Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

13 kwietnia 2015

Od Airis do Eleny

Szłam spokojnie główną ulicą. Słońce chyliło się ku zachodowi, a ostatnie miodowo-złote promienie oświetlały pokryte chmurami niebo. Cumulusy przybierały wspaniałe barwy w odcieniach delikatnie przechodzącego w pomarańcz fioletu. Delikatny wiatr rozwiewał moje włosy. Czułam zapach spalin i ścieków przepływających tuż obok. Koło mnie przejeżdżały swobodnie samochody. Ludzie idący obok rozmawiali. Powoli wszyscy wracali do swoich domów chowając się tam przed mrokiem. Nie wiem co ich w nim tak bardzo przerażało. Powoli zapalały się latarnie. Jedne rozświetlając ulicę pomarańczowo-żółtym światłem inne za to rozprowadzały zimną, niebieską poświatę. Włożyłam dłonie pod pachy, aby choć odrobinę je ogrzać. Po krótkiej chwili droga opustoszała. Towarzyszyły mi odgłosy turlających się puszek i odległych klaksonów. Rachel jakby mnie opuściła. Czasem zdarzało się, że nie dawała oznak życia przez kilka dni. Uwielbiałam ten spokój. Czasem bardzo żałuję tego, że ze mną jest, ale w wielu sytuacjach mogłabym sobie bez niej nie poradzić. Pogrążona w myślach skręciłam w złą ulicę. Nie do końca wiedziałam gdzie się znajduję. Widziałam rozrzucone śmieci, poprzewracane śmietniki. Panował tu ogólny brud. Jedna z dzielnic, których ludzie unikają. Mieszkają tu bezdomni. Coś w rodzaju slumsów. Miałam ochotę zawrócić, lecz nagle usłyszałam rozdzierający krzyk. Odbijał się od scian. Niosło go echo. Odcinał ciszę od nocy, jak ostry topór głowę skazańca od karku. Stałam chwilę sparaliżowana, jednak już po chwili zerwałam się do biegu. Dobrze pamiętałam miejsce z jakiego dobiegał krzyk. Jakby wstęga dźwięku przeplatała się i wskazywała mi drogę. Była widzialna. Zdziwiło mnie to, jednak nie myślałam na tyle trzeźwo, aby teraz się nad tym zastanawiać. Ruszyłam przed siebie. Skręcałam między labiryntem tworzonym przez sterty pudeł, puszek, poprzewracanych śmietników i budynków. Dotarłam na miejsce i przylgnęłam do najbliższego muru. Lekko wychyliłam się, i wydałam niemy krzyk. Szybko schowałam się z powrotem. Widziałam jak zakapturzona postać tkwiła nad ciałem martwej kobiety. Wyjmowała z jej zwłok nóż i sprawdzała jej puls, jakby po to by upewnić się, czy ta na pewno nie żyje. Otrząsnęłam się i spojrzałam po raz drugi. Tym samym popełniłam ogromny błąd. Spojrzenia, moje i mordercy spotkały się. Z jego oczu płynął znajomy mrok. Nagle człowiek wstał i ruszył w moją stronę. Rzuciłam się do biegu. Buty na średnim obcasie mocno mnie spowalniały, więc gdy tylko zdobyłam drobną przewagę zrzuciłam je. Jednego, którego zostawiłam w dłoni rzuciłam za siebie trafiając w twarz przestępcy. Tym samym zsunął kaptur z głowy i ukazał piękną twarz z przenikliwymi czerwonymi oczami. Biegłam co sił w nogach. Żwir, szkło i metal kłuły mnie w podeszwy stóp, jednak nie miałam w tej chwili czasu na użalanie się nad sobą. Kiedy tylko dopadłam ściany zaczęłam na nią wchodzić. Moje palce trafiały w szczeliny między cegłami. Poślizgnęłam się. Uyyh. Znowu złapała obtartymi palcami i wspięłam się na górę. Przede mną rozciągała się długa przerwa między dachami. Nie oglądając się, wzięłam rozbieg i skoczyłam. Uderzyłam ciałem o mur i ledwo co się utrzymałam. Podciągnęłam się i kontynuowałam ucieczkę.
***
Wbiegłam do mieszkania. Podejrzewam, że osoba, która nie była modyfikowana genetycznie nie wytrzymałaby takiego wysiłku. Nagle kobieta wpadła do środka. Głupia nie zamknęłam drzwi. Ten błąd będzie mnie kosztował życie. Dziewczyna podbiegła do mnie i przycisnęła mnie do ściany.
-Po co tak uciekałaś głupia? Właśnie uratowałam Ci życie.
-Chwila Co?-spytałam zdziwiona. Tamta tylko przewróciła oczami.
-Myślałam, że będziesz bardziej inteligentna...
<Elena? Tak realizuj teraz swój chytry plan xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz