Idziesz sobie spokojne a to pac! I leżysz na ziemi.
- Nic Ci nie jest? - spytałem pomagając dziewczynie wstać.
- Chyba nie, ale twój łuk brwiowy.
Dopiero wtedy zorientowałem się że z brwi napieprza mi krew.
- To nic. Coś się stało? Wydawało mi się że przed kimś uciekałaś.
- Nic mi nie jest i nic mi się nie stało. A co do twojej brwi trzeba ją odinfekować. - stwierdziła.
- Nic nie trzeba, przeżyję bez tego. - odpowiedziałem.
Dziewczyna westchnęła. Złapała mnie za rękaw i zaciągnęła do pobliskiej Apteki.
- Siad płaski! - wskazała na nie wielki murek i weszła do pomieszczenia.
Wyszła po pięciu minutach z jakimiś gazikami, nie gazikami. Miał tego chyba od zesrania.
- Nie ruszaj się to trochę za szczypie. - zaczęła przemywać moją ranę wodą utlenioną.- Tak poza tym jestem Yassel. - przedstawiła się.
- Axel. - odpowiedziałem krótko. - A więc panno Yassel można wiedzieć gdzie zmierzałaś?
Yassel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz