Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

14 października 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Biegliśmy w stronę skąd dochodził huk. Problem stanowiły uciekające z piskiem osoby, przez które kilkakrotnie prawie się wywróciliśmy. W końcu jednak dobiegliśmy do małej uliczki, akurat w chwili gdy jakaś postać w masce znikała za drugim budynkiem. Odruchowo ruszyłem biegiem w jej stronę, ale Gef złapała mnie za rękę w okolicy przedramienia i mocno szarpnęła do tyłu, pozbawiając mnie tchu.
- Zostaw. - rzekła po prostu, a ja odwróciłem się pytająco w jej stronę. - To Mihawk. Zwykły człowiek urządzający sobie rzezie na ulicach miasta.
- Skoro tak, to dlaczego go nie gonimy? - spytałem nie rozumiejąc.
- Ponieważ my eliminujemy potwory, Phantomie. - spojrzała na mnie znacząco - A to jest człowiek. Zajmuje się nim policja, to nie jest nasza działka. My już jesteśmy wystarczająco przetrzebieni i zapracowani, nie pozwolę ci narobić jeszcze większego kłopotu.
- Nie sądzisz, że facet który zabija ludzi dla zabawy, jest jakimś typem potwora..? - spytałem wskazując dach, za którym zniknął.
- Może. - rzekła - Ale to nie nasza działka. - westchnąłem, całe szczęście, że Will jednak został w domu. Znając życie zaraz wpakowałaby się w jakieś kłopoty związane z jego niejasną przeszłością, a tak to przynajmniej posiedzi w domu z Puchatym i Mieczysławem. O, już wiem! Kupię kakao i wypijemy je sobie razem po powrocie. Może to poprawi mu humor. - Idziesz do kwatery głównej? - kiwnąłem głową i podążyłem za kobietą, nadal zerkając w miejsce na dachu, jakby zaraz miał wyskoczyć stamtąd jakiś szaleniec z bronią.
Kwatera główna została przemieszczona na drugi koniec miasta, ponieważ komisarze byli wybijani przez pająki i musieli się ukryć. Gdy tylko weszliśmy do środka zaraz uderzył mnie mocny zapach mielonej kawy, charakterystyczny dla jednego z tutejszych pracowników. Dzięki niemu od razu poczułem się jak w siebie w domu. Nowym za to widokiem był Rotkier, wspólnik Genowefy, chodzący niespokojnie po całej sali. Był mężczyzną w starszym wieku, miał coś około pięćdziesiątki. Teoretycznie nie powinien już tu pracować, ale nie mógł usiedzieć w domu, więc przygarniano go tu do roboty. Zawsze był spokojny i opanowany, dziwną rzeczą było spotkać go w takim stanie.
- Phantom, Gefa! - krzyknął z ulgą gdy tylko zobaczył nas w progu - Jak dobrze, że jesteście. Ta mała gnida nie chce mówić! - uniosłem brew, ciekawe o kogo chodziło.
- Naprawdę? - rzekła kobieta, wyraźnie pogrążona w rozmyślaniach - Nie mamy nic co moglibyśmy jej zaoferować w zamian.. ani nic czym moglibyśmy grozić. Phatuś.. - spojrzała na mnie - ..chodź, może ty na nią podziałasz.. - pociągnęła mnie w stronę drzwi.
To co zobaczyłem za nimi przerosło wszelkie moje oczekiwania. Za skromnym biurkiem siedziała dziewczynka i wymachując wesoło nogami patrzyła w róg pomieszczenia, śledząc pająka. Nie byłoby pewnie nic w tym dziwnego, gdyby nie to, że..
- Nocna Zmora?! - krzyknąłem zdumiony, a zjawa odruchowo spojrzała na mnie - Co ty tutaj robisz?!
- Phatuś! - uśmiechnęła się i wzleciała w górę, by z gracją wylądować przede mną - I nie "Nocna Zmora". Teraz jestem Nizmi! - krzyknęła i spojrzała na mnie z uśmiechem - Jak jest bardziej cool i słegowo.
- Nie, nie, nie.. - pokręciłem głową - ..tylko nie bądź drugą Yassel, proszę cię..
- Czekałam na ciebie. - rzekła i wzięła się pod boki, teraz dopiero zauważyłem, że jej wygląd bardzo się zmienił. Wyglądała tak.. tak.. nastoletnio. Nie jak dziecko zamordowane kilkadziesiąt lat temu. - Czekałam cierpliwie aż się zjawiłeś. No, opowiadaj co tam u was. - znowu wzleciała w górę i usiadła na biurko.
- U nas? - uniosłem brew jeszcze bardziej zaskoczony.
- U ciebie i Willa. - uśmiechnęła się - A kto jest moją ulubioną, pedalską parą..~? - Genowefa dziwnie na mnie spojrzała, ja ja tylko czerwony odwróciłem wzrok - Oj weź, nudziło mi się na cmentarzu, już od dawna śledzę wasze poczynania. Podrzuciłam wam nawet sernik jakieś czarownicy..
- To twoja sprawka?! - krzyknąłem i wlepiłem w nią zaskoczony wzrok.
- Nie, samo się zrobiło. - uniosła ręce, jakby chciała powiedzieć "medżik", bo to tak słegowo - A co myślałeś? A tak w ogóle to chcę się do was przeprowadzić! Jakiś mały nagrobek wystarczy.. i misia też chcę! Jakiego jakiego ma William!
- Gefa. - usiadłem na krześle z boku wyraźnie osłabiony psychicznie - Daj mi proszę kawy.

William?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz