Było mi strasznie niewygodnie gdy ten pająk mnie niósł, co jakiś czas mnie o coś obijał lub ranił mi ramiona tymi swoimi kłami, do tego nadal mnie bolały plecy od tego uderzenia o pień.
W końcu jednak stwór dotarł ze mną do swojej kolonii. Rzucił mnie na jakieś konary i prychnął widząc jak nerwowo próbuje złapać się gałęzi by nie spać na dół.
- Siedź tu a ja zaraz przyprowadzę maluchy.- jego ślina skapła na dół a po moich plecach przeszły ciarki.
Niezbyt chciałem być zjedzony, do tego żywcem...
Pająk się oddalił a ha zacząłem się kręcić by jakoś spróbować się uwolnić jednak ta pajeczyna która była dosłownie wszędzie.
- Phantom? Jesteście tam?- szepnąłem wyciągając katanę i rizcinając sobie wyjście. - Tak, spokojnie.- zobaczyłem jak się wspina na górę.
- Jak ich zabijemy? Oni zaraz tu przyjdą...
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz