Podczas mojej krótkiej wyprawy w głąb krzaków jeżyn, zdążyłem się niesamowicie pobrudzić, zostałem brutalnie podrapany przez kochane roślinki, ale także zdobyłem całą garść pysznych owoców. Na szczęście nie ja jeden byłem umorusany. Airis miała całą twarz brudną od purpurowego, lepkiego płynu. Dość śmieszny widok, jednak ja musiałem prezentować się jeszcze lepiej.
-Proszę, weź sobie kilka. - Wyciągnąłem dłoń pełną drobnych jeżyn. - Bo chyba większość twojej porcji masz na twarzy. - Uśmiechnąłem się szeroko, po czym zgiąłem wpół od mocnego kuksańca wymierzonego przez kobietę. Ledwo uratowałem wszystkie owoce z mojej ręki przed upadkiem.
- Dziękuję! - Airis zgarnęła sporą część mojej zdobyczy i powoli zaczęła je jeść. Miała przy tym ściągnięte brwi. Chyba niepotrzebnie wspominałem o tych jeżynach na buzi mojej towarzyszki. Zjedliśmy resztę owoców w milczeniu.Rozejrzałem się po okolicy. Za niewielkim zagajnikiem, gdzie rosły te nieszczęsne jeżyny, dostrzegłem refleksy promieni słonecznych na delikatnych falach jakiegoś zbiornika wodnego. Spojrzałem na kobietę i delikatnie się uśmiechnąłem.
- Hmm... Airis?
- Tak? - Nadal była lekko obrażona na mnie.
- Chciałabyś pozbyć się tej uroczej plamy z twarzy? - Zapytałem się najdelikatniej, jak potrafiłem.
- A masz na to jakiś cudowny sposób? - Odparła z sarkazmem.
- Żaden to cudowny sposób. - Wzruszyłem ramionami. - Jedynie za tymi drzewami jest jakaś woda, w której możemy się umyć. - Wskazałem palcem lśniącą w słońcu plamę wody.
- Całkiem niezły plan. - Uśmiechnęła się do mnie. Chyba ponownie wkupiłem się w jej łaski. Ruszyliśmy dość szybko w stronę wody, gdyż oboje chyba niezbyt komfortowo czuliśmy się z tymi klejącymi się plamami. Gdy dotarliśmy na miejsce, naszym oczom ukazało się rozległe i czyste jezioro. Uklęknąłem przy brzegu i zanurzyłem ręce w ciepłej wodzie. Obmyłem twarz, dłonie i od razu poczułem się lepiej. Airis także zanurzyła dłonie w toni i sprawnie zmyła lepką plamę.
- Jakie świetne uczucie, prawda Joe? - Zerknęła na mnie.
-Czuję się od razu dużo czystszy. - Zaśmiałem się. Wstałem z klęczek i spojrzałem w kierunku zabudowy.
- Airis... Uważaj. - Kobieta zerwała się na równe nogi i spojrzała w tą samą stronę, co ja. W naszym kierunku szybko podążały jakieś postacie.
- Co jest do cholery? Nie wyglądają zbyt przyjaźnie... - Airis zmarszczyła czoło.
[Airis? Przepraszam, że tak drętwo, ale jakoś zabrakło mi dzisiaj weny...]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz