- Seisi? - zdziwiłem się i popatrzyłem na niego - Czyli "rodzina"? - uniósł brew. - Przyjemne w brzmieniu imię. - uśmiechnąłem się - "Phantom" wydaje się być ciężkie, ponieważ wypowiada się je szybko i ma świszczące i nieprzyjemne brzmienie. Jest jak dźwięk pieniążka, wrzucanego do wody, który pluszcze i od razu tonie. Seisi brzmi o wiele ładniej. - wziąłem swoje mięso i odwróciłem się z zamiarem wyjścia, ale mój nowy kolega również kupił sobie kabanosa - Smacznego - rzekłem, gdy wziął jednego do ręki i zaczął wcinać po drodze.
- Dzięki. - rzekł z pełnymi ustami - To gdzie teraz?
- Byłbym rad wrócić do domu i zjeść śniadanie. - zamyśliłem się - Poza tym ktoś pewnie się o mnie.. em.. jakby to powiedzieć..?
- Martwi? - podsunął chłopak, próbując nadążyć za moim długim krokiem.
- Nie. - pokręciłem głową - Miałem na myśli emocję, gdy uderza się wściekle ręką o blat i myśli "kurwa, gdzie on jest?". - parsknął.
- Twoja dziewczyna jest wymagająca, jak widzę.. - zaśmiał się i znowu ugryzł kawałek mięsa.
- Nie mam dziewczyny - sprostowałem - ale dzielę mieszkanie z chłopakiem.
- Nooo.. ale to nie to samo.. - połknął to co miał w ustach - ..współlokator nie powinien się tak wtrącać w twoje życie. A dziewczyna ma prawo być zazdrosna i wkurzać się o takie rzeczy.
- Wiem. - mruknąłem, przypominając sobie reakcje Krystyny za swoje nocne wypady - Ale on też ma do tego prawo.
- Jak sobie chcesz.. - wzruszył ramionami.
- Idziesz ze mną zjeść śniadanie i polować na syreny, czy wracasz do domu?
<Seisi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz