonałam zamach i głowa odskoczyła od reszty ciała i potoczyła się w dal.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz