Trochę zdziwiły mnie słowa Phantom'a, ale pewnie nie było innego wyjścia i to ja muszę iść. Zrobię to, uratuję innych, uratuję Yas.
- Spokjnie moja panienko.- wziąłem dłoń dziewczyny i pocałowałem ją.- Nic mi się nie stanie, przecież wszystko widzę.- uśmiechnąłem się i pogłaskałem ją po policzku, była taka piękna i słodka.
- Ale ja się nie zgadzam!- krzyknęła.- Zawsze tylko jemu każecie pracować! Na wartę ma iść on, na przynęte też! Sam idź Phantom! Weź odpowiedzialność za watahe, a nie inych wysyłasz!- zaczęła krzyczeć na swojego brata, westchnąłem i spokojnie dotknąłem ją.
To było urocze, że się tak martwiła, ale wiedziałem że sobie poradzę, a poza tym było to moje zadanie.
Podniosłem się i podszedłem do alfy, który chyba jednak zastanawiał się nad tym co powiedziała jego siostra.
- Zrobię to.- uśmiechnąłem się spokojnie i przeniosłem dłoń na katanę.- Co mam dokładnie uczynić?
- Ah ten Tsu~..!- William, zawsze radosny zachichotał.- Zawsze pierwszy do ciężkiej roboty~..
[Phantom? Yassel?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz