- Nie sprawiasz żadnych kłopotów.. - spojrzałem na toń czarnej herbaty i na obłoki pary, które tańczyły w powietrzu. Zdmuchnąłem je, ale zaraz wzniosły się nowe i połaskotały mnie w nos. - ..problemy są wtedy, jak ściga cię pół miasta.
- Widzę, że jesteś przyzwyczajony do tych tarapatów na większą skalę.. - zaśmiała się i odetchnęła, a potem spojrzała w sufit - Albo po prostu się niczym nie przejmujesz.
- Przejmuję się zbyt dużą ilością rzeczy. - przyznałem i spochmurniałem - Dlatego piję.
- A.. no tak.. - rzekła Gabrielle nieco zakłopotana - Więc... może coś zjemy? - zaproponowała uśmiechnięta, chyba jej kac nagle gdzieś wyparował. Magia..? Nie.. jestem zbyt podejrzliwy w stosunku do aniołka chyba.
- Nie umiem gotować. - przyznałem się - Kiedy ostatnim razem zrobiłem pewnej młodej damie jajecznicę, to ją na mnie wypluła.. - zaśmiałem się, przypominając sobie Viellene. - Ciebie jednak nie mam zamiaru truć.
- Rozumiem. - kiwnęła głową - Ale ja potrafię.. - odparła z założonymi rękami - ..i jak chcesz to mogę cię nauczyć.
- Chyba wystarczają mi fast foody. - spojrzałem na nią - Wiesz, znacznie bezpieczniej jest pójść po pijanemu do restauracji i poprosić o żarcie, niż samodzielnie odpalić gaz albo piekarnik... źle by to się mogło skończyć, zwłaszcza, że cała piwnica, a także niektóre miejsca w domu, wypełnione są alkoholem.
- Hmm.. - zastanowiła się - ..może faktycznie. Ale nie sądzisz, że zaszkodzą ci na zdrowie?
- Tym co mnie zabije, pewnie będzie alkohol, więc jakie to ma znacznie. - fuknąłem, a Gabrielle dała mi lekkiego kuksańca w bok.
- Jak jesteś trzeźwy, to robisz się strasznie zrzędliwy. - zauważyła.
<Gabrielle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz