Ja mu dam kurwa... tak się poświęcam a jemu się odechciało! Z nim to każda kobieta by płakała i to kilka razy dziennie.
- Maruda.- fuknąłem na niego.- Już starczy możesz działać.
- I to mi bardziej odpowiada.- uśmiechnął się, wyjął palce i zaczął powoli we mnie wchodzić czymś większym.
Pomińmy fakt że przez niego cały romantyzm szlag trafił, na razie nie było tak tragicznie, bolało ale wiedziałem że będzie lepiej.
Zaciskałem dłonie na jego ramionach, a on pochylony nade mną zaczął się poruszać. Najpierw oczywiście powoli bym się przyzwyczaił a potem szybciej by nam obu było dobrze.
Tak też się stało, po kilku pchnięciach zacząłem czuć rozkosz i przyjemność, powstrzymywałem się od jęków jak najbardziej mogłem, ale tempo niewyżytego Phantusia czasem wygrywało i wydałem z siebie ten żenujący dźwięk.
Mężczyźnie też się chyba podobało, nie zaburzał tempa, sapał czasami, trzymał mocno moje biodra i od czasu do czasu schylał się by mnie pocałować.
W pewnym momencie objąłem jego szyję i wplotłem dłoń we włosy.
- I jak Phan~?- jeknąłem uroczo.- Może być~? Bo dla mnie możesz nie przerywać nigdy~.- wysapałem.
Złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz