Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

15 października 2014

Od Yassel

Świt wstał piękny; zaznaczył się płomienną łuną na horyzoncie, a później, niczym rodzący się w oddali pożar lasu, zaczął rosnąć w siłę i kolory. Jego ciepłe promyki zaczęły chciwie lizać uśpiony świat, w tym moją twarz, całkowicie odsłoniętą na ich działanie. Gdy tylko się obudziłam, spostrzegłam że leżę obok Tsugaru. Miał sporo sińców na ciele i w sumie nie mogłam sobie przypomnieć o co chodziło, ale potem coś zaczęło mi świtać. Wojna! Pająki! Ciach, ciach! Tsu jest biedny i zmęczony, powinnam o niego zadbać. W tej właśnie chwili przyszedł mi do głowy pomysł.
Tsu otworzył fioletowe oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu. Westchnął i z lekkim westchnięciem wstał z łóżka. W tej samej chwili wkroczyłam do akcji.
- Dzień dobry, Tsugaru~! - pojawiłam się ze srebrną tacką, zastawioną jadalnymi różnościami, od szyneczek do sałaty - Śniadanie czeka~. Nie musisz wstawać, a jak cię będą ręce bolały to osobiście cię nakarmię.
- Yass..? - obejrzał się na mnie ospale i wytrzeszczył oczy, odskakując lekko - Co ty na sobie masz?!
- Ah, widzisz.. - muszę przyznać, że o wiele bardziej było się skupić na opiekowaniu się nim, gdy miało się na sobie taki strój - ..pomyślałam, że dzisiaj będę twoją osobistą pielęgniarką..~!
- One mają takie dekolty i krótkie spódniczki? - spytał zaskoczony. Jak mu się nie podoba, to czemu mnie tak dokładnie lustruje - Nie wiedziałem..
- Bo nigdy nie patrzyłeś, głuptasie.. - usiadłam obok niego - ..a teraz pod kołderkę hop! Nie ma dzisiaj wstawania z łóżeczka. Jesteś moim bohaterem i musisz odpoczywać i się zregenerować. - uśmiechnęłam się, ale Tsu wyglądał tak, jak spłoszony kot, który zaraz mi ucieknie. Nie mogłam na to pozwolić! To był jego dzień i już ja zadbam o to, aby mu się podobało. - Jaką chcesz.. - wskazał tą z serem i już miał ją sobie wziąć, gdy porwałam mu ją sprzed nosa, zatoczyłam nią kółeczko i zatrzymałam się przy jego ustach - A teraz aaaaa!
- Yass.. - mruknął patrząc na mnie dziwnie - ..ja umiem samodzielnie jeść. Nie umieram. Potrafię to zrobić.
- Uh.. - fuknęłam. - No dobra. Jak musisz.. - przejął kanapkę i zajął się opróżnianiem reszty tacki. Muszę przyznać, że miał spust: w sumie przygotowałam mu takie pole wyboru, żeby mógł sobie zrobić kanapki z czym chce. Nie spodziewałam się, że zje wszystko.
- Dziękuję.. - rzekł zadowolony. - Było bardzo dobre. A teraz wybacz mi, ale muszę pilnie udać się na stronę.. - opuścił sypialnię w trybie pośpiesznym, a ja w tym czasie odłożyłam naczynie i przygotowałam się mentalnie na resztę mojej roboty przed lustrem. Poprawiłam sobie czepek i usiadłam na łóżku, czekając na mojego ukochanego.
Wrócił po chwili, uśmiechnął się do mnie, po czym zaczął zmierzać do szafki z ubraniami, które kupiliśmy ostatnio w Mieście. Oburzona przerwałam mu ten haniebny dla mnie proceder.
- No coś ty! - zwróciłam mu uwagę - Chyba nie będziesz się dzisiaj gdzieś wybierał, ćo? - spojrzał na mnie ciut zaskoczony.
- No.. raczej nie, ale.. - wskazał na swoje znoszone kimono - ..chyba nie spędzę w tym całego dnia, czyż nie? Walczyłem w tym i.. - podeszłam do niego i zaczęłam mu je rozwiązywać - Co ty kobieto robisz?!
- Pomagam ci się rozebrać. - uśmiechnęłam się - Nie widzisz~? Przyniosę ci jakieś lekkie dresy w zamian.. - złapał mnie za ręce i odjął je od swojego ubrania.
- Myślę, że sam sobie poradzę.. - mruknął - ..nie musisz pomagać mi we wszystkim. Jestem obolały, ale nie jestem kaleką..
- Czym ty się krępujesz? - spytałam uśmiechając się - Przecież widziałam cię już bez niczego.. - na jego jak zwykle poważnej twarzy pojawił się rumieniec, na wspomnienie w tamtej chwili, gdy wlecieliśmy razem do wanny - ..więc nie stresuj się tak.. Więc jak? Ubierzesz się i wymasuję ci plecki, bo widzę, że krzywisz się przy każdym ruchu. - spojrzałam na niego uroczo. On to zawsze miał jakieś ale.. czyżby mój strój mu się nie podobał?!

<Tsugaru?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz