Starałem się zabijać pająki szybko i zgrabnie ale to było o wiele trudniejsze gdy widziałem. Mimo że ciąłem stwory skutecznie to dość szybko się meczyłem i byłem cały brudny, do tego ból w plecach nie pomagał.
Zerkałem co jakiś czas na Phantom'a, on też chyba sobie nie radził, na szczęście pająków było coraz mniej.
Nasza wataha była naprawdę silna, nie spodziewałem się tego. Las płonął, pająki umierały i wszystko gnało w stronę wygranej.
I tak się niedługo stało, wszyscy zmęczeni, brudni i uśmiechnięci usiedli ba ziemi, potwory już na niej leżały a wszędzie zbierały się muchy i inne robaczki chcące coś zjeść.
- Niezła jadka.- Beatrice zaśmiała się.
- A kto wygrał?
- Kto by to liczył, wygrała wataha!- krzyknęła następna dziewczyna. Niestety nie znałem jeszcze ich imion.
- Wracajmy do domu.- westchnąłem, byłem zmęczony i brudny do tego całe plecy mnue bolały.- Nie chcę patrzeć na kwitnącą śmierć.
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz