Wróciłem do domu po tej całej "przygodzie" z Eleną. Zerknąłem na terrarium Freda. Miał puste miski i schował się do swojej tajnej kryjówki wśród kamieni. Obraził się na mnie. Wziąłem pojemniki na jedzonko i wodę, a następnie je uzupełniłem i odstawiłem na miejsce.
-Przepraszam stary...- Naprawdę go zaniedbałem, ale chyba jeszcze żyje, bo powoli wychylił swój łebek ze swojej miejscówki i natychmiast podszedł do pełnych miseczek. Uff... Chyba mi wybaczył,bo dałem mu same smakołyki. Rozejrzałem się po pustym mieszkaniu i zrobiło mi się strasznie smutno, a także odczuwałem jakąś przytłaczającą samotność. Stałem tak przez chwilę, a potem wyszedłem z mieszkania. Odwiedzę Airis. Dawno się nie widzieliśmy i trochę się za nią stęskniłem. Mam nadzieję,że ona za mną też. Wyszedłem przed blok i spojrzałem w okno wystawowe sklepu naprzeciwko. Moje odbicie w szybie nie było zbyt piękne. Miałem potargane we wszystkie strony włosy, mnóstwo siniaków, oparzeń (jednak nie uniknąłem chyba wszystkich ognistych kul tego drauga), kilka większych zadrapań i moje ciuchy nie były w najlepszym stanie. Jednak machnąłem na to ręką i odszukałem swojego ducati na parkingu,a potem wytoczyłem się na ulicę i ruszyłem przed siebie z szumem wiatru w uszach. Dotarłem do mieszkania Airis i przywitałem się z nią. Zapytany o swój niecodzienny wygląd, stwierdziłem, że "ratowałem miasto" - taka prawda.
-No cóż ja tylko dokonałam dekapitacji syreny. Jak możesz mi opowiedzieć o tym jak ,,ratowałeś miasto"- Dziewczyna spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami i wpuściła do środka.
-Oh, przynajmniej sobie z nią poradziłaś, bo kiedy mnie zaatakowała mała gromadka ogoniastych, to rzuciły na mnie jakiś urok i stałem tylko gapiąc się na nie, czekając aż mnie zjedzą na podwieczorek. -Przeciągnąłem się. Byłem cały obolały i wszystkie kości mi pstrykały.
-Czemu cię zaatakowały? Opowiesz mi wreszcie co ci się do cholery stało? - Białowłosa chyba się o mnie trochę martwiła. Jak miło.
- Poczekaj chwilkę Airis, cierpliwości. - Położyłem jej ręce na ramionach i spojrzałem w oczy. Zrobiłem znaczącą pauzę. - Mogę najpierw wziąć szybki prysznic? - Zrobiłem maślane oczka, jak mały szczeniaczek. Dziewczynę zatkało. Chyba nie spodziewała się takiego pytania.
-No... Jasne.- Wykrztusiła w końcu. - Rozumiem,że jesteś zmęczony po tym "ratowaniu miasta". - Zrobiła nieokreślony gest ręką. Uśmiechnąłem się do niej szeroko. Odpowiedziała mi tym samym.
-Dzięki wielkie!- Ruszyłem do łazienki. Zdjąłem z siebie bluzę i t-shirt, które szybko przeprałem w umywalce i powiesiłem na grzejniku,który zapewne nie grzał, ale mimo wszystko miałem nadzieję,że ciuchy jakoś wyschną. Wskoczyłem pod gorący strumień wody i syknąłem z bólu. Cały byłem w różnych ranach i innych pierdołach. Mój prawy bok jest pokryty jednym, wielkim sińcem koloru bliżej nieokreślonego. To skutek niewyleczonego złamania żebra, które zarobiłem podczas walki z draugiem. Jednak nie to przykuwa moją uwagę. Na mojej klatce piersiowej widnieje spora, jeszcze lekko zaczerwieniona szrama. Tak,jakby mnie ktoś "musnął" mieczem, albo czymś ostrym. Eh, będzie blizna. Kończę się myć i wychodzę z łazienki tylko w spodniach, bo koszulka i bluza nadal są wilgotne.
-Sorry, że ja tak w negliżu, ale mam mokre ciuchy. - Lekko skrępowany zerknąłem na Airis. Moja przyjaciółka rozszerzyła oczy w poczuciu strachu?
-Matko, co ty wyprawiałeś, że masz tyle ran? I ta szrama, a do tego ten wielki siniak!- Patrzyła się na moją klatę z przerażeniem.
-Już ci opowiadam... - Zacząłem, ale zanim rozpocząłem opowieść dziewczyna poleciała po coś i wróciła z apteczką.
-Siadaj. -Wskazała rozkazującym gestem kanapę. Usiadłem potulnie. - Możesz mi opowiadać, a ja będę oczyszczać te rany, bo chyba nie chcesz,żeby wdało się jakieś paskudne zakażenie? - Pokręciłem grzecznie głową. Gangrena nie wchodzi w grę. Airis przystąpiła do dzieła, natomiast ja opowiedziałem jej o moim śledztwie, Syrenach, Elenie i jej statku powietrznym, Kaplicy Wiatrów, Królu Draugów i jego córce Sirenie oraz o mojej roli w całym tym ambarasie.
- Czyli ty i Elena tak, jakby pozbyliście się Syren z Miasta? - Pokiwałem poważnie głową.
-Dokładnie.- Uśmiechnąłem się ciepło. Airis skończyła już mnie opatrywać. Musnąłem palcami jej włosy. - Dzięki za pomoc. - Dziewczyna się zarumieniła, a ja się lekko zmieszałem. Co się ze mną ostatnio dzieje? Chyba robię się sentymentalny. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Airis podskoczyła i poszła otworzyć. Usłyszałem znajomy głos. To Elena.
-Siemka Elena! Jak się trzymasz po naszych przygodach? - Uśmiechnąłem się zawadiacko.
-Świetnie.- Odparła krótko i dość chłodno. Jak zawsze.
-Dobra, to ja zrobię nam herbatki, a wy sobie porozmawiajcie. - Ulotniłem się do kuchni.
[Elena?Airis?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz