Było mi strasznie zimno gdy się obudziłem. W dodatku w oczy napieprzała mnie jakaś zbyt jasna i ustawiona akurat bezpośrednio nad łóżkiem lampa. Chwile patrzyłem na nią i walczyłem z bólem oczu, ale potem nie wytrzymałem i byłem zmuszony spróbować usiąść, by dać odpocząć gałkom. Z początku było to trudne, bo miałem takie wrażenie, jakbym był cały znieczulony, ale potem nerwy w końcu mnie posłuchały i udało mi się cupnąć. Wtedy dopiero zacząłem się rozglądać, ignorując cieniste króliczki wyskakujące mi przed oczami, po czym odkryłem, że leżę w szpitalu. Łączenie wątków trochę mi zajęło, a gdy w końcu je sobie poukładałem, wcale nie poczułem się lepiej. Anioł, którego przygarnąłem pod dach i napoiłem własnym bimbrem, okazał się seryjnym mordercą. To taka.. dość szokująca niespodzianka. Cały czas siedziałem i piłem w towarzystwie potwora, nie będąc świadomym tego, że może mnie sprzątnąć w każdej chwili, a ja bym nawet nie zauważył, kiedym umarł. Westchnąłem i spojrzałem na bok łóżka, na którym dostrzegłem rękę.
Boże.
Trup.
A nie, to tylko Gabrielle. Chociaż była blada i cicha jak truchło, to niewątpliwie żyła i właśnie ucinała sobie drzemkę na moim łóżeczku. Czego ona chce? Kto ją tutaj wpuścił? Nie zgarnęła jej policja? Zmrużyłem oczy i spojrzałem na nią badawczo. Oczywiście, jakkolwiek bym na nią nie spojrzał, nie wyglądała mi na zimnokrwistego mordercę, jednak sam dobrze wiedziałem, że pozory bywają mylące. W sumie to przez nią mnie dźgnięto. Winić ją za to, czy tego gościa? Sam nie wiem, czy bym inaczej zareagował na wieść ukochanej. Choć ja pewnie wolałbym delikwenta wyśledzić i go otruć. To przynajmniej odniosłoby większy skutek, bo ta desperacka furia, jak widać, nie zrobiła na Gabrielle wielkiego wrażenia. To dość lekkomyślne z jej strony, tutaj przychodzić. Chce dokończyć dzieła mi mnie zabić, żebym na nią nie doniósł? Więc czemu nie zrobiła tego wcześniej? A może.. może w mojej kroplówce już krąży jakaś zabójcza substancja, która rozrywa mi połączenia atomowe i powoduje powolny rozkład mojego organizmu..? Na tę myśl przeszła mnie seria dreszczy, a potem spojrzałem na dziewczynę z zamyśleniem. W każdym razie nadal żyję.. ciekawe ile to potrwa. Z mojej piersi wydobył się samowolny i instynktowny warkot, który przebudził śpiącą królewnę. Gabrielle powoli otworzyła oczy, wyprostowała zdrętwiałe ciało, rozejrzała się i spojrzała na mnie.
- Jak się czujesz..? - spytała cicho, jakby dość nieśmiało. Czyżby wstydziła się tego zajścia? W sumie mówiła coś o tym, że nie pamięta by kogoś zabiła.. co to miało oznaczać?
- Dobrze, dziękuję. - rzuciłem jej nieprzychylne i podejrzliwe spojrzenie, ale nie zamierzałem być nieuprzejmy - Będziesz tak dobra i wyjaśnisz mi może, czego byłem świadkiem..? - westchnęła ciężko.
<Gabrielle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz