Znajdowaliśmy się na półce skalnej,gdzie ja wylądowałem po krótkim aczkolwiek burzliwym lotem spadochronem. Natomiast Elenę złapałem,kiedy nieprzytomna spadała z dość znacznej wysokości. Niestety po drodze zahaczyła o wystającą skałę,co spowodowało poważne złamanie kości ramienia. Przez dłuższą chwilę kobieta leżała nieprzytomna, a ja nie bardzo wiedziałem co z nią począć, jednak po tym jak się obudziła i opowiedziała tą całą historię, szczęka mi opadła.
-Wszystko fajnie,tylko jak ja mam cię zabrać tam?!- Wskazałem odległe miejsce wysoko nad nami, przesłane przez mgłę, gdzie prawdopodobnie znajdowała się Kaplica.
-Nie wiem! Wymyśl coś i wreszcie się odwdzięcz!-Podniosła głos,który jednak po chwili się załamał. Chyba dokuczał jej ból złamanej ręki.-Proszę cię Joe, to ważne... Dzięki temu będziemy mogli zapobiec rozprzestrzenieniu się Syren.
Westchnąłem głęboko i zrezygnowany jeszcze raz spojrzałem w górę. Było stromo,jednak myślę,że dałbym radę się tam wspiąć. Tylko co z Eleną?
-Nie dasz rady na razie się tam wspiąć o własnych siłach?-Spojrzałem na nią i spostrzegłem,że ledwo trzyma się w pozycji siedzącej, a co dopiero miałaby się wspinać.
-Potrzebowałabym trochę czasu,by zregenerować siły... A to nie byłoby 10 minut.-Próbowała wstać,jednak ją powstrzymałem.
-Daj spokój. Najpierw postaram się usztywnić jakoś twoją rękę, a potem może na coś wpadnę.- Zdjąłem jej kurtkę i używając jej jak chusty trójkątnej usztywniłem prowizorycznie złamaną kość.
-Lepiej?- Odchyliłem się,żeby ocenić moją pracę. Nie przedstawiało się to zbytnio profesjonalnie,ale nie było tragedii.
-Tak,dzięki. - Blondynka skinęła głową. Pomogłem się jej podnieść. - Wymyśliłeś jak się dostaniemy na górę?
- W sumie to mógłbym cię tam wnieść na plecach.-Niby po tym,jak Airis została moją Ofiarą jestem dużo silniejszy i szybszy, ale jej tu nie ma, więc nie wiem na ile ta siła jest potężna.
-A dasz radę?-Elena spojrzała na mnie z lekkim niedowierzaniem. - To stroma ściana i w dodatku dość sporo metrów do pokonania.
-Mogę spróbować. Nie mam innego pomysłu.-Przeczesałem palcami mokre włosy.- Ewentualnie wcześniej mogę sprawdzić swoją siłę, chcesz?
-A niby w jaki sposób? - Moja towarzyszka niedoli podchodziła do tego dość sceptycznie. Spojrzałem na olbrzymi głaz, który znajdował się na sąsiedniej półce. Odległość między naszą półką, a tą drugą wynosiła około 10 metrów. Rozpędziłem się i odbiłem z całych sił. Chwilę później machałem do Eleny z drugiej półki. Podszedłem do wielkiej skały i zamachnąłem się na nią. Gołą pięścią. Jeśli nie mam tyle mocy, ile mi się wydaje, to skończę z rozwaloną dłonią. Na szczęście dla mnie, po uderzeniu, na głazie pojawiło się wiele szczelin i po chwili przede mną leżała kupka gruzu. Niestety od siły uderzenia, oberwała także skała, na której stałem. Dlatego szybko wróciłem na miejsce koło Eleny, by uniknąć upadku wraz z resztką skał. Uśmiechnąłem się do kobiety.
-I jak? Myślisz,że zdołam cię tam wnieść?
[Elena?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz