- Będziesz mi tu teraz robić za nauczyciela?- mruknąłem i wziąłem się pod boki. Może i był większy, może i mnie uratował, ale mnie wkurzał i to ja tutaj byłem grabarzem, nie on.
- Trzeba naprawiać społeczeństwo.- uśmiechnął się i ruszył przez wodę.- Idziesz?
- Chyba muszę.- westchnąłem i ruszyłem za nim.
Szedłem bardzo ostrożnie, ale dość szybko, nie chciałem trafić na kolejną syrenę lub jakąkolwiek inną poczwarę.
- Daleko ten sklep?- zapytałem, naciągając na głowę kaptur bluzy.
- Niedaleko, co nogi cię bolą?- zaśmiał się lekko i wskazał szyld mięsnego. Oby tam były te jego kabanoski.
- Nie bolą, ale wolałbym być w suchym miejscu, do tego nie przestaje padać i poziom wody się podnosi.
Usłyszałem jego westchnięcie, nie umiałem określić co ono znaczyło, ale miałem przeczucie, że on w przeszłości spotkał się z o wiele gorszymi sytuacjami. Do tego ma taki a nie inny zawód.
- Jak myślisz...- zacząłem gdy wchodziliśmy do sklepu.- Dlaczego Bóg stworzył takie istoty? Syreny, wampiry, elfy, kitsune itd.
[Phan?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz