- Nagraniami zajęła się moja koleżanka z pracy, bo cóż widzisz... - Zacząłem trochę zmieszany. - Ja strasznie nie lubię roboty papierkowej i czasami się wymiguje od niej. - Nicole się na mnie dziwnie spojrzała.
- Czyli po prostu wykręcasz się od swoich obowiązków w pracy? - Uśmiechnęła się lekko ironicznie.
- Można to tak nazwać. - Odchrząknąłem. - Wiesz, ja jestem raczej człowiekiem, który uwielbia akcję i niebezpieczne sytuacje. Taki ze mnie gość czynu.
- Nie da się nie zauważyć. W końcu co chwilę kogoś gonisz, łapiesz i zakuwasz w kajdanki. - Nicole podniosła się i zabrała szklanki by je zmyć. Popatrzyłem na nią i na koty, które się wokół niej kręciły.
-Ale ty masz dużo kotów...
- Dokładnie 7 kotów rasy Maine Coon. Jednej z największej rasy kotów domowych. Może chcesz małego kotka? - Spojrzała ciepło na kociaki, które ocierały się o jej nogi.
- Ja bym mógł przygarnąć, jednak nie tylko ode mnie to zależy. - Brwi dziewczyny powędrowały do góry w wyrazie zdziwienia.
- Znaczy, bo mam jeszcze żółwia, Freda. I nie wiem , czy on byłby zachwycony z takiego puchatego towarzysza. - Odrzekłem poważnie. W końcu Fred był bardzo zaborczy i kiedy opiekowałem się przez pewien czas królikiem znajomego, to on się na mnie obraził i nie chciał nic jeść przez tydzień. Był zazdrosny, a ja nie chcę, żeby zdechł z głodu przez innego zwierzaka. Nicole nie wiadomo dlaczego, wybuchnęła śmiechem.
- No co? Fred jest zazdrosny, a ja nie chcę, żeby strzelał na mnie fochy. - Nadąsałem się.
[Nicole?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz