Już przed wędrówką słońca po niebie, trenowałem na łące. Treningi,
treningi można chyba powiedzieć że jestem od nich uzależniony.
Ostatnio nic nadzwyczajnego nie dzieje się w moim życiu, może to i dobrze?
~~
Trening skończyłem po południu. Zjadłem coś, poczytałem książkę. Trochę
to monotonne, co zrobić? Takie życie. Pod wieczór, znowu poszedłem na
łąkę potrenować.
Gdy tak sobie trenowałem, nagle ze strony lasu wyszła niebieskooka włosa dziewczyna.
Nuciła sobie coś pod nosem, patrzyła jak trenuje psychopatycznie się przy tym śmiejąc.
Lileith?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz