Wyszedłem ze sklepu niezadowolony i skierowałem się w stronę mięsnego. W brzuchu mi już burczało i robiłem się coraz bardziej nerwowy. Wtem usłyszałem wrzask. Otrzeźwiałem i rzuciłem się do biegu przez zalaną ulicę, bocząc miejscami w wodzie po kolana. Całe szczęście, że ta ulica znajdowała się tak wysoko i nie musiałem płynąć wpław. Zastałem, znowu, tego samego chłopca. Tym razem jednak, zarumieniony, był obok nagiej kobiety, która chwytała go za kołnierz i przyciągała do siebie. Zacząłem się zastanawiać, czy w czymś nie przeszkadzam, ale gdy otworzyła pysk i pojawił się w nim rząd ostrych zębów, zrozumiałem, że jednak ten krzyk był uzasadniony. Podbiegłem do nich i kopnąłem potwora w górną szczękę, przyciskając ją do muru i łamiąc impetem uderzenia. Syrena wrzasnęła niemiłosiernie i zaczęła rzucać się, bijąc ostrym ogonem we wszystkie strony. Chwyciłem chłopca za koszulę i pociągnąłem za sobą, usuwając go z pola agonicznych starań kobiety.
- Żyjesz? - spytałem, patrząc na jego bladą twarz - Zdziwiłeś się, co?
- Trochę.. - sapnął.
<Seisi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz